Just Dance 2018 – myślałem, że nie umiem tańczyć! [Nintendo Switch]

Nigdy nie lubiłem tańczyć, nie tyle, co nie umiałem, po prostu myślałem, że mi nie wychodzi, nie idzie, dziwnie to wygląda. Czasami jednak mam ochotę, by pójść do klubu i wkręcić się w klimat, trochę bansując. Czemu nie chodzę? Raz czy dwa razy byłem i wiem, że nie jest to najlepsza forma rozrywki, jaka istnieje. Starczy tego narzekania, na szczęście dla mnie i dla wielu innych istnieją gry, w których możemy się realizować i leczyć swoje kompleksy. Jedną z nich jest Just Dance 2018 – produkcja w stylu tańczyć każdy może, jeden trochę lepiej — drugi trochę gorzej.

Szczególnie ci drudzy, powinni być z gry zadowoleni. Rozgrywka nie jest wymagająca i każdy się szybko w niej odnajdzie. Najdłużej grałem w główny tryb dla jednego gracza — Just Dance. Po uruchomieniu wybranej przez nas piosenki pokazuje się krótka informacja jak grać i prośba o dokładne zabezpieczenie Joy-Conów by nie wypadły nam przypadkiem z ręki. Raz mi się to zdarzyło, na szczęście sznurek zatrzymał go na moim nadgarstku, chroniąc w ten sposób telewizor. Kiedy już piosenka się zacznie, zaczyna się też zabawa. Na ekranie widać filmik z tańczącymi postaciami (lub postacią, zależy od piosenki) i w rytm muzyki musimy powtarzać po nich ruchy. Dodatkowo w dolnym prawym rogu ekranu wyświetlają się kolejne nadchodzące pozycje, co znacznie ułatwia rozgrywkę. Tyle w teorii. W praktyce każdy, kto kiedykolwiek tańczył wie, że jest to o wiele trudniejsze niż wygląda. Kilka piosenek i już byłem trochę zmęczony, przydał się zimny napój i papierowy ręcznik.

Żeby nie było nudno i bez celowo, za każdą przetańczoną piosenkę dostaniemy punkty Mojo, służące do odblokowywania dodatkowej zawartości i podnoszące nasz poziom. Każdy pot z utworu jest wart ich trzydzieści, a dodatkowe ekstra punkty zdobywamy wykonując zadania osobiste. Tych są tylko trzy, zmieniają się codziennie, może to być wciśnięcie jakiegoś przycisku (skomplikowane), lub zwykłe zatańcz na pięć gwiazdek pięć utworów. Posiadając odpowiednią ilość punktów Mojo, zostaniemy przeniesieni do maszyny z kulkami — słynne wrzuć 5 złotych, przekręć trzy razy i zobacz, co wypadnie. W tym przypadku odbierają nam sto punktów i zamieniają na jedną z zablokowanych do tej pory nagród. Są to jakieś zdjęcia, awatary, ramki na awatary i inne pierdoły. Po uzbieraniu całej kolekcji odblokowuje się kolejna piosenka. Uważam, że jest to dobry sposób na dodatkowe trzymanie nas przy ekranie. Mając punktów dziewięćdziesiąt, myślałem sobie — to, co jeszcze jedna piosenka i zobaczę, co mi nowego wypadło?

Nie zapomniano też o najmniejszych graczach. Podczas uruchamiania gry, oprócz domyślnego trybu Just Dance, który wyżej opisałem, dostępne są dwa dodatkowe. Tryb Kids, z trzydziestoma utworami przeznaczonymi dla dzieci — są one wolniejsze i niewymagające skomplikowanych ruchów. Dodatkowo została wyłączona rywalizacja i końcowa plansza z wynikami. Dzieci są okrutne i mogłyby się pozabijać nawzajem, uważam to za dobry ruch. Trzecim jest oczywiście World Dance Floor — możliwość zmierzenia się online, my kontra gracze z różnych zakątków świata. Składa się on z dwóch trybów: pojedynku my kontra wszyscy lub drużynowego gdzie w kilka osób wspólnie zdobywamy punkty potrzebne do pokonania innych ekip. Za granie przez sieć dostaniemy sporo więcej punktów Mojo, niż tańcząc samemu. Ubisoft dba w ten sposób, by multiplayer nie umarł za wcześnie.

Jeśli miałem wrażenie czasami złego naliczania punktów przy użyciu Joy-Conów, to zmieniłem zdanie, mając telefon w ręce. Nie dość, że ciężko się go trzyma, to jeszcze utrzymanie go, kiedy wykonuję energiczne ruchy ręką, nie należy do najłatwiejszych. Przez to całe opóźnienie, mało kiedy udawało się wykonać jakiś ruch i dostać „perfect”. Zazwyczaj oceną było „ok” lub całkowity „miss”, nie jest to najbardziej dopracowana metoda na zabawę. Do tego aplikacja Ubisoftu strasznie pożera baterię, będąc cały czas uruchomiona ze świecącym ekranem. Zostańcie przy Joy-Conach, jeśli tylko macie ich odpowiednią ilość.

W zestawie z grą dostajemy czterdzieści piosenek. Wśród nich są znane mi piosenki tak jak hit lata (mam nadzieję, że ludzie już o tym zapomnieli i nigdy więcej tego nie pobudzą do życia w żaden sposób) Despacito, jedna z lepszych ostatniego czasu Ed Sheerana — Shape of you, a dla fanów bardziej elektronicznych brzmień jest nawet Dharma by Headhunterz & KSHMR. Myślę, że każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Jeśli jednak będzie wam za mało, w Just Dance 2018, tak jak w poprzednich odsłonach serii, jest dostępna opcja unlimited. Dzięki niej dostaniecie dodatkowo około 300 kolejnych piosenek, mieszaninę nowości z wcześniejszych wersji Just Dance.

Nie jest to najtańsze rozszerzenie zabawy, jakie widziałem. Obecnie, można kupić roczny dostęp w cenie 25 funtów, miesięczny za 4 funty, albo dwudziestoczterogodzinny za 3.29 funta. Dodatkowo wszystkie piosenki są w wersji tylko online, więc Nintendo Switch musi być podłączony do Internetu przez cały czas trwania zabawy.

O tyle fajne, że po przetańczeniu czterech piosenek, odblokowuje się darmowy trzymiesięczny dostęp do tej usługi. Jak dla mnie wystarczy na czas fascynacji tym tytułem, a przy imprezach (jeśli ktokolwiek będzie chciał tańczyć coś poza dostępne domyślnie piosenki) po prostu wykupię dzienny dostęp. Wszystko to zostało dobrze pokatalogowane, dzięki czemu nie ma problemów z wyszukaniem ciekawych, czy też tematycznych utworów.

Co więcej, by wersja na Switcha nie była taka pusta, Ubisoft postanowił dorzucić trochę dodatkowej, ekskluzywnej zawartości. Dostaniemy jedną piosenkę ze słynnym Mario i kilka choreografii specjalnie zaprojektowanych na dwa Joy-Cony, co w żadnym innym systemie nie jest obecnie możliwe. Nie jest ich dużo, bo znajdziemy całe pięć sztuk, ale za to jakich! Nie są to typowe piosenki do tańczenia, raczej pokaz możliwości twórców Just Dance 2018 i samych Joy-Conów. Najciekawszą z nich, jest tańczący meksykanin w stylowym sombrero, grający na różnych instrumentach o nazwach bliżej mi nieznanych. Świetnie działają wibracje w padach, trzymając je w obydwu dłoniach i grając na skrzypcach, czujemy smycze i wibrujące się struny. Używając marakasów, czuć jak przyjemnie grzechoczą, a tarcie guiro pięknie rozchodzi się po rękach. Chyba pierwsza gra, poza zbiorem 1-2 Switch, wykorzystująca w tak dobry sposób tę technologię.

Znajdą się też pewne minusy, nie wiem jakim masochistą trzeba być, by uruchamiać Just Dance w trybie przenośnym. Mały ekran Switcha + spora odległość nie gwarantują zbyt ciekawych wrażeń. Szczerze mówiąc, nie znalazłem miejsca, gdzie mógłbym postawić konsolę na wysokości swojej głowy, by trochę potańczyć a wykonywanie dziwnych, szybkich ruchów będąc zgiętym w pół, nie jest najlepszym pomysłem. Miałem też problem ze screenami, wszystkie, które widzicie pochodzą z prasowego press-kita, niestety konsola uniemożliwiała mi ich robienie, jeśli tylko gra była uruchomiona.

Wersję Just Dance 2018 na Nintendo Switch, możecie kupić w eShopie — będzie ona dostępna od piątku 27 listopada, za 239,90 zł, o wiele taniej obecnie możecie zamówić wersję pudełkową — w granicach 190 zł. Jeśli nie macie poprzedniej wersji lub chcecie potańczyć najnowsze tytuły — zdecydowanie polecam.