Ninja Pizza Girl – recenzja

Ninja Pizza Girl to gra bardzo nierówna. W jednej chwili sprawi, że będziecie miło zaskoczeni by za chwilę załamywać ręcę nie mogąc pojąć, jak można było wypuścić produkt z takimi niedoróbkami.

Jednak zacznijmy od początku. Czym w ogóle jest Ninja Pizza Girl? Jest to platformówka ufundowana na Kickstarterze, dostępna na PeCetach, konsolach oraz tabletach. Przy produkcji pomagali ludzie z Screen Australia – czyli organizacji należącej do państwa, gdzie wszystko jest do góry nogami, a pająki są wielkości ludzkiego tułowia. Ten ostatni punkt jest bardzo ważny, ponieważ może świadczyć o tym, iż gra ma jakieś walory edukacyjne – i tak jest też w tym przypadku. Bo Ninja Pizza Grl to gra… o problemach dorastających nastolatków. I nie – nie mówimy tutaj o niechcianych ciążach, a o problemach z przyjaźnią, akceptacją czy nieśmiałością.

W tym miejscu pojawia się pierwszy problem gry. Produkcja ta jest po części promowana jako produkt dla młodzieży. Tylko, że ja, będąc w tamtym wieku, za cholerę nie kupiłbym gry poruszającej takie tematy. Czy w takim razie starsi gracze znajdą w niej coś dla siebie? Tak, ale będą co chwilę lekko zażenowani tematami poruszanymi przez grę, które, z drugiej strony, są prezentowane w bardzo przyjemny sposób. Cała fabuła to przerywniki z rysowanymi postaciami mówiącymi na zmianę. Dialogi miedzy nimi prowadzone są prostym językiem bez silenia się na zawiłe konwersacje, ale każdy z nich niesie jakąś lekcję o życiu.

Fabuła Ninja Pizza Girl w głównej mierze polega na roznoszeniu pizzy i unikaniu przeszkód w postaci rur, kartonów czy – innych ninja z wrogiej korporacji. Ojciec głównej bohaterki jest właścielem małej pizzerii z najlepszym menu w okolicy. W biznesie pomaga mu córka (nasza bohaterka) oraz syn. Brat podaje siostrze informacje jaką drogą ma podążać, a my – biegniemy. Postacią poruszamy się i w prawo i w lewo. Dodatkowo robimy pojedyńcze skoki oraz kucnięcia/przewroty. Prosty zestaw ruchów wystarczy, aby przyjemnie powalczyć z czasem i ukończyć poziom w odpowiednim tempie. Tak – w prawie każdym poziomie ogranicza nas czas, a ich desgin potrafi być skomplikowany – przez co nie raz będziemy dobiegali w ostatnich setnych sekundach. Dodatkowo na każdym poziomie ukryte są znajdźki, których zebranie nie jest możłiwe „na raz”. Konieczne będzie wielokrotne powtarzanie poziomów. Na szczęście powtórne próby nie nużą, a walka z czasem bawi. Do tego dochodzą modyfikatory gry, które możemy odblokować po zebraniu odpowiednich przedmiotów. Modyfikatory polegają np. na podwójnych skokach czy trybie fpp.

To co? Mamy platformówkę idealną? Dlaczego więc wspominałem, że gra jest nierówna? Zapraszam do minusów.

Okropna grafika. Taki poziom oprawy wideo był dopuszczalny na smartfonach z 4 lata temu. Na pewno nie powinniśmy widzieć gry, w takim stanie, na PC czy konsolach. Niska rozdzielczość tekstur, brak anty-aliasingu czy też spadki ilości klatek na sekundę – na szczęście nie podczas samego biegu, to tylko czubek góry lodowej.

Błędy. Irytują liczne bugi i niedociągnięcia. Zdarzyło mi się, że postać nie znajdowała się odpowiedniej pozycji startowej, czy zacinała się w teksturach. Znikające menu? Proszę bardzo.

Kilka beznadziejnych rozwiązań. Przykład pierwszy z brzegu, który od razu rzuci się Wam w oczy? Font. Niby naśladujacy graffiti, niby fajnie wygląda, ale nieczytelny. Którejś opcji z menu dalej nie rozczytałem. Przyczepić się muszę również do muzyki. Podczas „biegu” towarzyszy nam prosty bit, który z czasem przeradza się w naprawdę świetnie pasujący utwór. Gdy tylko się załączał, aż miałem ochotę jeszcze sprawniej pokonywać poziomy. Mówiąc w skrócie – idealny. Problem z nim jest taki, że załącza się on dopiero, gdy stale biegniemy przez prawie minutę. A przy poziomach trwajacych po 2,5 minuty lub mniej i częstych zmianach kierunku, które „zerują” szanse na uruchomienie wspomnianego utworu – nie usłyszymy go za często. A szkoda. Bo gra wiele by zyskała dzięki świetnemu doborowi muzyki, a tak – słyszymy prosty zapętlony bit.

Problemy te powodują, że Ninja Pizza Girl staję się po prostu dobrą platformówką, którą można zakupić na jakiejś promocji i spędzić przy niej te 2 godziny. Tak, 2 godziny.