Zaginięcie Ethana Cartera – Xbox One X – recenzja

Zaginięcie Ethana Cartera – bardzo udany debiut polskiego studia The Astronauts na czele z Adrianem Chmielarzem. Ciężko w to uwierzyć, ale niedługo ta gra będzie miała 4 lata! Twórcy jednak nie dają o sobie zapomnieć i poszerzają grono odbiorców o użytkowników Xboxa One i Xboxa One X.

Gdy premierę miała pierwotna wersja na PC, wiedziałem, że tę grę muszę mieć. Nie przeszkadzała mi łatka „symulatora chodzenia”, bo pierwotnie nawet nie byłem tytułem zainteresowany jako grą. Najbardziej interesowała mnie lokacja, w jakiej przyszło spotkać się graczowi z bohaterem. Jedyne co chciałem zrobić to przejść się po tej cudownej mapie. Dlaczego? Twórcy ulokowali grę w miejscu, które naprawdę istnieje, co więcej, nie była to jakaś inspiracja, a raczej przeniesienie świata realnego do gry. Red Creek Valley to tak naprawdę tama w Pilchowicach położona na Dolnym Śląsku. Jako że mam zaledwie kilkanaście kilometrów do tego miejsca, często byłem tam w ramach wycieczek. Niestety gra upiera się, że akcja dzieje się w Ameryce, co jest dziwne, ponieważ miejsce wydarzeń nie ma kompletnie żadnego wpływu na historię, dlatego nie rozumiem, co skłoniło twórców do takiego ruchu. Miło by było wypromować Polskę takimi widokami.

Teraz po niemal 4 latach gra powraca do mnie w postaci konsolowej, a ja ponownie nie mogę wyjść z zachwytu nad jej pięknem. Szczególnie na Xboxie One X gra wygląda cudownie, wsparcie dla 4K robi robotę. Jest to jedna z najładniejszych gier, jakie widziałem w życiu, a przynajmniej z najładniejszym krajobrazem. Oświetlenie, jakość tekstur, detale i ogólna kompozycja są na takim poziomie, że praktycznie dowolny kadr z miejsca może iść na wystawę w galerii sztuki. Astronauci odwalili kawał dobrej roboty przy wizualiach. Serce rośnie na myśl o tym, że mamy w kraju taki potencjał w postaci utalentowanych ludzi. Ludzi, którzy tworzą produkty na skalę światową i przez świat doceniane.

Fabularnie gra się oczywiście nie zmieniła, to wciąż mroczna historia detektywa szukającego tytułowego Ethana Cartera. Fabuła jest mocną stroną produkcji choć słyszałem, że nie wszystkim przypadła do gustu. Jedynie zakończenie nie było dla mnie dość satysfakcjonujące, ale klimat, dedukowanie na podstawie znalezionych poszlak, tworzenie prawdopodobnych scenariuszy i ustawianie chronologicznie wydarzeń sprawia, że detektyw Prospero to ja. Drugi raz zasiadłem do Ethana i drugi raz skończyłem go przy pierwszym podejściu. Nie wiem, dlaczego ta gra tak mocno przypadła mi do gustu, ale uwielbiam ją i prawdopodobnie będę do niej wracał, mimo tego, że teoretycznie jest to tytuł na raz. Nawet dubbing wypadł dobrze – mroczny, chropowaty i zmęczony głos protagonisty nastraja i dodaje powagi. Drugoplanowe role również zostały zagrane tak, jak powinny być zagrane. To takie właśnie elementy jak dobra kompozycja, lokacja i narracja daje tak silne złudzenie realności.

Technicznie gra również wypada dobrze, a najbardziej cieszą dane przez twórców opcje. Jak na standardy konsolowe jest ich zaskakująco dużo. Najważniejszą z nich jest zmiana rozdzielczości. Na XONE X dostępna rozdzielczość to 1440p, 1080p oraz 2160p. Na podstawowej wersji odchodzi pierwszy i ostatni wariant. Drugą ważną opcją jest blokada klatek, można wybrać między stałą liczbą 30 klatek lub nielimitowaną. Ja grałem w 2160p z nielimitowaną liczbą klatek i gra mnie zachwyciła swoją urodą. Przełączałem się między rozdziałkami, żeby porównać czy nie są to puste cyferki i rzeczywiście jest różnica. Oglądając drzewo na niższej rozdzielczości sprawiało ono wrażenie bardziej pastelowego, rozmytego, liście mieszały się ze sobą, co można porównać efektem do obrazu. W 2160p liście były od siebie odseparowane jakby celshadingową kreską, a dzięki większej liczbie detali, nie mieszały się ze sobą, więc całe drzewo sprawiało wrażenie ostrzejszego. Niestety za „wodotryski” trzeba zapłacić płynnością, bo ta niestety lekko spada po przełączeniu na najwyższą rozdzielczość. Nie jest to wielki problem, bo spadek jest nieznaczny, ale jest. Za to w 1080p framerate jest idealny i myślę, że trzyma się w granicach 60 klatek. Tutaj problemy mają użytkownicy podstawowej konsoli, ponieważ w tej rozdzielczości gra potrafi chrupnąć przy nielimitowanych ramkach dlatego polecam grać na zablokowanych 30, wtedy nie ma problemu. Aby zwiększyć złudzenie płynności, proponuję również zwiększyć czułość i zmienić w opcjach poziom wygładzenia ruchu kamery na wyższy.

Świetna gra dostała godny port, bardzo się ciszę, że po takim czasie produkcja przypomniała o sobie w dobrym stylu – polecam wszystkim, którzy jeszcze nie grali. Przechodząc grę drugi raz, nawet po tak długim okresie udało mi się ją skończyć w 3 godziny, choć za pierwszym razem zajęło mi to co najmniej dwa razy tyle. Bardzo się cieszę, że mogłem ponownie odwiedzić Red Creek Valley i to w jeszcze ładniejszej odsłonie.