Guns of Icarus: Alliance – Recenzja (PS4)

Guns od Icarus Alliance to kooperacyjna gra akcji w klimatach steampunku, gdzie rozgrywka nastawiona jest na potyczki PvP oraz PvE. Początkowo miała zostać dodatkiem do wydanej w 2012 roku Guns of Icarus: Online skupionej na bitwach pomiędzy graczami, poszerzając ją o misje kooperacyjne i wojny międzyfrakcyjne. Za grę odpowiedzialne jest studio Muse Games odpowiadające za poprzednie gry z serii: Guns of Icarus oraz Guns of Icarus: Online. Atutem gry jest fakt, że jako jedna z niewielu produkcji na PlayStation 4 oferuje możliwość crossplay’u  pomiędzy komputerami osobistymi, dzięki czemu wyszukiwanie meczu trwa wyjątkowo krótko. Co więcej, jeśli ty lub jeden z twoich znajomych posiada  Guns of Icarus: Online na platformie Steam to  możesz bezpłatnie pobrać wersje Alliance.

Apokalipsa się nie cacka…

Jest ta fabuła? Czy jej nie ma?

Z przykrością stwierdzam, iż gra nie posiada ani kampanii, ani misji dla samotnego gracza, ani charyzmatycznych bohaterów, ani przepięknie wyreżyserowanych cutscenek. Ale czy ktokolwiek na to liczył!? Oczywiście, że nie. W końcu to produkcja stworzona z myślą o kooperacji i interakcji pomiędzy graczami. Osoby, które w tym momencie mają zamiar przekreślić grę z tego powodu, uspokajam. Nadgorliwcy znajdą i tu coś dla siebie. Gra oferuje całkiem rozbudowany lore, skupiający się na sześciu frakcjach, do których można dołączyć już po ukończeniu tutorialu. Zainteresowanych odsyłam na oficjalną stronę gry -> https://gunsoficarus.com/factions/

Po co komu bocianie gniazdo, jak można siedzieć na dziobie

„Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”

Jest wiele gier, które oferują kooperacje w takiej lub innej postaci, ale zwykle nie jest to wymagane do zabawy. Niestety (albo stety) tutaj nie ma możliwości zagrania bez innych graczy, lecz z faktu, iż istnieje możliwość rozgrywki pomiędzy platformami, nie będzie problemu ze znalezieniem partnera. Problem rodzi się podczas faktycznej zabawy. Bez komunikacji głosowej, z chociażby jedną osobą, starcia są nienaturalnie trudne. W takim wypadku nie rzadko zdarzają się sytuacje, gdzie trzech graczy pcha się do jednego działka, a cały okręt stoi w płomieniach. Natomiast, gdy już takie osoby się porozumiewają — staje się magia. Nagle, kiedy każdy zaczyna robić to, co powinien, misja prawie niewykonalna staję się banalnie prosta. Najbardziej odczuwalne jest to w sytuacjach, gdy statek jest oblegany z każdej strony i bez współpracy kapitana z załogą tylko się miotasz. Jeśli myślicie, że podczas gry będziecie mieli szansę pogadać o tym co kto miał na obiad, to mocno was rozczaruję. Prawie zawsze coś się dzieje, dzięki czemu nie ma chwili na odpoczynek.

Czasem potrafi być naprawdę gorąco

Być jak złota rączka

Jak na prawdziwym okręt bywa, każdy ma swoją rolę i „klasę”. Oczywistym faktem jest, iż na statku najważniejszy jest kapitan – to on kieruje, wybiera trasę i rozkazuje pozostałym piratom. Niestety, posiada najskromniejsze wyposażenie, w postaci jednego klucza francuskiego. Nie wiele lepiej prezentuję się artylerzysta, który dodatkowo może używać lunety, która oznacza przeciwników. Jeśli jednak jesteście gadżeciarzami, idealnym wyborem będzie inżynier. Jest on dosłownym przeciwieństwem poprzednich klas, posiada kilka rodzajów kluczy i młotków naprawczych, ale też gaśnice oraz specjalny młotek służący do ulepszania poszczególnych części statku. Oczywiście to nie są jedyne rzeczy odróżniające dane klasy. W grze posiadamy staminę / wytrzymałość, i co może być dziwne, tylko inżynier wykorzystuje ją do biegania. Artylerzysta przyśpiesza nią przeładowywanie broni, a kapitan daje chwilowe przyspieszenie lotu statku. Dobre wykorzystywanie umiejętności oraz narzędzi to klucz do sukcesu.

Nie ma to jak porządne nitro

Gdzie to mięsko?

Gra oferuje dwa główne tryby: kooperacyjny (PvE) i przeciwko sobie (PvP). W trybie kooperacyjnym gracze bronią się przed falami wrogów oraz bronią bazy przez określony czas. Natomiast grając w tryb PvP mamy możliwość zmagania się w potyczkach 1 v 1 między okrętami oraz zbierania określonej liczby punktów przed przeciwnikiem, aby wygrać. Rozgrywka toczy się na kilku mapach, niestety wiele z nich jest szaroburych i nijakich, choć kilka z nich są pamiętne z powodu masywnych budowli. Towarzyszy nam całkiem przyjemna dla oka, stylizowana steampunkowa grafika, lecz jest okraszona paskudnymi teksturami, co znacząco obniża pozytywne wrażenia płynące z gry.

Tych niebieskich trzeba ubić

Nic czego wcześniej nie widzieliśmy

Guns of Icarus: Alliance to porządny kawałek kodu, warty wypróbowania — tak bym powiedział, gdyby to było DLC, a nie pełnoprawna gra. Graficznie prawie nie różni się od poprzednika z „Online” w tytule, po prawdzie urozmaica rozgrywkę o starcia kooperacyjne, lecz to nie jest to, na co czekaliśmy sześć lat. Nie mają czego tu szukać osoby niegrające po sieci oraz bez towarzyszy. Jeśli masz ekipę oraz nie przeszkadza ci mała ilość trybów, to będziesz się znakomicie bawił.