V-Rally 4 – recenzja

V-Rally 4 jest złe. Nie mogę znaleźć choć jednego powodu, dla którego warto zakupić akurat ten tytuł. Co więcej, nie widzę żadnego powodu, aby stworzyć akurat taką grę. Chociaż… jest jeden! Żerowanie na marce.


Wszystko co znajdziemy w V-Rally 4 było już w innych grach.

Nie ma tutaj żadnego powiewu świeżości, a jedynie smród źle skopiowanych składowych z innych gier. Jeśli graliście, dajmy na to, w Dirt 4, to dokładnie to samo otrzymacie w V-Rally 4. Szkoda tylko, że to co w tytule Codemasters działa wspaniale, tutaj nie trzyma się kupy i nie sprawia żadnej frajdy z gry. Naprawdę, o wiele lepiej jest już kupić chociażby WRC 7 lub, jeśli chcemy zaoszczędzić, którąś z poprzednich odsłon serii Dirt.

Co oferuje V-Rally 4?

Klasyczne rajdy czy wyścigi. Do tego można doliczyć wyścigi ze szczytu lub na szczyt danej mapy oraz Gymkhanę i Rallycross. W kampanii prowadzimy swój zespół i musimy pamiętać o odpowiednim zarządzaniu zespołem. Zatrudniamy zatem nowych współpracowników, zdobywamy sponsorów, kupujemy nowe pojazdy i podbijamy świat rajdów po bezdrożach. Jeśli robiliście to już w kilku innych grach i macie tego dość lub potrzebujecie choć odrobiny zmian w takim systemie zarządzania naszą „drużyną” to tutaj tego nie uświadczycie. Tytuł jest typową, rzemieślniczą, odtwórczą robotą. Szkoda tylko, ze rzemieślnicy są do dupy.

Jest jednak coś co może uratować nawet najsłabszą grę wyścigową. Model jazdy!

Jaki jest on w V-Rally 4? Różnice w prowadzeniu każdego pojazdu rzeczywiście czuć, ale nie zmienia to tego, że czym bym nie jechał to miałem wrażenie prowadzenia łódki. Jeśli prowadziliście motorówkę w The Crew 2 to wiecie o co chodzi. Autentycznie, auta zdają się bardziej płynąć niż walczyć z różnymi typami nawierzchni. W miarę dobrze da się jechać w trybie Gymkhamy, w którym musimy efektownie pokonywać różne trasy jednak i tutaj przydałoby się kilka szlifów.

Skoro już przy trybach jesteśmy.

Tak jak wspominałem wcześniej mamy ich tutaj kilka rodzajów. W każdym dostawałem nerwicy. Klasyczny rajd? Jak mam czerpać przyjemność z jak najszybszego pokonywania poszczególnych etapów, skoro model jazdy jest tak słaby? Wyścig? Ten tryb za to fantastycznie prezentuje jak fatalna jest sztuczna inteligencja przeciwników – albo jadą oni stale w kupie jak po sznurku, zdając się trzymać za rączkę lub nagle jeden z nich wychodzi na prowadzenie zdobywając ogromną przewagę, zero innych zachowań. Rajd na szczyt lub z niego – wspominałem już o modelu jazdy? Gymkhana – tutaj widać być jakiś pomysł (w sensie, twórcy nie zerżneli wszystkiego z Dirta) i stworzyli naprawdę fajne trasy. Skok nad samolotem pasażerskim czy drift wokół lądującego helikoptera spowodował u mnie efekt wow. Chwilę później przez źle oznakowaną drogę nie wiedziałem, gdzie jechać i straciłem cenne sekundy.

Nowy Asphalt 8 na smartfony wygląda do… a nie!

To gra na konsole z oprawą sprzed 10 lat! V-Rally 4 jest brzydkie. Brak tu szczegółów, a plansze są zazwyczaj nudne, powodując, że podczas jazdy nie ma nawet na czym zawiesić oka. Coś co w miarę wyszło twórcom to model zniszczeń. Uszkodzenia wyglądają poprawnie i wpływają na osiągi naszego pojazdu. Dobrze jeszcze, że przynajmniej auta nie brzmią jakoś wyjątkowo źle, a jeden z utworów z menu głównego wpadł mi w ucho. Zawsze coś, nie? W końcu to jest najważniejsze w wyścigach, tak?

No aż przykro mi się robi pisząc to wszystko.

Po cichu liczyłem na przyjemną grę rajdową, a otrzymałem jakąś wydmuszkę, która ma naciągnąć nas dzięki swojej marce. Eh…