Green Hell. Wrażenia ze wczesnego dostępu.

Green Hell to polska gra survivalowa stworzona przez niezależne studio Creppy Jar. W jego skład wchodzą osoby pracujące wcześniej nad takimi tytułami jak Dying Light czy Dead Island. W grę możemy obecnie zagrać na Steamie w postaci wczesnego dostępu, a już w kwietniu do rąk graczy trafi jej pełna wersja.

Grę rozpoczynamy samouczkiem, w którym wraz z ukochaną przybywamy do dżungli, by badać ludy pierwotne zamieszkujące tamtejsze tereny.

Kwaterujemy się w pobliskim obozie, ucząc się podstawowych mechanik gry takich jak rozpalanie ogniska czy tworzenia bandaży. Sielankę przerywa nam fakt, że urwał się kontakt od naszej oblubienicy, która wyruszyła wcześniej na terytorium dzikusów. Żeby dowiedzieć się co się z nią stało musimy poczekać na pełną wersję gry, ponieważ jest to koniec samouczka i jednocześnie wprowadzenie do niedostępnego jeszcze trybu fabularnego.

Kiedy tylko zobaczyłem materiały promocyjne Green Hell, od razu miałem skojarzenia z popularnym tytułem wśród gier survivalowym – The Forest. Na szczęście moje skojarzenia były całkowicie nietrafione. Oprócz faktu bycia survivalem i obecności ludów pierwotnych oba tytuły nie mają z sobą właściwie nic wspólnego. Tutaj nie spotkamy żadnych fantastycznych, surrealistycznych stworów przypominających ludzkie genitalia ani im podobnych. Wszystko w Green Hell jest zgodne z rzeczywistością. Szczerze mówiąc w dzisiejszych czasach jest to dość nietypowe, ponieważ twórcy zwykle wolą swoje gry urozmaicać w wszelaki sposób by przyciągnąć większą ilość graczy.

Jak widać, kiedy gra jest dobra to żadne nadnaturalne urozmaicenia nie są potrzebne. Tytuł po 4 miesiącach w systemie early access osiągnął już 2,3mln zysku netto. Dzięki temu w przyszłości w grze pojawi się tryb kooperacji i dodatkowo jest duża szansa na wersje konsolowe.

Optymalizacja Green Hell stoi na zadowalającym poziomie.

Nie można powiedzieć, że jest zła, ale prawda jest taka, że na komputerze spełniającym podwójnie zalecane wymagania gra nie potrafiła utrzymać stałych 30fps na najwyższych ustawieniach graficznych. Potrafię jednak zrozumieć dlaczego tak jest. Oprawa graficzna już prezentuje się wyjątkowo dobrze, a jeśli twórcy do premiery jeszcze ją doszlifują i poprawią optymalizację to będziemy mieć do czynienia z naprawdę pięknym tytułem.

Niestety tak dobrze nie jest pod względem rozgrywki. Hitboxy są jeszcze bardzo nieprecyzyjne, a postać często się blokuję w miejscu z niewiadomych powodów. Podczas ścinania drzew gra lubi się zacinać na ułamek sekundy, co nie uniemożliwia grania, ale jednak zdecydowanie zmniejsza komfort podczas rozgrywki.

Czy granie w Green Hell można nazwać piekielnie dobrym doświadczeniem?

Chciałbym powiedzieć, że tak, ale niestety autorom pozostało jeszcze trochę do dopracowania. Na nasze szczęście nie jest to nic czego nie da się zrobić w ciągu dwóch miesięcy. Szczególnie interesująco prezentuje się zapowiadany tryb fabularny, który dostaniemy wraz z premierą pełnej wersji gry. Ja osobiście czekam z nadzieją poprawienia obecnych błędów i zwiększenia komfortu z grania, bo do reszty nie można się w żaden sposób przyczepić. Byle do kwietnia!

Plany studia Creepy Jar związane z przyszłością Green Hell poznacie w tym wpisie.