Octopath Traveler już niebawem na Nintendo Switch! Wrażenia z dema

Podczas pierwszych pokazów nadchodzącego jRPG od Square Enix miałem dość mieszane uczucia – na Switchu jest już, jak na konsolę która ma zaledwie półtora roku, całkiem dużo RPGów – i to bardzo udanych, jak Xenoblade Chronicles 2, czy wydany niedawno Ys VIII: Lacrimosa of DANA. Gdy zestawimy Octopath Traveler z takim właśnie Xenoblade – cóż, Octopath wypada przy nim trochę jak mały indyk, tworzony przez jakieś niezależne studio. Po ograniu dema i bliższym zapoznaniu się z tytułem, muszę jednak uderzyć się w pierś – wszystko zwiastuje bowiem, że 13 lipca premierę będzie miał RPG, który w moim osobistym rankingu może odebrać czeskiemu Kingdom Come: Deliverance tytuł gry roku.

W grze pokierujemy losami ośmiu bohaterów, których drogi schodzą się pod koniec prologu. Każda z postaci posiada swoją własną profesję, określającą jej umiejętności w walce. Dodatkowo, historia każdego z nich stanowi indywidualną motywację do przemierzania rozległej mapy gry – oznacza to, że pomimo połączenia przez protagonistów sił, aby móc wspólnie pokonywać rozmaite przeszkody, jakie rzucać nam będzie pod nogi gra, każdy z nich będzie miał swoją własną linię questów, które musi wypełnić. Dodatkowo, w każdej osadzie czekają na nas – jak przystało na dobrego RPGa – zadania poboczne, które wraz z głównym wątkiem fabularnym mogą zająć graczowi ponad 100 godzin. Nawet demo gry, które każdy posiadacz Switcha może za darmo pobrać, aby przekonać się na własne oczy jaką grą jest Octopath Traveler, jest przepełnione zawartością. Prolog dla każdej z 8 postaci zajmuje około godzinę i pozwala zapoznać się pokrótce z ich historią.

Oprawa graficzna również zrobiła na mnie pozytywne wrażenie – co prawda jedynie, gdy grałem w trybie przenośnym, oglądając ją na ekranie Switcha. Na sześciocalowym ekranie konsolki Octopath wygląda obłędnie – największe wrażenie robi specyficzny efekt głębi, nadający grze bardzo unikalnego wyglądu. Aż szkoda, że tytuł ten nie trafi na 3DSa!

Gdy przełączyłem konsolę w tryb stacjonarny, wkładając ją do doku, gra przestała już robić na mnie takie wrażenie. Po części winny był tutaj mój dość przestarzały telewizor ze starą matrycą, ale trzeba też uczciwie przyznać, że na większych ekranach RPG traci dużo uroku, kiedy zaczynamy dostrzegać te wszystkie rozpikselizowane pagórki w tle.

Jeśli jesteście weteranami gatunki jRPG, walka zapewne nie będzie dla was czymś trudnym do opanowania. Mechanika starć z przeciwnikami jest dość typowa dla gatunku – wykonujemy turowe ataki, wybierając z kilku rozwijanych menusów umiejętności przeciwnika. Muszę jednak przyznać, że w grze zaimplementowano kilka bardzo sprytnych mechanik urozmaicających potyczki. Przede wszystkim, w dowolnym momencie możemy przyzwać na pomoc bestię, porwaną przez łowczynie, lub werbowanego w miastach NPC, a każdy napotykany na szlaku przeciwnik ma jakieś słabości, których odkrycie pozwoli nam skutecznie osłabić jego obronę, poprzez wytrącenie go na jedną turę z równowagi. Walki w prologu były co prawda bardzo łatwe – wręcz banalne, biorąc pod uwagę małą ilość odblokowanych na starcie umiejętności i postaci, ale system walki prezentuje się bardzo obiecująco.

Angielski dubbing również przypadł mi do gustu – głosy dość dobrze pasowały do postaci, które napotkałem na swojej drodze. Co prawda nie każdy bohater miał mi coś do powiedzenia – postaci pobocznie, oraz główne postaci poza wątkiem głównym nie są dubbingowane. Decyzja ta mnie jakoś szczególnie nie dziwi – jest to typowe zagranie dla tak długiego RPGa o średnim budżecie. Jeśli jesteście gorliwymi fanami japońszcyzny – spokojnie, w grze dostępna jest także możliwość wyboru japońskich głosów.

Nie mogę także nie wspomnieć o braku DLC do Octopath – Masashi Takahashi, producent gry potwierdził, że tytuł nie otrzyma żadnego DLC, ponieważ jest „skończony”. Brawo, tak powinno wyglądać wydawanie gier – zamiast 5 edycji w dniu premiery oferujących season passa, bonusy do preorderu czy pakiety waluty.

Wszystkie menusy w grze są bardzo przejrzyste. Octopath zaplusowało u mnie także rozbudowanym dziennikiem, bardzo łatwym dostępem do ekwipunku czy mapy i czytelną oprawą.  Na prawdę chciałbym się jakoś do tego tytułu przyczepić, aby tekst ten nie wyglądał jak broszura reklamowa nadchodzącego jRPGa Square Enix – ale nie mogę. Podczas tych 3 godzin spędzonych na ogrywaniu dema, zdążyłem zaangażować się w historię i całe lore gry na tyle mocno, że na pewno sięgnę po Octopath w dniu premiery.