Planet Alpha – recenzja

Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy się nie zainteresował grą ze względu na jej grafikę. Planet Alpha już od pierwszej zapowiedzi oczarował mnie swoją niesamowitą (jak na grę indie) oprawą graficzną. Od tego czasu nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu zagram i na własne oczy zwiedzę Planetę Alfa.

Czy to nie jest przepiękne?

Niestety w całych tych zachwytach przegapiłem jeden bardzo ważny szczegół.

Rozgrywkę. Sprowadza się do dwóch przycisków. Skoku i interakcji. Natomiast interakcja sprowadza się jedynie do dwóch czynności: skradania i ruszania obiektami. Po połowie gry dochodzi również zmiana czasu (lub poruszanie Słońca, jak kto woli). Na początku wydaje się to miłym urozmaiceniem zabawy, ale twórcy tak bardzo to eksploatują, że po godzinie masz już ochotę grę wyłączyć i nigdy do niej nie wrócić.

Noc bywa ładna

Zacznijmy jednak od początku. Planet Alpha to dwu i pół wymiarowa gra platformowo-przygodowa. Stworzona została przez Planet Alpha Game Studio, a wydana przez Team17. Tytuł pojawił się na PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch oraz komputerach osobistych.

Fabuła w Planet Alpha sprowadza się do wędrowki przed siebie.

Nie dostajemy żadnego wytłumaczenia kim jesteśmy, co tutaj robimy, dosłownie NIC. Możemy tylko iść. Nasz bohater zachowuje się… nijak. Nic go nie dziwi, nie wypowiada też żadnego słowa. Podczas swojej drogi napotykamy dziwaczne, dinozauropodobne stworzenia, kilka razy nawet nie są predefiniowaną animacją dziejącą się w tle, zderzymy się również z robotpodobnymi… robotami, które będą do nas strzelać. W większości przypadków będziemy się przed nimi chować, lecz zdarzy się, że będziemy mieli okazje je pokonać, oczywiście tylko w taki sposób jaki przygotowali nam twórcy. Aby poruszyć „fabułę” dalej, rozwiążemy kilka „zagadek”, które są dosłownie idiotoodporne.  Zwykle polegają na przesunięciu głazu, aby móc się wspiąć, albo zmianie czasu, żeby pojawiły się grzyby rosnące tylko w dzień.

Dużą zaletą świata, jest jego różnorodność.

Lokacje jakie przyjdzie nam zwiedzać, aż się wylewają z ekranu z powodu ogromnej ilości kolorów. Niestety gra przez to traci jakikolwiek klimat, więc bez większych emocji przemierzamy kolejne piękne miejsca. Widać także, że twórcy nie mogli się zdecydować, czy tytułowa „Planeta” jest dzika, czy zamieszkała, więc raz odwiedzimy lasy a raz szczątki jakiejś cywilizacji. Z faktycznych plusów warto wspomnieć etapy pościgów, oraz etapy z zmienioną grawitacją. Są to praktycznie jedyne momenty w grze, które nie powodują uczucia senności.

Zmieniona grawitacja? TAK!

Od początku widać, że gra próbuje być podobna do takich produkcji jak Limbo czy Inside.

Niestety poprzez brak klimatu, nie może się równać z tymi  tytułami. Nieciekawy jest także świat, który stara się być piękny na siłę, przez co jest zwyczajnie nudny. Planet Alpha stara się momentami ożywić gracza etapami wymagającymi szybkiej reakcji. Niestety nie wystarcza to by do nazwania ją dobrą grą.