Recenzja Top Drives – Car Cards Racing (Android/iOS)

Osoby przeżywające swoją młodość w latach dziewięćdziesiątych z pewnością pamiętają Gumę Turbo. Nie ze względu na jej smak, bo brzoskwiniowa nuta była symboliczna, a raczej dzięki znajdującym się w środku karteczkom z samochodami, którymi młodzież szkolna się wymieniała i które porównywała między sobą. Brytyjczycy z Hutch Games, znani z wielu udanych gier na urządzenia przenośne, postanowili wykorzystać ten koncept. Tak oto narodziło się Top Drives.

Top drives jest grą, w której kolekcjonuje się karty z samochodami licencjonowanych marek.

Wśród nich znajdzie się, chociażby BMW, Porsche, Nissan, Ford czy dodane niedawno Peugeot i Volkswagen. Obecnie jest ich ponad 1400, co jest liczbą przebijającą nawet Gran Turismo 6(!). Każda rozgrywka rozpoczyna się od „dobrania” pięciu kart do talii i wystawienia ich przeciwko konkurentowi w pięciu wyzwaniach. Co prawda nie mamy jako takiej kontroli nad pojazdem, ale rozgrywka wykracza poza standardowe porównanie prędkości maksymalnej, czy mocy silnika.

Każdy pojazd jest określony szeregiem statystyk: od prędkości maksymalnej, po przyczepność i rodzaj używanych opon, skończywszy na prześwicie. Od tego zależy, jak sobie poradzi w różnorakich konkurencjach. Ilość wszystkich wariacji idzie w setki. Od wyścigów na prostej, po tych na torze, w miastach czy po wzniesieniach, a to wszystko na różnej nawierzchni.

W tym właśnie tkwi cały szkopuł gry – na umiejętnym dopasowywaniu kart do określonych warunków.

Bo co z tego, że masz talię pełną supersamochodów, skoro wyślesz je na mecz z trasami rajdowymi, torem motocrossowym oraz w miasto, gdzie progi zwalniające skutecznie je spowolnią. Co więcej, nawet jeśli na początku gry dorwiemy się do lepszych kart, zbyt niskie RQ (odpowiednik poziomu doświadczenia) nie pozwoli nam ich wziąć. Zaradzić temu można, losując kartę z punktami doświadczenia po zwycięskim starciu, ale równie dobrze można trafić na gotówkę, złoto i dodatkowe samochody. Lepsze maszyny jednak uzyskamy dopiero, wygrywając pojedynki z bossami w trybie kampanii oraz otwierając specjalne paczki z kartami. Pachnie to lekkim pay to win. Nie bezpodstawnie zresztą.

Zebranie odpowiedniej ilości złota na najcenniejsze paczki trwa, a jak najbardziej można wydać kilkadziesiąt PLN na dorodną, opcjonalną paczkę złota. Z drugiej strony nie można kupować pojedynczych kart. Dosyć szybko kurcząca się przestrzeń garażowa również może stanowić problem, który można rozwiązać odrobiną złota, ale i tutaj pomocne mogą okazać się częste przeceny na dodatkowe sloty. Co więcej, zbędne karty można zarówno sprzedać, jak i „przekuć” w ulepszenia dla kart wyższej klasy. Te z kolei szybko okażą się niezbędne w trudniejszych starciach kampanii i multiplayerze.

Tak, multiplayerze.

Tryb dla pojedynczego gracza, choć czasami wymaga pod koniec powtarzania niektórych zawodów, stanowi jedynie trening przed zawodami, gdzie mierzymy się z graczami z całego świata w asynchronicznych zmaganiach. Każdy ,,event’’ ma jakiś motyw przewodni. Raz to będą lata osiemdziesiąte, innym razem określony producent. Ponadto wśród nich czasami odbywają się zawody specjalne, gdzie można zdobyć kartę nie do zdobycia nawet w najdroższych paczkach.

Oprócz tego w tygodniu i w weekendy są dostępne specjalne wyzwania, w których gracz mierzy się z serią coraz trudniejszych tematycznych meczów. Oczywiście oba tryby są sankcjonowane „biletami”, po których wykorzystaniu trzeba odczekać, by się zregenerowały (chyba że zapłacimy). Paradoksalnie to nie przeszkadza, a czyni grę idealną na kilkunastominutowe posiedzenia podczas przerw, czy podróży w autobusie. Głębia rozgrywki sprawia zaś, że nie nudzi się nawet po uzyskaniu maksymalnego RQ.

Graficznie produkcja Brytyjczyków w żaden sposób nie doprowadzi do wrzenia najnowszego Snapdragona, ale nie daje też powodów do narzekania.

Karty samochodów są ładne, choć momentami w niskiej jakości zaś utrzymana w stylu low-poly oprawa wyścigów jest schludna i czytelna, a to w tego typu grze najważniejsze. O dźwięku można powiedzieć jeszcze mniej, gdyż cały czas w menu leci jeden, ale nieprzeszkadzający utwór zaś wyścigi ubarwi jeden dźwięk silnika i piski opon.

Przyznam szczerze, że jak dotąd żadna gra mobilna nie wciągnęła mnie tak mocno.

Jeśli wierzyć nagrodom dziennym, uruchamiałem grę w 355 różnych dniach i ta liczba, ani myśli przestać rosnąć. Aż dziw bierze, że tak długo zajęło przeniesienie pomysłu samochodowej gry karcianej na ekrany telefonów, a Hutch Games zrealizowało go chyba w najlepszy możliwy sposób. Polecam każdemu fanowi motoryzacji.