Jack N’ Jill DX – Recenzja

Czy przeglądając sklep na swojej konsoli, łapiecie się czasami za głowę, widząc niektóre pozycje i pytacie samych siebie „Jakim cudem to tutaj trafiło?!”. Ja tak mam! Mam również nowy tytuł w tej szufladce i jest nim Jack N’ Jill DX.

Jack N’ Jill DX jest grą, a raczej gierką żywcem wyrwaną z telefonów, na których powinna zostać, bo tam miała przynajmniej jakikolwiek sens.

W czasach, w których twórcy gier głowią się jak upchnąć coraz bardziej skomplikowane sterowanie na ograniczonych ilością przycisków padach, dostajemy grę obsługiwaną dosłownie jednym przyciskiem. Zapowiada się ciekawie co?

Jack N’ Jill to platformówka w pełnym 2D z retro grafiką i mechaniką znaną z gry Mario Run. A wiecie, co jest podstawową i największą przewagą Mariana nad naszym bohaterem? To, że Marian biega w naszych komórkach i nie pcha się na wszystkie dostępne urządzenia!

W grze wcielamy się w tytułowych Jack’a lub Jill. Czyli parę bezkształtnych… Obłoków? Kostek… Glutów? Ciężko stwierdzić czym są, ale najwyraźniej się kochają, bo jak mówi opis gry „Pewnego razu Jack i Jill poszli na wzgórze, by zaczerpnąć wiadro wody. Nie skończyło się to dla nich zbyt dobrze. A szczerze mówiąc, sprawy poszły zupełnie kiepsko zarówno dla Jacka i Jill. W grze JN’J DX, gracz przyjmuje rolę Jacka i pokonuje wiele niebezpieczeństw, aby dotrzeć do Jill, która czeka na niego na samym końcu 140 poziomów”. Jest to cytat z opisu gry w sklepie MS. Czujecie się zachęceni do doświadczenia tej wzruszającej opowieści? Ja też nie byłem, ale stawiłem czoła przeciwnościom, bo przecież ona tam czeka…

Naprawdę nie potrafię opowiadać o tej produkcji na serio.

Twórca się chwali, że to oldschoolowy styl planszówki typu „one button” ale czym się tu chwalić? Wydaje mi się, że gry trzeba dobierać do możliwości sprzętu. Dlatego na konsolach nie gramy w strategie, a Mario Run nie poszerzył grona platform. BO TE GRY NIE NADAJĄ SIĘ NA NIEKTÓRE SPRZĘTY!

Powiedzmy, że wyobrażam sobie możliwość istnienia tego tytułu na konsolach ósmej generacji. Pod warunkiem, że gra byłaby satysfakcjonująca, a ta nie jest ze względu na słabe wyważenie poziomów. Na początku plansze są tak łatwe, że podczas robienia pierwszego świata można usnąć. Potem jednak wchodzi irytacja. Mapy czasami mają kilka zakamarków, przez co często nie wiadomo gdzie jest cel. Obierając jedną drogę, można szybko trafić na ścianę nie do przejścia, wtedy zostaje powrót, a to potęguje możliwość „Skuchy”. Z kolei przejście planszy nie daje żadnej satysfakcji. Dlaczego? Właściwie to nie wiem. Czasami tak jest, że gra nie sprawia przyjemności i jest to prawdopodobnie szereg pomniejszych powodów. Projekty plansz są bardzo typowe, mało zaskakujące i niczym się nie wyróżniają. W grze nawet nie ma kolorów! Czarno-biały zastąpić można pakietem koloryzującym w sklepie, kupując go za walutę zdobytą podczas przechodzenia plansz.

Ile zawartości dostajemy, kupując grę?

Wersja gry na konsolę ma dopisek DX. Jest to skrót od „Deluxe”. Mamy więc do czynienia z najbogatszą wersją, w której podobno jest najwięcej zawartości. Nie jest to jednak dodatkowy pakiet plansz (na szczęście), a 7 mini-gier oraz sklep z ubraniami dla bohaterów i wspomniane kolorki do plansz.

Mini-gry to jest dopiero śmiech na sali! Np. w pierwszej dostajemy jeden ekran, na którym jest jedna przepaść, a na niej trzy platformy. Naszym zadaniem jest przejść od lewej do prawej… i tak w kółko… przez minutę *facepalm*. Za każde pokonanie trasy przypisywane są dwa bileciki, które wydać można w sklepie. Niestety nie ma nic za darmo, żeby włączyć te wspaniałości w sekcji minigier należy uiścić opłatę monetkami zdobytymi w głównym trybie gry. Więc tak – żeby kupić sobie nowy kapelusz, musimy nazbierać monetki w podstawowym trybie i wydać je na minigry, w których nagrodą są bileciki i to za nie dopiero można coś kupić.

Są też plusy! No, jeden plus.

Jest jeden… Jeden, jedyny plus. Jeżeli lubicie zbierać osiągnięcia i zgarniać za nie punkty to warto pomyśleć o zakupie. Oczywiście pod warunkiem, że cena spadnie do symbolicznej złotówki. W grze zaimplementowanych jest jedenaście aczków. Suma punktów do zdobycia to tysiąc G, a komplet można zdobyć w jakieś 15 minut po pierwszym uruchomieniu gry. Wpadają same, nie trzeba nawet sprawdzać listy!

Werdykt

Wiem, że tekst jest skrajnie negatywny. Gra jest według mnie crapem i niczego innego się po niej nie spodziewałem. Nie warta złamanego grosza i niewarta tekstu o niej… Dlatego, bierzcie go może z lekkim przymrużeniem oka, pewnie jest we wszechświecie ktoś, komu się spodoba.