RTSy to jeden z gatunków, który przez ostatnie lata niewiele się zmienia. Większość gier posiada bardzo podobne założenia, a Radio Commander jest tutaj przyjemnym powiewem świeżości. Nie widzimy, gdzie znajdują się nasze jednostki i nie wiemy, gdzie są przeciwnicy. Jednostkami sterujemy będąc poza polem bitwy, siedząc w namiocie przy radiu. Wymusza to na graczu zupełnie inne myślenie, ostrożniejsze. I dlatego uważam, że dla fanów strategii jest to pozycja jak najbardziej warta uwagi.
Słowem wstępu
Za produkcję odpowiada studio Serious Sim, przy współpracy PlayWay oraz Games Operators. Tytuł osadzony jest w czasach wojny w Wietnamie, a gracz wciela się w amerykańskiego dowódcę. To właśnie na jego odpowiedzialność młodzi żołnierze będą wysyłani na pole bitwy. Wszystkie ofiary to będzie właśnie wina błędnych decyzji gracza. Złej analizy sytuacji. Z tego też powodu Radio Commander jest bardzo trudną grą, wymagającą ciągłej uwagi i myślenia. Bycie poza polem bitwy wcale nie musi być łatwiejsze niż znajdowanie się na froncie.
O ile nie gramy na najłatwiejszym trybie gry (co prawdopodobnie odbierałoby cały sens tego typu tytułowi), to naszym jedynym sposobem na określenie pozycji jednostek są komunikaty, podające ich współrzędne. Tak samo sytuacja ma się z przeciwnikami. Trzeba więc być bardzo czujnym, a wszelkie decyzje planować ze sporym wyprzedzeniem. Niecelne decyzje łatwo doprowadzą nasze jednostki prosto w ręce przeciwników. Opanowanie jak skutecznie wydawać komunikaty jest tutaj kluczem do sukcesu. Należy też dbać o zaopatrzenie czy morale. Ilość szczegółów, na które należy zwrócić uwagę, robi wrażenie.
I to działa. Dawno nie grałem w strategię, która aż tak by mnie denerwowała.
Błędne decyzje kosztują sporo. Przez chaos w trakcie bitwy chciałem zaskoczyć przeciwnika wysłaniem do niego salwy z artylerii. Nie wiedziałem jednak, że moi żołnierze są tam w bezpośrednim starciu. Ups, wszyscy nie żyją, koniec gry. Czasami jednak ryzyko jest konieczne. Przeciwnicy mają przewagę liczebną i nierozważne kierowanie jednostkami nie sprowadzi chłopaków do domów. Zamordujesz cywili uciekających z wioski? W końcu mogą współpracować z Vietcongiem.
Do dyspozycji gracza oddano 10 misji. Każdą poprzedza krótka wstawka fabularna, opowiadająca o wojnie z perspektywy żołnierzy tudzież cywili, informujących o tym, co dzieje się w Stanach. Misje można zakończyć na wiele sposobów, na różnych poziomach trudności oraz z jak najlepszym wynikiem. Jednak na tym zabawa się nie kończy. Kreatywne osoby mogą również pobawić się edytorem map, który pozwala w jasny i przejrzysty sposób stworzyć coś własnego. Dzięki temu można być spokojnym o zawartość na wiele godzin rozgrywki. Duży plus i myślę, że osoby lubujące w tworzeniu własnych treści będą się tutaj świetnie bawiły.
Czy mam na co narzekać?
Tak, ale są to raczej pojedyncze drobnostki. Sterowanie mogłoby zostać wykonane lepiej. Mam wrażenie, że gra mogłaby mieć niższe wymagania sprzętowe, skoro przez większą część rozgrywki gracz widzi jedynie mapę. Czasami się coś zawieszało i musiałem wyłączać radio, by od nowa wrzucić komunikat, co w trakcie bitwy może być problematyczne. Na tym jednak problemy się kończą. Gra chodzi świetnie. Posiada świetną oprawę muzyczną, a dźwięki pochodzące z radia brzmią fenomenalnie.
Podsumowując, Radio Commander to bardzo przyjemne zaskoczenie.
Jeśli jesteście fanami gier strategicznych, to jak najbardziej polecam. To bardziej gra tekstowa w czasie rzeczywistym niż typowy RTS. Z pewnością będę jeszcze wracał do tego tytułu, chociażby by wykonać zadania z lepszym wynikiem czy na wyższym poziomie trudności. Jest tutaj sporo zawartości, tak więc jeżeli tematyka trafia w gusta to jak najbardziej warto kupić.