Wildlands – Fallen Ghosts DLC – recenzja

Po 6 tygodniach od wypuszczenia pierwszego DLC do Wildlands nadszedł czas na drugie rozszerzenie zatytułowane Fallen Ghosts. Pierwsze zwiastuny ukazywały w skrócie to, co się dzieje na samym początku rozgrywki. Helikopter, w którym była transportowana nasza grupa Duchów, zostaje zestrzelony i nie mamy żadnego kontaktu z przełożonymi, jesteśmy zdani na siebie.

Fabuła wygląda niemal identycznie jak w przypadku pierwszego rozszerzenia. Musimy rozbić działalność 3 pomniejszych bossów, aby dobrać się do Szefa. Oprócz głównych misji możemy wykonywać misje poboczne, które służą ulepszaniu pomocy od rebeliantów, jak to było w przypadku podstawowej wersji gry. Choć łącznie tych misji było około 12, to z ogromną chęcią robiłam każdą z nich, bo były po prostu inne niż dotychczas.

Główną atrakcją Fallen Ghosts są zupełnie nowi wrogowie. Będziemy mieli do czynienia z pancerniakiem, którego zabić można tylko poprzez strzał (lub strzały) w głowę, ze snajperem, który według opisu zabija na jeden strzał, ale w rzeczywistości zabiera nam jakieś 90% zdrowia. Przyjdzie nam się zmierzyć również z prawdziwymi duchami, czyli najemnikami z kamuflażem, przez który stają się przezroczyści, oraz z zakłócaczami, przez których będą znikać ówcześnie oznaczeni wrogowie, mini mapa i nie będziemy mogli latać dronem. Wszystkie te postacie sprawiają, że rozgrywka jest niezwykle przyjemna, jednocześnie odnosząc wrażenie, jak gdyby grało się w zupełnie nową grę.

W przeciwieństwie do poprzedniego dodatku nie otrzymaliśmy nowych pojazdów, jedynie małe zmiany kosmetyczne, głównie w postaci zmiany lakieru. Za to mamy możliwość odblokowaniu zupełnie nowych broni i w odróżnieniu od Narco Road większość z nich posiada tłumiki, przez co możecie się domyśleć jak wyglądała większość misji.

Jeżeli Narco Road nie przypadło Ci do gustu, ze względu na zbyt „kolorową” rozgrywkę, to z pewnością Fallen Ghost Ci się spodoba. Lokalizacja i ścieżka dźwiękowa, robi dobrą robotę i można się dobrze wczuć w klimat tego DLC. Jeśli jednak Narco Road podobało Ci się tak samo jak mi, nie obawiaj się. Myślę, że również się nie zawiedziesz.