Uczcie się deweloperzy! Tak powinien wyglądać survival. Subnautica – recenzja

Gra toczy się w odległej przyszłości. Ziemianie dysponują już taką technologią, dzięki której mogą kolonizować obce planety. To właśnie podczas jednej z tego typu misji wypadkowi ulega Aurora. Ogromny statek, na którego pokładzie znajduje się nasz protagonista. Rozgrywka zaczyna się w zniszczonej kapsule ratunkowej kilkaset metrów od statku. Wcielamy się w jedynego ocalałego w katastrofie człowieka, na planecie w większości pokrytej wodą. Naszym zadaniem jest przetrwać, a może nawet znaleźć sposób na powrót do domu.

Fabuła dostarczana jest szczątkowo przez całą rozgrywkę.

Dodaje to tajemniczości i pomaga w śledzeniu wydarzeń tym, że nie zanudza ścianami tekstu do przeczytania i nudnymi przerywnikami. Większość historii poznajmy z radia, które to po uprzednim naprawieniu odbiera różne komunikaty z innych kapsuł ratunkowych. W kapsułach znaleźć można coś w rodzaju kasety z danymi i nagranymi ostatnimi słowami załogi wraz z koordynatami kolejnych jednostek. Po dopłynięciu do miejsca podanego w nagraniach historia pisze się sama.

Miałem taki przypadek, że dostałem wiadomość, w której załoga wysyłająca sygnał SOS dostrzegła wielką groźnie wyglądającą rybę pływającą wokół kapsuły. Po dopłynięciu na miejsce, stalowy pancerz konstrukcji zdawał się przedziurawiony od zewnątrz, a w pobliżu faktycznie pływał ogromny stwór wodny. Łatwo się więc było domyślić, gdzie jest załoga. Pojawił się za to problem z pozyskaniem danych z obiektu. Tu przydał się spryt i garść sprzętu, jak ulepszone płetwy czy podwodny skuter. Takim sposobem okazałem się jedynym wygranym w tej sytuacji i ze sporą dozą satysfakcji mogłem wrócić do swojej bezpiecznej przystani. Oprócz znanych bohaterowi części Aurory natknąć się można na pozostałości po pradawnej cywilizacji i nutkę magii, ale na ten temat nie chcę się rozpisywać. Musicie tę zagadkę poznać sami.

Wspaniały klimat dzięki umiejscowieniu akcji

Subnautica zabiera gracza na podwodną przygodę. Ukazuje ten tajemniczy, wspaniały, podwodny świat, który obok piękna i malowniczości stawia zagrożenie i ciągłą walkę o życie z naturą. Co prawda trafiamy do oceanu na innej planecie, ale umówmy się – Nasze ziemskie oceany „znamy” tak dobrze, że pewnie nie zauważylibyśmy większej różnicy między Oceanem Spokojnym a tym osadzonym na innej planecie. Ponadto zabieg ten umożliwił twórcom popuszczenia wodzy fantazji na temat organizmów żyjących w wodach zbiornika. No i trzeba przyznać, że te są naprawdę ciekawe. Ryby mają cudaczne kształty i kolory. Podobnie porosty, rafy i roślinność. Wszystko bije życiem, kolorami, nierzadko świeci i połyskuje. Odkrywanie nowych gatunków to czysta przyjemność, a oglądanie ich to uczta dla oczu. Wszystkie podwodne stworzenia oddziałują na siebie nawzajem. Ryby zbierają się w ławice, a większe osobniki atakują mniejsze. Czasami wielkie ryby zbierają kawałki złomu z dna i pływają z nimi niczym ze złowionym trofeum. Ocean żyje, a my musimy odnaleźć w nim swoje miejsce i współżyć z nim, by przetrwać.

Survivalowy majstersztyk!

Wątek survivalowy i eksploracyjny poprowadzony jest genialnie. Przez całą rozgrywkę nie zdążyłem się znudzić, ponieważ gra cały czas podsuwała mi nowe zabawki i mechaniki. Podczas eksploracji dna oceanu, nawet przypadkowo znajdowałem kawałki statków, porozrzucane skrzynie i kontenery z nowym sprzętem lub elementami konstrukcji. Te po przeskanowaniu trafiają do listy rzeczy możliwych do stworzenia.

Przeważnie wyglądało to tak, że znajdowałem schemat. Płynąłem do bazy, żeby zobaczyć co jest potrzebne do jego produkcji i wracałem pod wodę w poszukiwaniu surowców. Oczywiście podczas poszukiwań znalazłem jakiś nowy gadżet lub element większej konstrukcji i koło się zamykało. Tworzyłem nowe sprzęty i nim je dobrze poznałem, dostawałem nowe.

Dzięki takiej konstrukcji gry już pierwszego dnia po jej zainstalowaniu wsiąknąłem w świat na bite 7 godzin. Oczywiście konstruowanie sprzętu nie jest takie łatwe. Im bardziej zaawansowane zabawki, tym więcej potrzebują komponentów. Szybko okazuje się, że z pozyskanych w oceanie surowców trzeba tworzyć półprodukty, materiały i konglomeraty, z których to składa się dopiero taki np. skaner, palnik laserowy czy działko grawitacyjne.

A gdyby tak zbudować dom pod wodą?

No dobra może nie dom, ale bazę? Proszę bardzo! W pewnym momencie gry stworzyć można narzędzie zwane „Konstruktor baz”. Dzięki temu cudeńku dostaniemy osobny interfejs z listą konstrukcji związanych z bazami. Od tej pory gwarantuję, że zacznie brakować surowców dosłownie na wszystko, ale w zamian za to można ingerować w wygląd otaczających krajobrazów.

Podstawowymi elementami baz są wielkie korytarze o przekroju koła i stosunkowo niewielkie ośmiokątne pomieszczenia użytkowe. W tych postawić można generatory prądu, specjalne akwaria lub po prostu urządzić sobie zwykły pokój z łóżkiem, krzesłami i namiastką normalności. Nie jest to jednak takie proste, jakby mogło się wydawać. Na początku lista dostępnych konstrukcji będzie pusta. Schematy podobnie jak w przypadku narzędzi i sprzętu trzeba znaleźć na dnie oceanu. Dzięki temu sukcesywnie baza będzie mogła się rozwijać.

Trzeba również mieć na uwadze ciśnienie wody. Im większa baza, tym mniej odporna na ten czynnik, dlatego trzeba budować z głową. W miarę grania pojmuje się mechaniki, dzięki którym można przeciwdziałać wszelkim przeciwnościom. To jest cudowne w Subnautice. Cały czas zachęca do poznawania swoich elementów i praw, jakimi się rządzi. Budzi głód wiedzy i utrzymuje go przez całą rozgrywkę.

Subnautica niestety nie ustrzegła się wpadek.

Pokochałem Subnauticę całym sercem. Pochłonął mnie ten świat bez reszty i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to najlepsza gra survivalowa, w jaką dane było mi grać, ale niestety, nie jest ona nieskazitelna. Jest tu kilka technicznych, znaczących problemów. Pierwszym, najmniejszym jest początkowe ładowanie. Trwa ono około 4-5 minut. Co prawda ładowanie jest jedno, a po nim możemy cieszyć się całym światem bez doładowywania. Niestety tylko pozornie, ponieważ problem jest nieco bardziej złożony.

Drugim problemem jest wynurzanie z wody. Gdy górna granica kamery zetknie się z jej taflą, gra zamiera. Zacina się, klatkuje i wygląda jakby miała się wykrzaczyć. Nie jest to jednorazowy przypadek. Za każdym razem próba wynurzenia wygląda tak samo.

Trzecim, największym problemem Subnautici jest działanie po osiągnięciu pewnej liczby obiektów na mapie. Jeśli w schowkach pochowanych mamy sporo surowców, do tego postawiliśmy bazę i kilka pływających gadżetów, gra nagle zaczyna gubić klatki i krztusić się jak mały gruźlik. Uspokaja się po odpłynięciu ze strefy naszych działań, ale po powrocie znów staje się nie do zniesienia. Co gorsza, potęguje poprzednie problemy. Jeszcze dłuższe wczytywanie i jeszcze bardziej uciążliwe ścinki. Czasami ekran zamarznie na kilka dobrych sekund. Mam nadzieję, że twórcy coś na to poradzą, bo w dalszych partiach gra stawała się prawie niegrywalna.

Tym razem PCMR mają lepiej

Z tego co wiem jest to tylko problem konsol. Na PC nie powinniście mieć żadnych kłopotów z rozgrywką. Ja grałem na Xboksie One X i gra cięła tak, że można było zwątpić w moc konsoli. Skoro jestem przy temacie różnic między wersjami to warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną. Ponownie PC-towcy mają lepiej, a to dzięki jednej dość ważnej i ciekawej fanowskiej modyfikacji. Mowa o trybie multiplayer. Twórcy potwierdzili, że ten nigdy nie ukaże się drogą oficjalną w grze, ponieważ projektowali ją jako doświadczenie jednoosobowe i nie chcą implementować coopa. Bardzo nad tą decyzją ubolewam, ponieważ mimo zapewnień twórców gra wydaje się idealna do wspólnej eksploracji.

Ocena wydaje się być oczywista

Gra jest przecudowna i polecam ją wszystkim. Dla fanów survivalu pozycja absolutnie obowiązkowa! Co prawda ma wady, ale wyglądają jak wady wieku niemowlęcego. Gra dopiero wystartowała na konsolach i patrząc na pietyzm twórców przy doszlifowaniu rozgrywki jestem dobrej myśli, że i działanie uda im się wypolerować. Tymczasem życzę szczęścia w wodach planety 4546B!