World War 3 – pierwsze wrażenia

Early Access to jeden z najbardziej bolesnych nowych trendów obecnych czasów. Z jednej strony oferuje możliwość wsparcia projektów tworzonych przez pasjonatów, z drugiej pozwala na wypuszczenie gier niedorobionych, którym zdecydowanie przydał by się dłuższy okres developingu. Niestety cierpią na tym tytuły naprawdę dobre – niech za przykład posłuży najnowsza Polska produkcja – World War 3.

World War 3 to tytuł Polskiego studia The Farm 51.

Miałem okazję przetestować go na tegorocznych targach PGA oraz zamienić kilka słów z ekipą odpowiedzialną za produkcję. Nastroje były naprawdę pozytywne, a od samych developerów aż biło pasją do tytułu. Niestety premiera na steamowym Early Access nie należała do udanych. Ba, można powiedzieć, że okazała się klęską. Przez pierwsze 3 dni praktycznie nie dało się połączyć z serwerami, a ludzie utykali na ekranie ładowania.

Wywołało to istną burzę oburzenia na forach i oczywiście recenzjach steam. Sam nie byłem z tego powodu zadowolony, jednak jako doświadczony w branży użytkownik doskonale zdawałem sobie sprawę ile rzeczy może przy premierze sieciowego tytułu pójść nie tak. Nawet tacy giganci gier online jak Blizzard, regularnie wykładają się przy kolejnych dużych premierach, a kłopoty przy starcie nowego dodatku do WoW’a należą do legendarnych. Nie należy więc dziwić się dużo mniejszemu studiu, że ponieśli porażkę, tam gdzie wielu innych przed nimi. Niestety z dziennikarskiego obowiązku musiałem wspomnieć o tych problemach. Na szczęście te w większości są już za nami, a na nas czeka wcale nie z gorsza produkcja.

World War 3 to współczesny shooter, który zamierza rywalizować z gigantem jakim jest seria Battlefield.

I ma ku temu solidne podstawy, które niestety wciąż wymagają paru szlifów. Ale najpierw o pozytywach. Na największą pochwałę moim zdaniem zasługuje system customizacji postaci. Liczba udostępnionych nam opcji jest kosmiczna, a możemy tutaj decydować o każdym aspekcie naszej broni i żołnierza. Lunety, lufy  czy magazynki to dopiero początek. Jest to bowiem pierwsza gra, w której widzę możliwość podczepienia dwóch celowników do broni – na krótki i średni/długi dystans. Sprawdza się to fenomenalnie, a celowniki w czasie meczu zmieniamy jednym przyciskiem myszy. Spędziłem mnóstwo czasu decydując się na moje główne rodzaje wyposażenia i modyfikując je pod moje gusta.

Kiedy już stworzymy swoje wyposażenie, to warto wskoczyć do boju i je przetestować.

Oferowane mapy są całkiem spore, a żołnierze poruszają się z dość realistyczną prędkością i to zależną od trzymanego wyposażenia. Wiadomo, że z CKMem nie będziemy sprintować, co innego z lekkim karabinkiem szturmowym. Warto więc zaprzyjaźnić się z pojazdami porozrzucanymi po mapie. Poruszaniu postaci po płaskim terenie nie mam nic do zarzucenia, niestety problemy zaczynają się na schodach. Animacja potrafi się na nich zablokować lub działać skokowo, dodatkowo nasz komandos z uporem maniaka nie przeskakuje barierek. Są to błędy, które powinny być niedługo naprawione i można lekko przymknąć na nie oko.

Cieszy też model strzelania.

Bronie mają odczuwalną moc strzału, a pociski swoją trasę. Granie snajperem wymaga więc tutaj precyzji, a nie tylko szybkiego refleksu. Do naszej dyspozycji oddano całą gamę uzbrojenia od lekkich karabinów, poprzez strzelby, karabiny wyborowe, na ciężkich karabinach kończąc. Każda broń posiada jedną z trzech klas – lekką, średnią i ciężko. Na podstawie tej specyfikacji obliczana jest specjalność żołnierza – analogicznie do klas broni.

Liczę, że World War 3 z czasem rozwinie się.

W tym momencie wciąż nie ma dużych ilości graczy, a mecze potrafią trwać za długo. Jeśli więc chcecie wskoczyć i postrzelać, to raczej zarezerwujcie sobie chociaż 30 minut na jedną mapę. Zwiększająca się ilość żołnierzy skróci jednak czasy  potyczek, co też wpłynie na przyjemność z zabawy. Póki co ja będę się World War 3 pilnie przyglądał i wyczekiwał premiery, aby móc napisać dla was pełną recenzję.