The Mims Beginning – czas na ratunek!

Bogiem każdy może być, tak przynajmniej wynika z (części) gier wideo. Nie pamiętam jednak kiedy ostatnio jakimś zostałem – chyba były to czasy Black & White, gdzie mogłem terroryzować wszystkich i spełniać swoje chore zachcianki – podobnie i tutaj! 
 

No dobrze, oszukałem was, nie jesteśmy bogiem. Przynajmniej nie takim bogiem bogiem, dużym i siejącym postrach, dzięki czemu wszyscy się do nas modlą i proszą o przebaczenie. Po prostu mamy trochę boskich mocy. I nie jesteśmy wcale źli. Bo źli być nie możemy. Nazwałbym bardziej tę posadę zarządcą. Tak, zarządca to dobre określenie. Pomagamy naszym Mimsom, korzystają z energii PSI, którą najłatwiej określić naszym współczesnym prądem. Wytwarzanie jej będzie problematyczne, mamy w zasadzie tylko dwa wyjścia. Jako, że nasi podopieczni są pokojowo nastawieni i chcą żyć zgodnie z naturą, możemy pozyskiwać energię z wiatraków. Często jednak na wyspach nie ma wiatru przez co nawet postawienie ich kilku nie daje rezultatów. Nie mówiąc o stracie cennego miejsca. Drugim rozwiązaniem będzie wybudowanie generatora, zamieniającego biomasę (o tym dalej) w energię. Ok, macie mnie znów – jest jeszcze trzecie wykorzystanie samych Mimsów by dzieliły się z nami energią. Jest to jednak tak nieefektywne i wymaga takiej ich ilości, że nie warto sobie zaprzątać tym głowy.
 

20160506132503_1

Pora na chwilę nud… znaczy informacji o deweloperze. Grę stworzyło polskie studio Squatting Penguins, a na tytułowej stronie twórców znajdziemy ledwie pięć osób. Musicie przyznać, że robi wrażenie. Sam grę zauważyłem dopiero podczas zbiórki na Indiegogo, gdzie wystartowali z zamiarem uzbierania 5,5tys zielonych amerykańskich dolarów. Jednak na tym się nie skończyło – produkt wsparło 483 osoby i łączna suma uzyskana ze wsparcia fanów to 8403 dolary. Potężny zastrzyk pieniędzy pozwolił rozwijać dalej grę – na finalną wersję czekaliśmy ponad dwa lata. Premiera została ustalona na 18 maja, więc tuż tuż! 


Jak już wspominałem, naszym zadaniem jest wspierać Mimsy w swojej tułaczce. Czym lub kim są te Mimsy i jak tu się znalazły? To jest smutna historia, na dłuższą chwilę. Nie chciałbym zdradzać za dużo z całej opowieści, która jest naprawdę świetnie napisana.
 

Mimsy są inteligentną i zaawansowaną technicznie rasą, która musiała opuścić swoją rodzinna planetę. Dlaczego? Wystąpiły pewne problemy wywołane przez samych Mimsów, które musiały ratować się ucieczką zanim nie będzie za późno. Wybudowali dwa super frachtowce przewożące ich całą cywilizację. Na jednym z nich umieścili kulę DNA – zawierała ona informacje o wszystkich roślinach żyjących na ich rodzinnej planecie. Po wylądowaniu miała pomóc im w odtworzeniu świata na którym żyli. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem, jeden z frachtowców uderzony został meteorytem i rozpadł się w przestrzeni kosmicznej. Mimsy i ważne urządzenia ze statku zostały wyrzucone w kosmos, a część z nich wylądowała na latających wyspach, gdzie będziemy im pomagać w odzyskaniu części frachtowca i wysłaniu ich do domu.
 

Historia jest opisana naprawdę w śmieszny i fajny sposób. Z każdego przerywnika filmowego (wszystko jest realizowane na silniku gry, praca kamery i dialogi – wygląda to naprawdę filmowo) dowiadujemy się kolejnych informacji o Mimsach, celach naszej misji czy przemyśleniach tych cudnych stworków. Dialogi są przepełnione prostym humorem, który każdemu powinien podpasować. Gra jest tłumaczona z angielskiego na polski – i w tą drugą wersję grałem. Jedyne problemy, które zauważyłem są w wiadomościach. Występują często u góry obrazki, wyglądające jak szkice koncepcyjne, które nie zostały spolszczone. Mimo, że to często tylko kilka słów, dla wygody gracza powinny zostać przetłumaczone.
 

20160505150448_1

Tu zaczyna się nasza walka o przetrwanie nielicznych Mimsów, którym udało się dotrzeć „na ziemię”. Musimy zakasać rękawy i zabrać się do roboty, dobrze kombinując gdzie i co wybudować. Ze względu na teren jakim zarządzamy, miejsca jest zawsze za mało. Do tego wszędzie cenne wolne skrawki pokrywa naturalna roślinność. Tutaj z pomocą przychodzą nam nasze moce, które możemy wykorzystać za zgromadzoną energię PSI. Wybieramy podpalenie i pach, drzewka i roślinność znika! A przynajmniej tak się wydaje – by zniszczyć drzewo często trzeba trzy albo i cztery ponowne użycia tej mocy. Drzewa ciągle odrastają i nie dają się tak łatwo usunąć a przyroda walczy z nami o przetrwanie.
 

Na początku jednak jest w miarę kolorowo, wita nas samouczek z którego dowiadujemy się o podstawowych mechanizmach w grze. Podobnie jak w Black & White, nie możemy sterować tutaj grupą, zmuszeni jesteśmy do wydawania poleceń jednostce – są one do tego kompletnie niezależne. Nie możemy wydać im polecenia zebrania konkretnego owocu, zostaliśmy tylko ograniczeni do wskazywania miejsc, gdzie mają się udać. Podnosi to poziom trudności i zwraca uwagę na wartość każdej, pojedynczej jednostki. Wszystko swoje kosztuje i jest na wagę złota!
 

Złota, a w zasadzie Biomasy i Kryształów. Tę pierwszą pozyskujemy z owocowych roślin, których jest tu kilka rodzajów. Rzucające ala bananami na długie odległości rośliny, czy też wyglądające jak purchawki kwiaty wydalające owoce podobne do bakłażanów. Wszystko to przerabiamy na biomasę, potrzebną do budowy nowych budynków i ich ulepszania, sadzenia roślin jak i ściągania z kosmosu nowych Mimsów. Bo jak zauważyłem, to one się tutaj nie rozmnażają. Żeby dostać kolejnego, musimy wysłać po niego kapsułę, która kosztuje trochę biomasy i jeden kryształek. Właśnie, kryształki – potrzebne są do wszystkiego, tak jak biomasa. Jest mało budynków, które można zbudować bez biomasy, równie mało bez kryształów.
 

Z nimi jest trochę większy problem, bo ich źródła są dwa. Kamienie na naszej wyspie, które te kryształy przechowują (możemy je wydobyć tylko przy użyciu naszych mocy, więc jak za darmo) jak i wymieniać za nasze zwierzaki. Oczywiście jest ich kilka rodzajów, nie wszystkie są równie dobre do hodowania na rzeź. Gdyby tego było mało, możemy prosto przegrać długą rozgrywkę, gdy nie będziemy mieli wystarczającej ilości kryształów na budynki umożliwiające wyprodukowanie zwierzaków czy też port kosmiczny, żebyśmy mogli je wysłać i sprzedać. Nie ma wtedy zmiłuj, czeka nas restart rozgrywki.
 

20160506172733_1

Może i wygląda to wszystko prosto, lecz dochodzą tutaj skomplikowania narzucone przez autorów. Tutaj spotykamy się z jednym z trudniejszych aspektów tej gry, czyli szkodnikami utrudniającymi nam rozgrywkę. Im więcej będziemy mieli zwierzaków, tym więcej mięsożerców będzie nas nawiedzać. Zjadają oni nie tylko naszą trzodę ale atakują też Mimsów! Drugi typ to roślinożercy – pojawiają się przy dużej ilości owoców i je skutecznie zjadają. Wystarczą trzy lub cztery i nie wytworzymy żadnej biomasy a nasze zwierzaki nie będą się rozwijać. Musimy się bronić a możliwości jest kilka. Albo używamy naszych super mocy, by spalić szkodniki, możemy też za pomocą wybuchu wyrzucić je poza wyspę, gdzie nie będą stanowiły już problemu. Zmieniając kilka Mimsów w garnizonie, dostaniemy Obrońców – patrolujące jednostki, które będą same atakować napotkane cele. Na tyle skutecznie, że pojedyncze sztuki złych gości nie stanowią dla nich problemu.
 

Myślicie, że to koniec niedogodności? O nie, tak łatwo to nie ma. Przygotujcie się na losowe opady deszczu (czy to zwykłego, czy kwaśnego, który zabije wszystkie rośliny), meteoryty, burze, pożary, trzęsienia ziemi i wiele rodzajów specjalnych przeciwników. Im dłużej gramy, tym mniej jesteśmy prowadzeni za rękę, gra robi się trudniejsza, a zasobów zaczyna brakować. Dla lubiących ekstremalne przygody, twórcy przygotowali specjalny tryb wyzwań, gdzie co chwilę nawiedzają nas wspomniane wyżej katastrofy, a my staramy się przetrwać. Wspomnę tutaj o sporym dodatkowym utrudnieniu – gra nie posiada zapisu rozgrywki. No dobra, zapisuje się po przejściu jednej misji, ale nie podczas jej trwania! Przez co, jeśli coś sknocimy, jakiś szkodnik zje nam za dużo Mimsów itd., jesteśmy zmuszeni zacząć całą planszę od nowa. Jest ciężko, pot spływa z czoła i będzie jeszcze gorzej, mówię wam!
 

Grafika jak na taką produkcję, jest zwyczajnie ładna. Śmiało mogę powiedzieć, że nie odbiega od innych dużych i znanych strategii. Wyspy może nie zachwycają, ale każdy zwierzak i roślina jest naszpikowana szczegółami. Całość składa się w przyjazny dla oka obraz. Animacje są zrobione w miarę starannie, nie zauważyłem też żadnych przekłamań i problemów z grafiką. Jedynym mankamentem jest praca kamery. Po maksymalnym zoomie, jak dalej będziemy kręcili kółkiem myszy to kamera ucieknie gdzieś do przodu i tyle z naszego bliższego spotkania z terenem. Przydała by się blokada, aby po przybliżeniu kamera się już nie ruszała.
 

20160505151558_1

Za to kompletnie brzydki jest interfejs – tekstury w nim użyte wyglądają słabo. Mam nadzieję na jakiś update w tej kwestii, szkoda by gracza atakowały z bliska piksele, gdy daleko w tle ma normalną grafikę. Nie znajdziemy tutaj również wyszukanej muzyki, która grała by w tle. Jeśli już coś usłyszymy, będą to zwykłe spokojne utwory, nie wprowadzające jakiegoś ważnego nastroju.
 

The Mims Beginning możecie nabyć na steamie : http://store.steampowered.com/app/337820/ – kosztuje ona obecnie odpowiednio 16,99€/19.99$/14.99£ – nie jest to kwota mała, ale za ogrom świata gry jaki dostajemy i świetną zabawę warto!