Thea: The Awakening- Recenzja [Xbox One]

Thea: The Awakening to dziwaczny mix strategii turowej, karcianki i paragrafówki. Stworzona przez polskie studio MuHa Games, jest jego debiutanckim dziełem. W grze jako wybrane przez nas bóstwo pokierujemy małą wioską. Musimy ją zaopatrzyć w podstawowe surowce, broń, wyszkolonych ludzi i tym pokonywać generowane losowo przeciwności losu. Gra mocno czerpie ze słowiańskiej kultury, wszystkie imiona i nazwy stworów brzmią swojsko, a nawet znajomo, choć to nie powinno dziwić zważając na pochodzenie developera. Fabularnie gra jest bardzo otwarta, dlatego nie ma sensu opisywać wybranego questa. Ogólnie trafiamy do naszego świata po jakiejś katastrofie i musimy poprowadzić daną nam wioskę. Gra może toczyć się na wiele sposobów i nie ma liniowej historii, wszystko dzieje się na bieżąco i tylko własna interpretacja pozwoli ocenić jakość doznań płynących z historii, która tutaj jest przedstawiona za pomocą małych zadań, pojedynczych dialogów czy stawianych przed graczem wyborów.


Na pierwszy rzut oka gra wygląda jak typowa strategia turowa jak cywilizacja czy The Banner Saga. Heksagonalne pola, rzut izometryczny, różnorodne znaczniki, mówiące o możliwej interakcji… Standard. Do samej gry wprowadzi nas sympatyczny stworek Teodor, który wyglądem przypomina mroczniejszą wersję diabełka z Black & White. Ten przeprowadzi nas przez tutorial, po którym wiedziałem niewiele więcej niż przed nim. W ogóle głównym problemem gry jest początkowa niedostępność, mimo że próbuje ona wyjaśnić obsługę to bez samozaparcia i szczerej chęci będzie ciężko. Jednak gdy już opanujemy podstawy rozgrywki i zapragniemy poznać więcej, to czeka szereg opcji, tabelek i systemów, które dopiero potrafią przytłoczyć… W gruncie rzeczy to nie jest minus, ponieważ to nie wynika z błędu produkcji tylko specyfiki gatunku. Zainteresowani grą na pewno wszystko okiełznają, a po tym czekają ich długie godziny spędzone z tytułem, bowiem wygląda on jak coś, co potrafi bawić długo, a to za sprawą możliwości i kierunków, w które można iść. Dzięki otwartemu światu będziemy przemierzać kolejne lokacje, przeszukiwać ruiny starych miast czy innych zabudowań, walczyć ze zwierzyną czy innymi ekspedycjami.

Jeśli ktoś w strategiach ceni bardziej ekonomię, to może skupić się na Ostoyi, czyli danej nam początkowo wiosce. W niej zadbamy o rozbudowę, surowce, przydzielanie zadań ludziom czy o obronę przed najazdami. Gra bardzo premiuje różnorodność naszych zasobów dlatego warto jednak łączyć style rozgrywki, skupiać się na wiosce, ale nie zapominać o eksploracji świata, ponieważ w nim czekają na nas nowe przedmioty, zasoby czy zadania rodem z paragrafówki.

Podczas przemierzania świata przytrafiać będą się różne spotkania i możliwe aktywności, wygenerowane losowo. Każda taka aktywność ma fabularne podłoże, wszystko jest szczegółowo opisane, a na końcu zostanie wybór jednej z trzech opcji. Oczywiście każda opcja to inny skutek, dlatego warto dokładnie śledzić przebieg zadania. Często takie spotkania finalnie kończą się walką, która jest tutaj zrealizowana specyficznie. Podczas starcia gra zamienia się w karciankę. Nie jest to coś, do czego przyzwyczaiły nas dotychczasowe gry. W Thea: The Awakening karty układa się poziomo, w linii (jak na zdjęciu). Sama talia podzielona jest na dwie ręce — w lewej mamy do dyspozycji karty ofensywne, a w prawej wsparcia. Ofensywę rzuca się bezpośrednio na stół, wsparcie nadaje tylko różne efekty na sojuszników lub przeciwników. Samo starcie jest podzielone na dwie części. W pierwszej z nich rzucamy karty na stół w kierunku od lewej do prawej. Gdy skończy się pierwsza i rozpocznie się druga tura, skupiajmy się na właściwej walce. Ponownie od lewej do prawej, każda karta uderza sąsiadującą, z lewej lub prawej strony. Jeżeli komuś nie spodoba się taki model rozstrzygania sporów, przed walką jest możliwość wybrania, manualnego lub automatycznego załatwienie sprawy(w drugim przypadku zobaczymy jedynie rezultat, łupy i straty)

Gra prezentuje się dobrze, jest dopracowana, różnorodna, bardzo ładna graficznie i stylistycznie. Dobrze wypada polski język, choć znalazłem kilka słów nieprzetłumaczonych. Sterowanie na padzie również jest poprawne, nie było problemów, czy zauważalnych kompromisów na, które autorzy musieliby pójść ze względu na ograniczenia sterowania. Ciężko jej coś zarzucić z technicznego punktu widzenia. Jedynie subiektywne odczucia wynikające np. z początkowego zagubienia mogą wpłynąć na osobistą ocenę. Dlatego polecam grę dla fanów gatunku i graczy, których urzekła przedstawiona produkcja. Dla niezdecydowanych początek może być zbyt odrzucający i bez samozaparcia mogą się od niej odbić.