We. The Revolution na PGA 2017 – rozmowa z Michałem Jackiewiczem

Klabater na PGA pokazał swoje nowe dziecko – We. The Revolution, grę stworzoną przez studio Polyslash. Rozgrywka osadzona jest w czasach rewolucji francuskiej. Gracz wciela się w rolę sędziego, który rozstrzyga o potencjalnej karze dla oskarżonych. Dzięki tłu historycznemu oraz możliwości zdobywania własnych wpływów, na każdą sprawę warto spojrzeć dwójnasób: czysto moralnie oraz wyrachowanie, pod kątem politycznym. Gra wyróżnia się wyjątkową grafiką, której poszczególne elementy są efektem ręcznego kolorowania. Tyle ode mnie, o grze więcej opowiedział Michał Jackiewicz, przedstawiciel wydawcy gry – firmy Klabater.

Premiera We. The Revolution ma mieć miejsce w 2018 roku. Myślicie o pierwszej, czy drugiej połowie roku?

Data premiery nie jest jeszcze ustalona. Już w tej chwili produkcja wygląda bardzo dobrze i my również z ogromną niecierpliwością wyczekujemy na moment, kiedy będziemy mogli ogłosić więcej szczegółów dotyczących jej wydania. We. The Revolution to bardzo wymagający, zarówno fabularnie jak i graficznie projekt, który w całości powstaje rękami jednego, doświadczonego już, lecz niewielkiego zespołu. Każdy jego element przechodzi przez bardzo krytyczne sito oceny Dawida Ciślaka i Patryka Polewiaka – szefów krakowskiego studia Polyslash. W końcowej wersji twórcy planują umieścić ponad 100 spraw sądowych do rozpatrzenia przez bohatera gry, sędziego trybunału rewolucyjnego w czasach rewolucji francuskiej – jest więc jeszcze przed nami dużo pracy i sporo wyzwań.

Gra się robi, gra wygląda naprawdę fajnie pod względem graficznym. Skąd taki pomysł na grafikę? W modzie są pixel arty, lecz Wy łamiecie ten schemat i jest to w moim odczuciu pozytywne zjawisko.

Unikatowy styl graficzny gry to przede wszystkim pomysł założycieli studia Dawida i Patryka oraz efekt pracy niezwykle utalentowanych grafików m.in. Zuzanny Szablowskiej. Z naszej perspektywy – czyli perspektywy wydawcy – jest to świetny wybór kreatywny. Oryginalna szata graficzna zawsze najlepiej przyciąga uwagę graczy i krytyków, a w przypadku We. The Revolution dodatkowo mamy również nieszablonową mechanikę rozgrywki. Oba te składniki stanowią według mnie idealny przepis na nadchodzący hit. Od początku przypadł nam też do gustu pomysł z wykorzystaniem czasów wielkiej francuskiej rewolucji jako tła historycznego w grze. Byliśmy przekonani, że to “chwyci”, bo to nie tylko zwrotny moment w historii Europy, ale również niezwykle ciekawe czasy, w których łatwo zbudować wciągającą, pełną emocji i zwrotów akcji grę z poruszającą fabułą. Wcielając się w postać Sędziego rozwiązujesz sprawy kryminalne i polityczne na sali sądowej, jednocześnie próbując zrealizować własne ambicje i godząc to z życiem osobistym. Nierzadko od wyborów gracza na sali sądowej zależeć będą losy najbliższych bohatera i kto wie, czy cena za bycie sprawiedliwym sędzią nie okaże się zbyt wysoka? Studio Polyslash pracuje nad kolejnymi mechanikami, zatem można spodziewać się jeszcze kolejnych warstw rozgrywki, które będą stopniowo wzbogacać cykl – sąd/życie prywatne/sprawy kryminalne.

Rozwiązywanie spraw polega w znacznej mierze na łączeniu wskazówek i poszlak, co prowadzi do odblokowywania konkretnych opcji dialogowych. Jak jeszcze chcecie zainteresować gracza?

Łączymy wskazówki w celu odkrycia nowych pytań, które można zadać podsądnemu. Odkrycie i użycie każdego z nich, w różny sposób wpływa na ławę przysięgłych i jej sugestię w sprawie werdyktu. Z tego powodu niekiedy warto – w momentach, w których zależy nam na wydaniu określonego wyroku – nie używać wszystkich dostępnych opcji. Jeśli nie połączymy odpowiednio wskazówek, pod koniec sprawy uzyskamy możliwość skorzystania z podpowiedzi mentora. Wszystko ma jednak swoją cenę – w tym przypadku są to punkty wpływu. Ławy przysięgłych powinno się słuchać, lecz finalna decyzja należy jednak do Sędziego. W udostępnionej (na PGA – dop. redakcja) wersji rozwiązujesz sprawę szwaczki, która po godzinach dorabia sobie w magazynie. Jej szef, bogaty kupiec, oskarżył ją o kradzież. Zarówno w tej sprawie, jak i w innych, warto rozważyć, jakie opcje otwiera nam dane zakończenie sprawy. Po rozprawach możesz trafić na dodatkowe interakcje, z których część ma również miejsce w domu rodzinnym bohatera, gdzie nierzadko będzie gościł wielu znamienitych gości.

Z naszej rozmowy wynika, iż dość mocno planujecie rozbudować wątek fabularny. Czy postać będzie miała wpływ na losy Francji?

Fabuła to dla nas jeden z najmocniejszych punktów We. The Revolution. Na tym etapie absolutnie nie chcemy zdradzać, w która stronę się ona rozwinie. Przede wszystkim po to, żeby nie psuć graczom przyjemności z jej samodzielnego odkrywania. Inspirują nas powieści Aleksandra Dumas i w grze chcielibyśmy stworzyć opowieść, która podobnie jak chociażby słynny Hrabia Monte Christo, do samego końca trzymałaby gracza w niepewności. Fabułę która umiałby zaskoczyć niespodziewanymi zwrotami akcji. Taką historię, która nie pozostawiałby gracza objętym na losy postaci, z którymi styka się w grze. Chodzi przede wszystkim o ukazanie losów jednego człowieka – zwyczajnego, lecz wyróżnionego z racji sprawowanej funkcji, z którym będzie mógł utożsamić się gracz. W tle historii opowiedzianej rozgrywką toczą się wielkie wydarzenia związane z obaleniem monarchii Bourbonów, trybunałami rewolucyjnymi i krwawym terrorem. Wydarzają się ludzkie tragedie, rosną i upadają fortuny. Jestem przekonany, że zarówno znawcy historii jak i fani przygód z pod znaku płaszcza i szpady znajda w naszej grze coś dla siebie.

Generalnie mówi się, że rewolucja zjada własne dzieci. Czy nie boicie się, że ta gra może okazać się windą w kosmos dla studia lub, czego Wam nie życzę, gwoździem do trumny, niczym rewolucja dla francuskiej szlachty?

Ciekawe pytanie! Studio Polyslash to doświadczona ekipa wspaniałych specjalistów, dla których ta gra to nie pierwszy projekt. Klabater to z kolei wydawca, który ma na koncie już parę wydanych tytułów oraz ogromny bagaż doświadczeń zebranych na lokalnych i regionalnych rynkach z czasów CDP i CD Projekt. W tym tandemie czuję, że nasze szanse na osiągniecie sukcesu są bardzo wysokie. Gra wygląda znakomicie i chociaż w tej chwili prezentujemy ją na etapie alfa, to już zbieramy bardzo wiele entuzjastycznych opinii – to jeszcze bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że sukces jest w naszym zasięgu. Miesięcznie na Steamie pojawia się ponad 300 gier, trzeba więc dołożyć wszelkich starań, żeby się wyróżnić i We. The Revolution jest właśnie taką wyróżniająca się produkcją – jak sam zauważyłeś jest to pozycja wyjątkowa zarówno pod względem graficznym, fabularnym jak i mechaniki zastosowanej w rozgrywce. Nie umiem sobie wyobrazić większej przyjemności jako wydawca niż praca przy tak dobrze zapowiadającej się grze jak We. The Revolution i dlatego zupełnie nie obawiam się scenariusza powiedzenia „rewolucja pożera własne dzieci”. Bardziej brzmi mi w głowie sentencja: „Rewolucja jest siłą, nad którą żadna inna potęga, boska ani ludzka, nie może osiągnąć przewagi”, której autorem jest Pierre-Joseph Proudhon.

Czy możemy liczyć na to, że We. the Revolution pojawi się również na konsolach?

Gra powstaje z myślą o komputerach PC i na dzisiaj nie mam wiedzy, czy powstanie jej wersja na konsole, z perspektywy komercyjnej to kusząca opcja i na pewno z czasem ją rozważymy.


Wspomniałem już, że miejsce prezentacji gry to istny majstersztyk? Zdecydowanie można dla niego stracić głowę! 😉