Train Sim World: Edycja Fundatorów (XboxOne) – recenzja

Jest taki typ gier, których nie uświadczymy na konsolach. I nie mówię o RTSach, bo te patrząc chociażby na Cities Skylines i Aven Colony radzą sobie całkiem nieźle. Mowa o wszelkiego rodzaju wymagających symulatorach. Szlak próbuje przetrzeć Dovetail Games, producent… Train Sim World, gry która zadebiutowała w sklepie Xbox One jako pierwszy dostępny na tej konsoli symulator pociągu. Jako że do tytułów mających w sobie „sim” nie trzeba mnie długo namawiać, postanowiłem sprawdzić, czy produkcja Dovetail Games plasuje się jednak trochę ponad wszelkiego rodzaju grami „symulacyjnymi” od naszych zachodnich sąsiadów próbujących tylko udawać symulacje. A początek rozgrywki nie napawa optymizmem…

Po ukończeniu trzech samouczków (odpalanie każdej z trzech dostępnych w grze lokomotyw, hamowanie, przyjmowanie pasażerów) gra rzuca nas, wydawać by się mogło, że na głęboką wodę oferując pierwszy scenariusz. W dosyć nieoczekiwany sposób, bo właśnie w stylu tych znienawidzonych przeze mnie niemieckich potworków.

Jak więc wygląda pierwsze zadanie w Train Sim World? Dojedź jako pasażer do stacji, z której zaczniesz pracę. Czas podróży – 20 minut. W czasie rzeczywistym. No dobra, spoko, przynajmniej pooglądam widoki. Jak już wysiadłem z pociągu, musiałem dojść przez całą stacje do swojego pociągu którym zacznę pracę. Zapomniałem o czym była mowa w samouczku, więc ruszyłem z 20 min opóźnieniem (w czasie rzeczywistym).

Class 166 GWG

Pierwsze wrażenie podczas pierwszej jazdy? Całość sprowadza się do kontrolowania prędkości, i hamowania składu w odpowiednim momencie, aby dojechać i zatrzymać się prawidłowo na stacji. Przez 20 minut pierwszej jazdy gra nie wymagała ode mnie ŻADNEJ uwagi. Jednym okiem patrzyłem się na prędkościomierz i mapę, drugim oglądałem YT na laptopie. Również jeśli chodzi o lokomotywę którą zaczniemy swoją przygodę z Train Sim World, Class 166 GWG, to przy bliższym zapoznaniu się z jej kokpitem dostaliśmy tutaj cholernie okrojone możliwości kontroli tego pociągu. Część przycisków w kabinach jest nieaktywna, i aż prosi się o naciśnięcie i sprawdzenie tego co się stanie – tutaj nie jestem usatysfakcjonowany.

Z kolejnymi pasażerskimi przejazdami było już zdecydowanie lepiej – gra powoli wprowadza nas do kolejowego świata – konieczność obserwowania znaków i odpowiednie kontrolowanie prędkości oraz zwracanie ciągłej uwagi na oświetlenie semaforów zaczęły napawać mnie optymizmem. No i konieczność pilnowania rozkładu – jedno opóźnienie rodzi kolejne, a nadrobienie uciekających minut na trasie często jest niemożliwe. Ale i tak najwięcej satysfakcji sprawia opanowanie płynnego, gładkiego zatrzymywania się na peronach. Za pilnowanie wszystkich procedur, wspomnianego wcześniej rozkładu jazdy jesteśmy odpowiednio oceniani punktami. Te służą tylko i wyłącznie do nabijania kolejnych poziomów doświadczenia.

Pilnowanie rozkładu stanowi największe wyzwanie. Jak widać miałem z nim problem.

W grze otrzymujemy tylko 5 scenariuszy, różniących się od siebie rozkładem jazdy oraz składem który przychodzi nam prowadzić. Samych lokomotyw jest zdecydowanie za mało – tylko 3 sztuki. Tak jak wspomniałem na początku, pierwsze scenariusze po zapoznaniu się z samouczkiem nie są dużym wyzwaniem. Ot, należyte trzymanie się rozkładu jazdy, i dbanie o pasażerów poprzez niezbyt gwałtowne hamowanie. Na szczęście im dalej tym lepiej – w końcu zasiadamy w kabinie potężnego kolosa – Class 66 DBS, a manewrowanie nim w celu załadunku i rozładunku towarów sprawia mnóstwo frajdy. Tak samo jak odpowiednie zatrzymanie tej ciężkiej maszyny!

W grze poprowadzimy tylko trzy składy.

Niestety moje wielokrotne próby wykolejenia składu spełzły na niczym. Tabor potrafi pokonywać zakręty z ogromną prędkością mimo ograniczeń na znakach, a w przypadku przejechania przez światło stop, scenariusz zwyczajnie się kończy. W przypadku drobnej pomyłki – i przejechania światła chociażby o metr z powodu zbyt późnego hamowania składu potrafi rodzić to frustrację – przez to kilkukrotnie musiałem powtarzać jazdę po 60 minutach gry.

Pociągi i kabiny wyglądają pięknie, chodź gra lekko cierpi poprzez nie najwyższą jakość tekstur – część opisanych przyrządów jest lekko rozmyta, na szczęście wyskakujące okienka z podpowiedziami pozwalają na szybkie nauczenie się co do czego w kokpicie służy. Dworce i perony wyglądają już mniej ładnie, a gra potrafi się w nieoczekiwanym momencie krztusić i gubić FPSy niczym jedna z pierwszych wersji konsolowego PUBG. Widać, że twórcy średnio sobie radzą z Unreal Engine. Kilkukrotnie zdarzyło się, że jadąc z dużą prędkością tory przede mną znikały, a pociąg sunął po piasku i kamieniach.

To nie DiRT – witaj w świecie bugów Train Sim World!

Po ukończeniu zaledwie 5 udostępnionych scenariuszy, możemy zasiąść w kabinie dowolnego składu i rozegrać grę dowolną, udostępnioną w formie 24-godzinnego rozkładu jazdy. Twórcy udostępnili możliwość wyboru pory roku, pogody, a także godziny od jakiej zaczniemy służbę. Niestety tutaj natrafiłem na kolejny problem – podczas nocnej jazdy gra potrafi zwariować stwarzając ogromne problemy z oświetleniem i niedoczytywaniem się tekstur.

Podsumowanie

Za 99PLN otrzymujemy… Demo. Zaledwie trzy maszyny i pięć scenariuszy zatrzymały mnie przy konsoli na około 7h gry, a swobodna jazda po jakimś czasie staje się zwyczajnie nudna. Jeśli jednak zawsze marzyliście o tym, żeby zasiąść w kabinie maszynisty, i odbijaliście się od bardziej skomplikowanych symulatorów – Train Sim World będzie idealnym początkiem dla aspirujących do miana wirtualnego maszynisty. Ja dzięki powyższemu tytułowi zostałem zmotywowany do pobrania polskiej MaSzyny.