Thief Simulator – recenzja

Stąpasz ostrożnie po osiedlu. Łomem wyłamujesz połamane deski w ogrodzeniu, a starym wytrychem otwierasz śmiesznie prosty zamek. Już wiesz, że mieszkańców nie będzie w domu przez najbliższe dwie godziny. Masz czas, aby spenetrować ich posiadłość do samych fundamentów. Zaglądasz pod łóżko, do szafy i do komody. Do twojej kieszeni trafiają oszczędności rodziny, ale też stary czajnik, garnki i kilka innych śmieci. Lombard przyjmie wszystko. Na koniec powijasz zabytkowy telewizor i jak gdyby nigdy nic wychodzisz w mrok. Kolejny udany skok. Na szczęście to tylko scenariusz jednej z wielu akcji, jakie odegrasz w Thief Simulator. 

Thief Simulator to tytuł, który pozwoli nam wcielić się w speca od mokrej roboty.

Siedzieliśmy w pierdlu, ale postanowiono nas wykupić, w zamian za nasze usługi oczywiście. Gra w początkowej fazie mocno prowadzi nas za rączkę. Uczymy się podstaw sterowania, poznajemy podstawowe przybory złodziejskie oraz uczymy się obsługiwać różne atrakcje w naszej kryjówce. No i poznajemy też przyjaznego pasera, który z chęcią kupi przeróżne śmiecie z naszych skoków.

Nasze złodziejskie życie będzie podzielone na segmenty.

W początkowym etapie przygotowań będziemy prowadzimy obserwację naszych potencjalnych ofiar. Musimy poznać ich nawyki, gdzie chowają cenniejsze przedmioty oraz, co najważniejsze, kiedy nie ma ich w domu. Następnie musimy wykupić potrzebne nam przybory złodziejskie. Do tego służy nam komputer oraz specjalny złodziejski sklep, w którym wykupimy co trzeba – od wytrychów, poprzez narzędzia jubilerskie, aż do komputerów szpiegowskich i elektrycznych kluczyków do kradzieży aut. Jak widać mamy tutaj szerokie spektrum, aby pochwalić się naszymi umiejętnościami jako najlepszy złodziej w mieście.

Kiedy już skończymy przygotowania to pora kimnąć się przed akcją.

Najlepiej wstać godzinę lub dwie wcześniej bowiem czas leci tutaj niemiłosiernie szybko. Odpalamy auto i już mkniemy w kierunku naszego celu. I to mkniemy dosłownie, bo samochodem sterujemy sami. Na miejscu akcji warto zaparkować tak, aby nie wzbudzać podejrzeń przechodniów. Ci bowiem kręcą się po okolicy i mogą bez problemu wezwać służby. Wpłynie to wtedy negatywnie na naszą ocenę pod koniec włamu. Trzeba więc się mocno pilnować.

Teraz trzeba działać szybko.

Warto wykorzystać pomoc z Internetu, gdzie za ciężko zarobione pieniądze możemy wykupić podpowiedzi, czy to o cennym łupie czy nawykach mieszkańców. Warto jednak rozsądnie wykupywać podpowiedzi, możemy bowiem szybko wypłukać się z kasy. Nasz czas w posiadłości musimy wykorzystać do maksimum i wynieść jak najwięcej łupów. Duże i ciężkie łupy możemy sprzedać często na czarnym rynku, przy pomocy komputera w naszej kryjówce. Ale nasze misje nie sprowadzają się tylko do kradzieży. Ta często jest tylko dodatkiem. Ot, żeby nie spojlerować zbytnio, w jednej z pierwszych misji musimy potłuc naczynia, aby „przemówić” do opornego delikwenta.

Sama idea gry jest z pewnością czymś ciekawy i bardzo fajnym.

Wszystko tutaj do siebie pasuje, a w miarę rosnący poziom trudności, urozmaica tytuł. Problemem pozostaje jednak grafika, która w wielu momentach szwankuje. Nie podoba mi się trawa, która przebija się przez podłogę samochodu, czy niezbyt trafiony system kolizji. Niestety brakuje tutaj szlifu końcowego, który mógłby z gry uczynić coś ponadprzeciętnego. Niestety, póki co mamy tu do czynienia z fajnym pomysłem, który słabuje pod względem technicznym. Grę mogę polecić jeśli nie jesteście purystami graficznymi. Jeśli jednak niedoróbki techniczne kolą was w oczy, to trzymajcie się od tytułu daleko. Ja bawiłem się w nim całkiem nieźle i pewnie czasem wrócę wykonać skok czy dwa, dla czystego relaksu.