Już dziś zostań prawdziwym łowcą skarbów. Treasure Hunter Simulator – recenzja

Lubisz łazić po bezdrożach z wykrywaczem metalu? Pogoda za oknem nie zachęca jednak do wychylania nosa za drzwi? No i twoim największym znaleziskiem było pudełko igieł zostawione w lesie przez objazdowych lekarzy? Nic straconego! Z pomocą przychodzi Ci Treasure Hunter Simulator. Już dziś zostań prawdziwym łowcą skarbów.

Treasure Hunter Simulator to jedna z wielu gier zagadek.

Fenomen na miarę Euro Truck Simulatora. Niby nie oferuje nic wielkiego – ot odwiedzamy tylko garść malowniczych lokacji i spacerujemy po nich z wykrywaczem metalu w łapie. Ale w tym produkcie jest coś co pozwala się odprężyć i zrelaksować. Brak poczucia ciągłego zagrożenia? Brak bandytów, którzy po raz kolejny napadają na naszą postać? Czy może brak kolejnej galaktyki do uratowania? Zapewne macie dość już tych sztampowych sytuacji w grach. Dlatego szukacie ucieczki, w te przedziwne produkcje. A Treasure Hunter z pewnością zadowoli potrzeby osób szukających niewymagającej rozrywki. O ile się odpali.

Gra sprawiła mi nie małe problemy z uruchomieniem.

Nie pomagała reinstalacja, weryfikacja spójności plików, ofiary z czereśni i czekolady dla Lorda Gabena. Gra nie chciała ruszyć i basta. O dziwo rozwiązanie okazało się prostsze niż sądziłem (kupcie gdzieś czereśnie w grudniu). Wystarczyło odpiąć drugi monitor, który z jakiegoś powodu gryzł się z tytułem. Być może był to problem rozdzielczości, ale czujcie się ostrzeżeni.

Sama gra to symulator chodzenia i to dosłownie.

Wcielamy się w członka jedno osobowego stowarzyszenia łowców skarbów, i – uwaga – ruszamy na poszukiwanie kosztowności. Gra pozwala nam odwiedzać malownicze lokacje rozrzucone po całym świecie. Pałętamy się po nich z naszym wiernym wykrywaczem metalu, który służy nam za główne narzędzie pracy. Oprócz niego na podorędziu mamy szpadel do kopania oraz aparat do strzelania sweet foteczek. To ostatnie urządzenie powiązane jest z zadaniami – musimy dla naszych klientów utrwalać różne różności.

Gra oferuje nam dostęp do biura.

To nasza baza operacyjna, w której podejmiemy decyzję co do odwiedzanej lokacji, zakupimy sprzęt oraz podejmiemy się odpowiednich zadań – tak głównych, jak i pobocznych. Od razu uprzedzam, że fabuła nie gra tu żadnej roli. Możecie sobie spokojnie klikać i czytać wytyczne, aby bawić się bez problemowo. Ba, zadań mogło by w sumie nie być, ale trzeba jakoś podnosić poziom prestiżu oraz odblokowywać nowe lokacje. Prestiż to wyznacznik jakości naszej firmy. Im wyższy, tym ważniejsze zadania dostaniemy oraz tym lepszy wykrywacz będziemy mogli kupić.

Nasze główne narzędzie możemy podzielić na dwa rodzaje.

Na początku będziemy biegać z analogowymi urządzeniami, aby w późniejszym etapie przesiąść się na wydajniejszy sprzęt cyfrowy. Wykrywacze nie pełnią tylko kwestii dekoracyjnej. Każdy może znajdować przedmioty na określonej głębokości, więc dbanie o aktualizację sprzętu jest dość ważne.

Mechanicznie jest tutaj poprawnie.

Nie licząc problemów z odpaleniem oczywiście. Gra czasem zgubi tekstury, ustawi naszą postać pod dziwnym kątem w czasie animacji kopania etc. Podobnych błędzików będzie sporo, ale nie psują one w ogóle przyjemności z zabawy. Musicie też zdecydować czy wkurza was pikanie wykrywacza, ale to możecie dostosować sobie w opcjach –fajnie, że dano oddzielną opcję głośności dla urządzenia.

Mamy tutaj do czynienia z typowym budżetowym symulatorem chodzenia.

Gra może się spodobać, jeśli szukacie czegoś dla relaksu. Czegoś co nie wymaga myślenia, zwinnych palców czy ani grama refleksu. Ja bawiłem się w porządku i pewnie czasem zajrzę do tytułu po ciężkim dniu w pracy.