Zastanawialiście się kiedyś, jak trudno jest stworzyć grę typu tower defence? Kilkanaście rodzajów przeciwników, parę budynków z możliwością ulepszenia oraz zróżnicowane mapy to podstawa tego typu gry. Jednak wystarczy zagrać przez chwilę w Onion Force od Queen Bee Games, by zrozumieć, że po drodze jest wiele rzeczy, które mogą skutecznie odebrać przyjemność z gry.
Fabuła, jak to w tego typu grach, nie ma najmniejszego znaczenia. Razem z roznegliżowaną wróżką oraz Królem przemierzamy świat w celu pokonania największego “zła”. Zwrotu akcji nie ma, a za rozmowę mamy uznać kilka nieudźwiękowionych zdań od wróżki między kolejnymi falami przeciwników.
Bohaterzy i lokacje
Sami wcielamy się w jedną z trzech postaci: wojownika, łucznika lub maga. Każda z nich posiada poziom doświadczenia, co powinno nas motywować do równomiernego korzystania z każdej z klasy. Niestety w mojej opinii jedynie mag był opłacalnym wyborem i zdziwiłbym się, gdyby ktoś przeszedł całą grę wojownikiem.
W trakcie rozgrywki mamy okazję zwiedzić sześć lokacji, z czego każda ma pięć poziomów w trzech poziomach trudności. Dlatego wychodzi nam co najmniej 90 podejść jeżeli chcemy ukończyć grę w 100%, ale czy jest jakikolwiek sens? Brak osiągnięć na steamie czy chociażby kart kolekcjonerskich nie motywują do “maksowania” poszczególnych plansz. Jedyną zachętą są gwiazdki, które służą do ulepszania budynków. Instalacji obronnych mamy osiem, a każdą z nich możemy ulepszyć do piątego poziomu. Przy ulepszeniu, oprócz ataku, wzrasta cena, co wpływa na początek rozgrywki, kiedy to blokujemy sobie możliwość wybudowania określonego budynku.
O grze słów kilka
Braki są zauważalne już na pierwszych poziomach. Przeciwnicy teoretycznie podzieleni są na kilka typów, dzięki którym gracz ma być zmuszony do stawiania na ich drodze przeszkód różnego rodzaju. Jednak wieże energetycznie skutecznie niszczą założenia twórców i są w stanie pokonać wszystkich przeciwników bez pomocy postaci gracza. Kolejnym aspektem jest budowa plansz. Doświadczamy pozornie skomplikowanego układu ścieżek, jednak przeciwnicy zawsze nadchodzą z jednej strony i za każdym razem pokonują tę samą drogę. Dodatkowo obecność skrzynek zupełnie ujednolica rozgrywkę: gdy zrozumiałem, że są one schowane na każdej planszy, pierwsze podejście poświęcałem na ich zlokalizowanie, aby następnie zrestartować poziom, szybko je otworzyć i rozpocząć grę stawiając potężniejsze budowle. Po ustawieniu pierwszych fortyfikacji nadchodzi czas potyczki. Nasza postać ma pomagać odpierać kolejne fale przeciwników i za zebrane z poległych ciał pieniądze stawiać kolejne konstrukcje. Oprócz monet podczas gry zbieramy cebule, za które wykupujemy “power-upy” bohatera na czas rozgrywania pojedynczej lokacji. Takich dodatków jest 8 z czego jednorazowo możemy zaopatrzyć się w dwa, wydaje się ciekawym rozwiązaniem, jednak w praktyce nie jest już tak kolorowo, ale nie jest to większa niedogodność. Problem rozpoczyna się, gdy szybko chcemy przemieścić się po planszy, kiedy to przypadkowo wchodzimy na znaczniki budowli, które otwierają menu wyboru budynku, nie pauzując przy tym rozgrywki. Niestety, nie da się go zamknąć klawiszem, a jedynie poprzez kliknięcie w odpowiedni przycisk (brakuje również klawiszy przypisanych do pauzy/leczenia czy przyspieszania czasu). Dodatkowo boli brak kilku sekund przerwy między kolejnymi falami, podczas których spokojnie można byłoby postawić kolejne wieże czy też się uleczyć.
Oprawa audiowizualna nie zachwyca w żaden sposób. Zarówno muzykę jak i efekty dźwiękowe wyłączyłem po godzinie rozgrywki, a gra uruchamiając się w trybie okienkowym, chciała ukryć swoje niedoróbki graficzne, takie jak brak przystosowania do formatu obecnych monitorów (16:9) czy też brzydkie modele postaci i elementów lokacji.
Werdykt
Jednak czy mimo tylu niedoróbek gra jest grywalna? Nie odczuwałem satysfakcji z przechodzenia kolejnych poziomów, ale miałem momenty, podczas których czułem, że dobrze się bawię. Mimo wszystko cena 10 euro za wątpliwą przyjemność jest zdecydowanie zbyt wysoka, zwłaszcza gdy za darmo możemy zagrać w tytuły takie jak Kingdom Rush, które są bardziej dopracowane pod każdym względem.
Patrząc na prędkość wydawania łatek przez deweloperów, wątpię w to, że w najbliższej przyszłości gra będzie warta swojej ceny. Dlatego o ile gry nie będziemy mogli dostać za nie więcej niż 1.5 euro, nie widzę sensu w kupowaniu tego tytułu.
Te jak i inne problemy z grą poruszyłem również w materiale wideo umieszczonym poniżej. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z nim w celu lepszego zaznajomienia się z tytułem i zrozumienia mojego niezadowolenia.
[youtube https://youtu.be/1KskBuW9rNA]