Surviving Mars: Space Race – recenzja DLC

W świecie nauki sporo ostatnimi czasy poświęcono miejsca sondzie InSight, która pomyślnie wylądowała na Marsie. Również i ja wylądowałem na Czerwonej Planecie, z tą drobną różnicą, że ja to uczyniłem przy pomocy rozszerzenia do Surviving Mars o nazwie Space Race. W podstawową wersję gry chętnie się zagrywałem, a jak to wypadło tutaj?

Kosmiczny Wyścig

Do podstawowej wersji gry wprowadza więc motyw rywalizacji między różnymi frakcjami. W kosmosie już ktoś usłyszy Twój krzyk, ale czy coś z tym zrobi to już inna sprawa. Dla przykładu podam sytuację, w której kolonia rosyjska miała problem. Otrzymałem informację, że w jej stronę leci meteoryt, który spowoduje zniszczenie ich bazy, a w konsekwencji usunięcie frakcji z rozgrywki. Mogłem temu zapobiec niszcząc ten meteoryt, jednak konsekwencją tej akcji był deszcz meteorytów, który spadł na moją bazę rujnując moją infrastrukturę. Rosyjska kolonia przetrwała, a w podzięce i podziwie otrzymałem od każdej z frakcji zestaw różnych surowców.

Na tym opiera się całe rozszerzenie – na interakcjach.

Możliwa jest wymiana technologiczna z koloniami, tworzenie szlaków handlowych lub też negatywne interakcje takie jak chociażby podkradanie ochotników, opóźnianie rozwoju technologii czy sabotowanie budynków. Mam jednak pewne zastrzeżenie do tego wszystkiego. Handel jest zdecydowanie zbyt prosty. Frakcja przedstawia nam pewne oferty, ale nie mogę z nimi w żaden sposób negocjować lub przedstawiać własnych. Żałuję też, że nie wykorzystano tego rozszerzenia do wprowadzenia trybu wieloosobowego bo potencjał na to był.

Wprowadzenie dodatkowych frakcji (maksymalnie 3 na zapis gry) spowodowało zmiany w dynamice rozgrywki, jednak szczerze mówiąc spodziewałem się ich większego wpływu. Wprawdzie z początku Rosja dzielnie rywalizowała ze mną o spełnianie kamieni milowych, jednak szybko ją zdystansowałem w rozwoju technologicznym. Inne frakcje ani na chwilę się do mnie nie zbliżyły. Mimo wszystko ich wprowadzenie jest ciekawym urozmaiceniem rozgrywki. Nie odczułem też jakoś wybitnie konkurencji w analizowaniu anomalii planetarnych.

Wraz z premierą Space Race przyszła też darmowa aktualizacja Gagarin, która bardzo odmieniła grę.

Wprowadzono nowy interfejs, cele sponsora, planetarne anomalie i ekspedycje, kapsuły z zaopatrzeniem czy też zdarzenia losowe, takie jak chociażby bunty, w których należy wybrać w jaki sposób ma się on zakończyć.

Space Race to ciekawe urozmaicenie rozgrywki.

Rozszerzenie to w połączeniu z aktualizacją Gagarin skutecznie przypomniało mi o tym dlaczego tak bardzo lubiłem kolonizować Marsa przy premierze gry. Mam jednak wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał DLC i można było wycisnąć z tego nieco więcej, jak chociażby wspomniany tryb wieloosobowy. Mimo wszystko, nawet jeśli się nie zaopatrzyliście w Space Race to warto wrócić do gry, chociażby dzięki darmowej aktualizacji Gagarin.

Dodatek, jak i podstawową wersję gry możecie zakupić na GOG.com.