Trupy żywe jak nigdy wcześniej. The Walking Dead: Definitive Edition – recenzja

Epic Games Store przyjęło bardzo ciekawą, acz wydaje się, skuteczną politykę przyciągania graczy na swoją platformę. Ujmując ją jednym, wymownym wyrazem, określiłbym to jako „rozdawnictwo”. Jakkolwiek jednak brzydko to nie brzmi, my, gracze, nic na tym nie tracimy, możemy najwyżej zyskać.

Darmowe produkcje rozdawane przez twórców Fortnite są dla wielu jedynym powodem, aby założyć konto na platformie. Choć nie należę do grupy jej przeciwników, a sam nie mam problemu z posiadaniem dodatkowej ikony na pulpicie, to potrafię postawić się po drugiej stronie barykady. I wiecie co? Wydaje mi się, że jestem w stanie dać Wam kolejny powód, abyście spróbowali przekonać się do Epic Games Store.

Żywe Trupy

The Walking Dead: Definitive Edition to pełny zbiór wszystkich wydanych dotychczas części gier dziejących się w uniwersum wykreowanym pierwotnie przez Roberta Kirkmana, twórcę komiksu „The Walking Dead„. Rzeczona edycja wydana została przez Skybound Games. Studio to, ku uciesze nas wszystkich, przejęło prawa do marki po tym, jak pierwotni twórcy, Telltale Games, rozpadli się w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach.

Przed upadkiem oddali w nasze ręce całkiem sporo niezwykle udanych gier – nawet jeśli prawie wszystkie robione były na, kolokwialnie ujmując, jedno kopyto. Na czele tej listy trzeba koniecznie postawić cykl, którego zbiorcze wydanie z wielką przyjemnością mogłem dla Was sprawdzić. Nie ma sensu dłużej się rozwodzić, startujemy!

Zawartość gry

I nie mogę nie rozpocząć od tego, jak świetnie wydano Edycję Definitywną w fizycznych wersjach. Do wyboru były trzy możliwości, a każda to ogromna gratka dla fanów serii. Wszystkie zostały przygotowane z dużą starannością. Dobór konkretnych elementów pokazał, jak wielkim szacunkiem nowi właściciele darzą przejętą markę.

Na The Walking Dead: Definitive Edition składają się wszystkie cztery pełnoprawne sezony (Pierwszy, Drugi, A New Frontier i The Final Season – po pięć epizodów w każdym) oraz poboczna mini-seria zatytułowana „Michonne”, która dodała trzy kolejne odcinki. Jak więc widzicie, zdecydowanie jest w co grać. Uporanie się z całą, zebraną w jednym miejscu fabułą, to zabawa na nawet 40-50 godzin!

Nie jest to jednak koniec. Nazwanie edycji „Definitywną” zobowiązuje! Co więc przekazują nam twórcy? Liczne graficzne poprawki (w tym oświetlenie dynamiczne, które potęguje klimat osaczenia), bonusy w postaci komentarzy twórców oraz specjalnego dokumentu „Powrót The Walking Dead”. Mało Wam? Jest także cała garść cyfrowych bonusów: utwory ze wszystkich sezonów, zbiór grafik z gry oraz galeria modeli w 3D!

Pierwsze zetknięcie

Muszę przyznać, że o ile samo to, co zawierał zestaw, nie było dla mnie zastanawiające, o tyle sposób, w jaki zamierzano wprowadzić nawigację między poszczególnymi częściami już tak. Mamy XXI wiek, więc zwykłe „wciśnięcie” wszystkiego w formie jednej, długiej rozgrywki byłoby… Delikatnie mówiąc absurdalnie leniwym zagraniem.

Skybound Games stanęło jednak na wysokości zadania i już po pierwszym włączeniu gry doskonale wiedziałem „co, gdzie i kiedy”! Wybór poszczególnej części jest niezwykle intuicyjny. A aby odblokować swobodny dostęp do każdego z epizodów, z poziomu menu głównego, trzeba przejść odcinek poprzedzający z danego sezonu. Proste? Banalne, a jakże funkcjonalne!

Jeśli chodzi o feeling…

…płynący z rozgrywki, ten wciąż jest taki sam. Momenty, które rozczulały przy pierwszym przejściu, nawet pomimo braku elementu zaskoczenia, wciąż potrafią spocić oczy. Niemała w tym zasługa wspomnianych wcześniej poprawek graficznych, które tylko pogłębiają wyjątkowy klimat. A to nieodzowna część tej produkcji.

Nie chcę się tu jednak rozwodzić nad aspektami mechaniki ani tym bardziej fabularnymi, ponieważ to wszystko już było. Recenzji poszczególnych sezonów jest w Internecie całe mnóstwo i chyba nie ma większego sensu, abym powielał je także i w tym miejscu. Wszystkie gry są dokładnie tym, czym były wcześniej. Nie mniej, ani nie więcej – i to jest w tym najlepsze. A Ty, Drogi Czytelniku, chciałeś się dowiedzieć, czym jest Edycja Definitywna!

Ugryzienia na gładkiej cerze

Choć The Walking Dead: Definitive Edition oceniam bardzo wysoko, to niestety nie obyło się bez wad. Zobowiązany jestem zwrócić nań uwagę. Pierwszą ujmą, najważniejszą z punktu widzenia wielu mieszkańców naszego kraju, jest brak spolszczenia. Mnie problem ten zupełnie nie doskwierał, ale zdaję sobie sprawę, że spora liczba odbiorców jest w stanie skreślić grę tylko z tego powodu. I potrafię to zrozumieć, dlatego o tym wspominam. Jestem świadom, że istnieją tłumaczenia od fanów, ale to nie to samo. Nikt mi nie wmówi, że twórcy nie mają świadomości popularności gry w naszym kraju.

Kolejnym minusem, na który chcę zwrócić uwagę, są występujące opóźnienia w napisach. Dość dziwny błąd, który powtarzał się na przestrzeni kilku odcinków. Postać mówi płynnie, gra równie dobrze działa, a napisy wskakują, jakby były na bieżąco wklepywane przez emerytkę na jednej z pierwszych lekcji kursu obsługi komputerów. Nie jest to coś, co utrudnia rozgrywkę, ale błąd, który czasem delikatnie wybija z rytmu.

Trupy Żywe jak nigdy wcześniej!

Nie jestem pewien, czy znajdzie się osoba, która nigdy wcześniej nie miała okazji zagrać choćby w pierwszy sezon produkcji. Jeśli tak, to najwyższy czas nadrobić to, co straciliście! The Walking Dead smakuje cudownie – nawet przy wtórym przejściu. Jeśli nie ukończyliście więcej niż trzech sezonów w poszczególnych wydaniach, to bierzcie się za Definitive Edition!

Jest to bez wątpienia najlepszy sposób na poznanie historii Clementine, która poruszyła miliony serc na całym świecie. Sprawiła, że nawet najwięksi twardziele ronili łzy wzruszenia. Jesień jest coraz bliżej i w żaden sposób tego nie unikniemy. Wierzę jednak, że można nieco stłumić jej negatywne skutki. Jednym ze sposobów, a wydaje się, że wręcz idealnym, jest wieczór z ciepłą herbatką i właśnie tym tytułem.

Żywe Trupy jeszcze nigdy wcześniej nie były tak żywe.

Jeśli od dawna macie ochotę zanurzyć się w tym świecie, to nie zwlekajcie. Lepszej okazji raczej już nie będzie. Wracając do początku tekstu… Wydaje mi się, że ekskluzywność tego zbioru na Epic Games Store (jest też na Microsoft Store, ale…) jest kolejnym argumentem, który przemawia za przekonaniem się do tej skrajnie kontrowersyjnej platformy. Spróbujcie, nie zawiedziecie się. The Walking Dead: Definitive Edition może stawać fabularnie w szranki z najlepszymi serialami.