Relacja z Pixel Heaven 2019 – byliśmy tam!

Sobota 18 maja w Warszawie nie była wyjątkowa tylko przez potężną poranną burzę – ta sama sobota była też drugim dniem Pixel Heaven 2019, jednego z największych festiwali kultury gier wideo w tej części Europy. Mieliśmy okazję się tam pojawić – oto krótkie sprawozdanie.

Pixel Heaven to już prawdziwa instytucja.

Tegoroczny festiwal, organizowany przez wydawcę magazynu Pixel, był siódmą jego edycją. To wydarzenie od zawsze kierowanie jest do graczy, z dużym nastawieniem na tych trochę starszych, którzy w „branżę” wkroczyli w latach 80 i 90 – retro to główny nurt 2019 roku. I to było czuć od samego początku. Festiwal zorganizowany został w starej zajezdni autobusowej przy ulicy Włościańskiej 52 w Warszawie – budynku z lat 20 XX wieku; już samo to dodawało klimatu dawnych lat. I przysparzało trochę problemów, o tym później.

Na wejściu powitała nas strefa retro z dziesiątkami różnych sprzętów, starymi komputerami, konsolami pierwszych generacji. Każde stanowisko to możliwość ogrania najbardziej klasycznych i najlepszych tytułów. Na czym lepiej zagrać w Sonica niż na Sega Master System? Mario na oryginalnym NESie? Nie każdy ma te sprzęty do dyspozycji na co dzień, ale każdy mógł z nich skorzystać na Pixel Heaven.

Retro was nie interesuje? To może flippery lub gry planszowe? I tego można było posmakować na tegorocznym festiwalu. Sala z grami planszowymi była chyba najbardziej dostępna – nie cieszyła się aż takim zainteresowaniem jak ta z retro sprzętem. Łatwo więc było znaleźć miejsce, by choć chwilę pograć.

Pixel Heaven to nie tylko retro i dawne czasy.

To też okazja, z której korzystają nasi krajowi game-developerzy, by pokazać swoje produkcje szerszej publiczności. W tym roku nie spotkaliśmy zatrważającej ich ilości, mimo tego pojawiło się kilka produkcji wartych zatrzymania się – między innymi Chernobylite, Apocalipsis, Gatewalker, Counter Terrorist Agency czy Brassheart.

Ta ostatnia pozycja zapowiada się dość interesująco. Brassheart będzie klasyczną grą przygodową point-and-click, osadzoną w diesel-punkowym świecie, przemierzanym przez główną bohaterkę i jej robota-pomocnika. Gra tworzona jest przez warszawskie Hexy Studio, znane do tej pory głównie z gier planszowych. Brassheart jest ich pierwszą komputerową produkcją. Z ciekawostek, w tytule będzie lokacja inspirowana Polską lat 20 XX wieku.

Clue Pixel Heaven 2019 były jednak wystąpienia i panele dyskusyjne na głównej scenie festiwalu.

W piątek mieliśmy okazję posłuchać Davida Pleasance’a, niegdyś szefa brytyjskiej gałęzi firmy Commodore – David niedawno wydał książkę opisującą lata pracy w firmie Jacka Tramiela (książkę można było kupić na festiwalu, można też było poprosić samego Davida o autograf czy krótką rozmowę).

Sobota wypełniona była ciekawymi wystąpieniami – trudno wymienić wszystkie, na pewno warto wspomnieć o Garym Bracey’u, niegdyś związany z Ocean Software, studiem, które stworzyło wiele wspaniałych gier: Robocop, Platoon czy Cobra. Chwilę później mogliśmy doświadczyć wspomnień Davida Foxa z legendarnego studia Lucasfilm Game – to on pracował m.in. nad Indiana Jones and the Last Crusade. Wystąpienia ciekawe, nieprzegadane, słuchało się naprawdę miło.

Pixel Heaven 2019 zakończył się w niedzielę, 19 maja – i na pewno do nas wróci w 2020.

Przez tegoroczną edycję przewinęły się setki (jeśli nie tysiące) osób. Zajezdnia autobusowa wypełniona była momentami do granic możliwości. To świadczy o sukcesie przedsięwzięcia, ale może też stawać się powoli dla niego problematyczne. Być może to czas, aby pomyśleć o zmianie miejsca organizacji festiwalu na bardziej przestronne i bardziej odporne na warunki atmosferyczne, wszechogarniającą duchotę i ogromne kałuże powstałe po porannej burzy (z tego powodu wyłączona czerwoną taśmą była blisko jedna trzecia powierzchni, gdzie prezentowali się polscy niezależni twórcy – co gdyby burza zdarzyła się w trakcie trwania festiwalu?).