Haxor, czyli (nie)przyjemna platformówka – recenzja

Dobrych platformówek w staroszkolnych klimatach Sci-Fi nigdy za mało. Skoro mamy oldschool to oczywiście nie mogło zabraknąć pixelartu. Wydawać by się mogło, że wszystko jest na dobrej drodze do otrzymania bardzo przyjemnej gry. Dlaczego więc sądzę, że gra w Haxor do przyjemności jednak nie należy?

Haxor to planeta, na której kończyły się pokłady życiodajnej energii.

Naukowcy odkryli jednak nowe złoże energii w Czarnej Dziurze, do której wysłano ekspedycję, w skład której wchodziła nasza protagonistka – Kla. Ekspedycja nie poszła jednak po myśli ekipy badawczej i doszło do katastrofy, w wyniku której jedynie Kla przeżyła. Trafiła jednak na niebezpieczne tereny, a na domiar złego straciła swoje wspomnienia, które to w trakcie gry powoli odzyskuje. Do dyspozycji Kla ma cztery specjalne umiejętności, odblokowywane w trakcie rozwoju fabuły i odzyskiwania wspomnień.

Jak więc zdążyliście zauważyć, jest to bardzo sztampowa historia, taka, jakiej należało oczekiwać od oldschoolowej gry osadzonej w klimatach Sci-Fi. Do tego wszystkiego dochodzi soundtrack w klimatycznych rytmach chiptune oraz pixelartowa oprawa graficzna, przywołująca na wspomnienia gry z lat 80. i 90.

Przejdźmy jednak do najważniejszego elementu każdej platformówki, czyli do gameplayu.

Ten nie został jednak wykonany tak, aby grę można było zaliczyć do przyjemnych. Elementy zręcznościowe wykonano przyzwoicie i przyjemnie eksplorowało mi się lokacje w poszukiwaniu wszelkich znajdziek, jednak problem stanowiła walka. Zwykli przeciwnicy napotykani w trakcie rozgrywki nie stanowili żadnego wyzwania, więc wydawało się, że słabo rozwinięty model walki nie będzie aż tak irytujący.

Problem pojawił się jednak w starciach z bossami, w których to sterowanie kulało. Było ono bowiem bardzo nieprecyzyjne, a na domiar złego postać mogła celować tylko w czterech kierunkach (góra, dół, prawo, lewo). Powodowało to, że często ciężko było trafić w przeciwników. Umówmy się, precyzyjne sterowanie to podstawa wszelkich platformówek, a tutaj tego zabrakło. Powiedzieć, że przez to gra była wymagająca to nic nie powiedzieć. Jeśli ktoś oczekiwał platformówki na wyluzowanie się to zdecydowanie odbije się od Haxor.

Problemem też jest samo działanie gry.

Według Steam gra wspiera kontroler od Xbox One, jednak z moich doświadczeń zauważyłem, że wspiera, kiedy ma na to ochotę. Gdy ogrywałem to na moim PC, to wszystko działało bez zarzutu, ale gdy później przeniosłem się na laptopa, to już nie wykrywało kontrolera, pomimo tego, że system go jak najbardziej widział. Był to o tyle uciążliwy problem, że gra na klawiaturze jest tutaj zdecydowanie mniej przyjemna i o ile jest taka możliwość, to polecam używanie pada.

Haxor to gra, która mogła być bardzo fajna, ale w której coś po drodze źle zadziałało.

Eksploracja lokacji była dla mnie bardzo przyjemna i z tego powodu bardzo ciężko było mi ocenić sprawiedliwie tę grę. Zdecydowanie na plus działa tutaj niska cena (19,99zł według Steam) oraz bardzo niskie wymagania sprzętowe. Jeśli macie na zbyciu trochę pieniędzy i jesteście zainteresowani to możecie wypróbować. To nadal kawał solidnej platformówki, do której czasami trzeba trochę cierpliwości (git gud?).