Tutaj miała znaleźć się recenzja kontrolera GameSir Marsback [Aktualizacja]

Aktualizacja [Kwiecień 2019]

Producent prawdopodobnie poszedł po rozum do głowy. Z nudów postanowiłem sprawdzić aplikację dostarczaną z urządzeniem, której ostatnia aktualizacja datowana jest na marzec 2019. Oczywiście kwestia wymaganych uprawnień nadal pozostaje dyskusyjną, lecz ich ilość zmniejszyła się do tego stopnia, że postanowiłem dać jej szansę. Te uprawnienia które pozostały, zwyczajnie wyłączyłem w ustawieniach Androida.

Pozostaje więc najważniejsza kwestia – czy urządzenie działa? Oczywiście! Dzięki aplikacji Gamesir World udało mi się sparować Marsback z telefonem i odpalić kilka starszych gier. Kontroler sprawuje się świetnie, a przyjemność z takiego grania jest nieporównywalnie większa do obchodzenia się z ekranem dotykowym.

Po tych wszystkich przebojach mógłbym Wam polecić kontroler Gamesir Marsback – jednak z tego co widzę, nie jest już dostępny w sprzedaży :(. Właściwy tekst datowany na luty 2019 możecie znaleźć poniżej.

GameSir, chiński producent sprzętu dla tych bardziej mobilnych graczy, w połowie stycznia wystartował na Indiegogo z kampanią promocyjną swojego nowego produktu o wdzięcznej nazwie Marsback.

Urządzenie, według zapewnień autorów kampanii, miało zamienić mój telefon w mini-retro-maszynkę-do-grania. Materiały promocyjne wyglądały zachęcająco – małe, zgrabne pudełeczko w połączeniu z aplikacją na telefon dostarczaną przez firmę, miało zapewnić mi dziesiątki, jak nie setki godzin dobrej zabawy przy retro grach z konsol NES, GameBoy czy PSP. Wszędzie. W kawiarni, łóżku czy podróży.

Piękne, promocyjne filmy jednak nie przekonały graczy.

Kampania na Indiegogo zakończyła się porażką. Z wymaganej sumy 5000 USD udało się zebrać niespełna połowę – 2448 dolarów. GameSir jednak się nie poddaje – w poście podsumowującym zbiórkę zapewnił, że rozpoczyna produkcję i przedsprzedaż, a pierwsze zamówienia zostaną dostarczone do klientów już w marcu. Równocześnie ruszyła kampania promocyjna i Marsback trafił do Youtuberów oraz redakcji. W tym, niestety, do nas.

Człek ze mnie ciekawski, więc przed przekazaniem sprzętu w ręce Weroniki, która miała kontroler przetestować (posiada iPhone’a) i napisać tekst, postanowiłem sprawdzić jak sobie poradzi z moim Xiaomi Redmi Note 4X i uzupełnić artykuł o wrażenia z działania dedykowanej aplikacji na Androida. Tak, dobrze myślicie – producent dostarczył dwie zupełnie inne aplikacje wspierające telefony. Jedna właśnie dla smartfonów z systemem Android (GameSir World App), druga dla iOS (Happy Chick Emulator). Do nich za chwilę wrócimy.

Pierwsze wrażenia jak najbardziej pozytywne!

Marsback dotarł do nas w małym, zgrabnym i dobrze wykonanym pudełeczku. Oprócz  kontrolera znalazłem w nim instrukcję obsługi z linkami i kodami QR do pobrania aplikacji oraz dwie baterie AA (oczywiście chińskiej produkcji). Urządzenie na pierwszy rzut oka wygląda ładnie, zgrabnie i solidnie. Nie jest za lekkie, a na jego spodzie umieszczono cztery antypoślizgowe paseczki, dzięki czemu doskonale trzyma się podłoża. W jego górnej część umieszczone zostały kolejno: w pełni analogowy dżojstik, cztery przyciski akcji, guziki start oraz reset i mała, niebieska dioda wskazująca miganiem działanie modułu bluetooth.

Znalazło się tutaj także miejsce na umieszczenie telefonu komórkowego. Możemy go „włożyć” do kontrolera tak, że wystaje tylko połowa ekranu – mogłoby się to idealnie sprawdzić do wszelkiego rodzaju emulatorów GBA, gdzie w dolnej połowie umieszczane są wirtualne przyciski. Po wysunięciu małej podstawki z tyłu, telefon można umieścić poziomo. W takim wypadku niestety nie jest on stabilny, i mocniejszy ruch ręką może powodować jego strącenie z lewej lub prawej strony.

Jak więc Marsback sprawuje się podczas gry?

No właśnie. Ze względu na swoje bezpieczeństwo, oraz zdrowie psychicznie nie podjąłem się instalacji dedykowanej aplikacji GameSir World. Ta, jakiś czas temu została usunięta w niewyjaśnionych okolicznościach ze Sklepu Play. Korzystając więc z instrukcji pobrałem plik apk ze strony producenta i przy próbie instalacji… osłupiałem. Zobaczcie sami.

Czy ktoś zdrowy na umyśle, z własnej nieprzymuszonej woli, chciałby oddać we władanie swój telefon obcej firmie?

Oczywiście Youtuberzy testujący urządzenie – ci, jakimś dziwnym trafem, nie wspomnieli o wymaganiach aplikacji w swoich filmach. W głowie mi się nie mieści, jak producent, wołający sobie 29 dolarów za urządzenie, może chcieć jeszcze uzyskać pełen dostęp do moich danych. I nie byłbym tak zły, gdyby Marsback dało się połączyć ze smartfonem bez korzystania z tej aplikacji – a wychodzi na to, że jest to niemożliwe. Telefon widzi kontroler, ale jakakolwiek próba sparowania urządzeń nie przynosi żadnego rezultatu.

Trochę światła na sytuację rzucił wykopowicz @cocamide, który rozebrał aplikację na czynniki pierwsze: (…) mimo tych uprawnień, nie ze wszystkich korzysta. Z tego co widzę w kodzie, na pewno używa dostępu do sms, ale to niby w celu weryfikacji sms (automatycznie odczytuje kod weryfikacyjny). Robi tak wiele aplikacji (revolut, mbank, google itp). (…) chyba wcale nie jest to żaden chiński szpieg tylko zwykła wersja „deweloperska” która chce dostęp do prawie wszystkiego żeby programiście było łatwiej testować różne funkcje.

Nie wiem jak wy, ale ja nie poczułem się bezpiecznie – lista uprawnień, jaka została „wyciągnięta” z aplikacji zawiera łącznie 167 pozycji. Możecie je sprawdzić tutaj. Dodatkowo, @cocamide podrzucił listę adresów www z jakimi łączy się GameSir World w celu wymiany danych (klik). Jak łatwo można zauważyć, znajdują się na niej między innymi serwery dostarczające reklamy.

No dobrze, ale przecież dostępna jest aplikacja na iOS!

Kolejne niemiłe zaskoczenie. Aplikacja nie jest dostępna w AppStore, a jej instalacja odbywa się za pomocą sideloadingu, poprzez skrypt umieszczony na stronie producenta. Metoda ta pozwala zainstalować niepodpisane oprogramowanie w systemie iOS, bez tzw. jailbreak’a. Dodatkowo, nie da jej się zainstalować na dwóch ostatnich wersjach systemu iOS. Dramat.

Co z tym Marsback?

Wiele osób zachęcało mnie do zaopatrzenia się w stary telefon bez karty SIM i osobistych danych. Po namyśle stwierdziłem, że nie ma to najmniejszego sensu. Płacąc za urządzenie równowartość 120 złotych, chciałbym móc z niego korzystać na moim telefonie, z emulatorem takim, jaki sobie wymarzę, bez oglądania co kilku minut nachalnych reklam i zastanawiania się czy moje dane są bezpieczne. Mam ogromną nadzieję, że producent pójdzie po rozum do głowy, i w momencie kiedy Marsback trafi do regularnej sprzedaży udostępniona zostanie aplikacja z prawdziwego zdarzenia.