Spintires: MudRunner – ciężarówki zmieszane z błotem

Budzisz się, słońce jeszcze nie wstało, ale już jesteś gotowy na trudy życia codziennego. Do pracy pobudza Cię łyk wczorajszej kawy – zimnej jak serce Twojej byłej, która przypomina Ci świat za oknem: posępny, szary i ponury oraz niedający nadziei na lepsze jutro. Długo się nie namyślając, wślizgujesz się w ulubione gumiaki i sztywną od błota flanelę – co masz dziś w planach? To samo co wczoraj, to samo co jutro i pewnie za rok…

Nie, nie jest to streszczenie intra gry (takowego nie ma), ale daje pewien obraz tego, jaki klimat panuje w Spintires: MudRunner na PS4. Czy można w nim jednak znaleźć promyk radości i frajdy? Myślę, że po przerzuceniu kilkunastu ton błota i drewna poznałem odpowiedź – no to czas na przeprawę!

Z drewnem do lasu

Gra w dużym skrócie polega na transporcie drewnianych kłód ze składu drewna do tartaku. Nie ma żadnego celu nadrzędnego – na każdej z sześciu map robimy dokładnie to samo, aczkolwiek w tym tytule nie chodzi o złapanie zajączka, tylko o gonienie za nim (a jest czym). Do dyspozycji mamy 19 pojazdów, w tym ciężarówki i jeepy, które możemy modyfikować w zakresie przewożenia ładunków czy możliwości naprawianie w trasie.

Samochody odblokowuje się poprzez podjechanie do nich na danej mapie, a mapy z kolei odkrywa się przez zahaczenie o punkt obserwacyjny. Na początku nie są w całości odsłonięte, co często sprowadza gracza do wyboru – jechać dłuższą, ale w pełni odkrytą trasą, czy zaryzykować i pojechać w linii prostej i przy okazji zakopać się… tzn. odkryć część lokacji.

Wszystko ma jednak swoją cenę (choć w grze nie ma waluty) – im więcej osprzętu zamontujemy, tym większa szansa na utknięcie w błocie. Chcąc przewieźć jak najwięcej drewna, zamontowałem nadwozie skrzyniowe + przyczepkę, którą niestety musiałem po drodze odpiąć, aby w ogóle dojechać do celu.

Do każdej misji trzeba pochodzić strategicznie, bo każdy błąd kosztuje nas paliwo i czas – przejażdżka z punktu A do punktu B trwa czasami kilkanaście minut. Jeśli jednak za wszelką cenę chcecie dojechać z całym ekwipunkiem, to możecie przełączyć się na inny pojazd i sobie pomóc lub poprosić o to znajomego…

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w błocie

Tak, na pokładzie jest tryb multiplayer, w którym można razem z trzema innymi kierowcami wypełniać te same misje, co w trybie dla jednego gracza. Jak się ta funkcja sprawdza w praktyce? Momentami występowały problemy z dołączeniem do gry, no i gra z losowymi osobami nie ma większego sensu – ciężko zgadać się na jeden cel, a życzliwość kierowców jest podobna do tej na polskich drogach. Natomiast w paczce znajomych wyczuwam tutaj sporo emocji i (nie zawsze) czystą rywalizację 😉

Na początek warto zacząć od samodzielnych wypraw lub od trybu Wyzwania, gdzie czekają na nas mniej złożone zadania i przy okazji uczymy się czynności, które przyjdzie nam wykonywać w dalszych etapach. To również dobry dobry wstęp do trybu symulacji, który bez odpowiedniego szkolenia, szybko może przekształcić się w tryb frustracji – uwierzcie, wiem co mówię.

Jakie są różnice w porównaniu do trybu uproszczonego (który jest domyślnie ustawiony)? Możecie m.in. liczyć na większe uszkodzenia silnika i zużycie paliwa, blokada mechanizmu różnicowego powoduje uszkodzenia na twardych nawierzchniach, a tartaki są wyłączone – trzeba ładować kłody samodzielnie. Generalnie rozgrywka jest bardziej wymagająca, ale nie wprowadza dodatkowych czynników utrudniających.

Fizyka, nie grafika

Nie ma co ukrywać –  gra do najpiękniejszych nie należy. Niektóre tekstury rażą po oczach (nie patrzcie lepiej na przewożone drewno), momentami błoto na oponach wygląda gorzej od szpitalnego jedzenia… no i ta kabina – ja wiem, że po ciężarówkach nie można się wiele spodziewać, ale gra serwuje nam pełen pakiet Spartan z atrapami lusterek włącznie.

Każde wnętrze to ten sam zestaw zegarów i to by było na tyle. Reszta wygląda w miarę poprawnie (modele samochodów i zachowanie świateł zdecydowanie na plus), choć oczywiście można się doczepić ogólnie o oprawę wizualną, ale w Spintires: MudRunner nie o to chodzi…

Pyrkosz, pyrkosz i nie jodziesz

Zanim przejdę do sedna, to tylko słowo o kamerze, która moim zdaniem w wydaniu konsolowym potrafi nastręczyć problemów i czuć, że jej sterowanie żywcem przeniesiono z PC. Kamerą zewnętrzną sterujemy wyłącznie gałką i odczuwalnie brakuje osobnego kontrolera od przybliżania i oddalania – wszystko realizujemy przy pomocy prawej gałki analogowej. Nawigacja po mapie również wymaga przyzwyczajenia.

Grafika schodzi na dalszy plan, kiedy wyjedziecie na drogę i zobaczycie jak pojazd zachowuje się na błotnistej drodze, jak przeprawia się przez rwącą rzekę czy przejeżdża przez powalone drzewa. Gałęzie napotkane na drodze po chwili soczyście zamlaszczą między kołami, powodując, że po chwili zboczycie z drogi w poszukiwaniu kolejnych.

Fizyka to swojego rodzaju mistrzostwo świata i jest to jeden z głównych powodów, dla których naprawdę warto zagrać w ten tytuł. Każda przeprawa przez wodę jest niesamowicie satysfakcjonująca, a zachowanie kół przejeżdżających przez przeszkody potrafi wprowadzić w zachwyt. Oczywiście dotyczy to osób, które lubią wszelkiego rodzaju symulacje i to niekonieczne te związane z motoryzacją. A jeśli o preferencjach mowa…

Pytasz dzika, czy…

Warto kupić Spintires: MudRunner na PS4? To zależy, bo zdecydowanie gra nie wszystkim przypadnie do gustu. Jeśli jesteście fanami odwzorowania realizmu w grach, to momentami będziecie pozytywnie zaskoczeni, ale jeśli lubujecie się z wyścigowych symulacjach, to raczej omijajcie ten tytuł z daleka, bo ugrzęźnięcie na 15 minut i nigdy więcej do niego nie wrócicie. No chyba, że kiedyś pojawi się w ramach usługi PlayStation Plus lub Xbox Gold – wtedy zdecydowanie dajcie mu szansę.