Genital Jousting – (nie)poważna recenzja

O Genital Jousting było głośno już kilka miesięcy temu, kiedy wersja early access gry zawitała na Steama. Gra stała się szybko hitem imprezowych nasiadówek ze względu na swój niezwykle oryginalny setting i bezkompromisowe podejście do tematu męskich organów rozrodczych. 18 stycznia produkcja ta miała swoją premierę. W ostatecznej wersji dodano do gry kilka usprawnień oraz pełnoprawny tryb singleplayer, który dosłownie zwalił mnie z nóg.

Współczesne społeczeństwo obnażone

W trybie singleplayer autorzy postanowili na prawdę pójść na całość i ze zbioru śmiesznych, imprezowych mini gierek ulepić historię opowiadającą o dramacie osób które nie potrafią odnaleźć się we współczesnym świecie.

Ale od początku – zadaniem gracza jest wcielenie się w rolę Johna – siusiaka który od początku nie miał łatwo. Jego problemy zaczęły się w szkole średniej, kiedy to zauważył że jest odtrącony przez swoich rówieśników. Nękany przez szkolnych prześladowców i odrzucany przez dziewczyny ze swojego rocznika John nie miał w tym okresie łatwo, i choć usilnie próbował – nigdy nie został zaakceptowany. Teraz John jest korposzczurem, pracującym w fabryce wibratorów. Wiedzie całkiem szczęśliwe życie jako samotny penis, jednak jego podejście zmienia się diametralnie, kiedy przychodzi do niego list ze szkoły. Niebawem ma się odbyć spotkanie klasowe – jest to świetna okazja aby John pokazał swoim rówieśnikom, że pomimo ich usilnych starań, wyszedł z dołka i stał się KIMŚ.

Jeśli macie tak samo prymitywne poczucie humoru co ja, na pewno docenicie tę produkcje. Codzienne czynności wykonywane przez każdego z nas były by sto razy śmieszniejsze, gdybyśmy byli penisami. Nie należy jednak zwodzić się radosną oprawą historii – pomimo wielu zabawnych scenek zaprezentowanych za pomocą genitaliów jest to bowiem opowieść niosąca ze sobą morał i zmuszająca do refleksji. Czy warto bowiem zrobić wszystko dla akceptacji społecznej? [perfectpullquote align=”right” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Co się stanie jeśli wsadzimy sobie w odbyt wibrator nie posiadający atestów?[/perfectpullquote]Czym jest spełnienie? Czy w dzisiejszym świecie jest jeszcze miejsce na bycie sobą? Co się stanie jeśli wsadzimy sobie w odbyt wibrator nie posiadający atestów? Na te oraz wiele innych pytań gracz może znaleźć odpowiedź, przechodząc kampanie dla jednego gracza.

Chociaż „kampania dla jednego gracza” nie oddaje dobrze tego trybu. W wyniku pewnych wydarzeń fabularnych w pewnym momencie zabawy odbywa się bowiem epizod kooperacyjny i zostało to bardzo płynnie wplecione w fabułę. Przechodząc grę byłem na prawdę pod wrażeniem coraz to nowszych zastosowań dla poszczególnych części penisa. Świat przedstawiony jest przez to bardzo wiarygodny i gdyby penisy uzyskały samoświadomość, niewątpliwie tak wyglądała by ich rzeczywistość.

David Cage? A kto to taki?

Kampania upodobniła się do komediodramatu nie tylko za sprawą fabuły, lecz także długości całego doświadczenia. Można ją spokojnie ukończyć w jeden wieczór i chodź nie jest to imponujący wynik, należy pamiętać że mowa tutaj o grze w której sterujemy przeżywającym rozterki życiowe penisem. Nie ma co oczekiwać od tej produkcji mnóstwa godzin różnorodnej zabawy. Taka ilość jest zupełnie wystarczająca, i dzięki temu gra nie dłuży się zbytnio prezentując tylko ważne dla opowieści wydarzenia. A trzeba przyznać, gra ma do pokazania podczas tych kilku godzin wiele. Byłem pozytywnie zaskoczony jakością żartów jakie padały z ust narratora, nie jest trudno bowiem opowiedzieć dowcip o tematyce penisa, sztuką jest jednak opowiedzieć go w taki sposób, aby odbiorca nie poczuł się jak na maratonie polskich kabaretów. A tak już całkowicie na poważnie – choć penis od setek lat jest banalnym tematem do żartów, Genital Jousting wyprowadza tę wieloletnią tradycję na wyżyny genitalnego humoru.

Od strony mechanizmów rozgrywki nie ma co szukać wyzwania w singlu. Większość gameplayu służy tylko i wyłącznie opowiadaniu historii, zaś rolą gracza jest podążanie za kolejnymi prezentowanymi wydarzeniami. Nie jest to nużące dzięki różnorodności odgrywanych na ekranie wydarzeń, muszę jednak przyznać, że gra z czysto zręcznościowym sterowaniem i wieloma minigierkami w trybie wieloosobowym mogła by zaoferować nieco wyzwania także w ramach trybu dla jednego gracza. Pozytywnie zaskoczył mnie natomiast fakt, że niektóre scenki dają graczowi pewną dowolność w odgrywaniu roli nękanego przez naciski społeczne penisa.

Grafika jest przyjemna dla oka, choć wytrys wodotrysków oczywiście nie uświadczymy. To znaczy… Uświadczymy, ale nie takie jak w większości gier. Osobiście zawiódł mnie brak największych dzieł muzyki klasycznej na ścieżce dźwiękowej „Genital Jousting”, uważam bowiem, że tak głębokie dzieło powinno otrzymać odpowiednią oprawę muzyczną.

Grupowa penetracja sposobem na udany wieczór

Jak na dobrą grę imprezową przystało, Genital Jousting obfituje w urozmaicone minigierki które rozgrywać możemy po sieci jak i kanapowo. Multi również pozytywnie zaskakuje licznymi pomysłami na niekonwencjonalne wykorzystanie penisa – w tym trybie przyjdzie nam pobawić się w zawodowych zapaśników, wyprowadzić psa na spacer, pograć w kręgle siusiakiem z napędem rakietowym czy postrzelać do tarczy. Pod koniec każdej rundy graczom przydzielane są według pozycji punkty reprezentowane poprzez powiększającą się długość wacka. Wygrywa oczywiście największy… Kozak.

Czy warto kupić Genital Jousting? Cóż, jeśli szukacie niewymagającej gry imprezowej z dawką humoru orbitującą w okolicach rozporka, uważam że jest to świetna propozycja. Gra na Steamie kosztuje 25 złotych, co jest moim zdaniem rozsądną ceną za możliwość pobawienia się pisiorkami w doborowym towarzystwie.