For Honor – recenzja (PS4)

Na dzień dzisiejszy, kiedy szukamy jakiegoś dobrego FPS, RPG lub grę wyścigową mamy w czym wybierać. Od dłuższego czasu jednak nie pojawiła się żadna wysokobudżetowa gra akcji z użyciem broni białej. Czy For Honor spełnił oczekiwania graczy?

Rycerz, Wiking, czy może Samuraj?

Przy pierwszym włączeniu gry musimy zdecydować, z kim będziemy walczyć ramię w ramię i jednocześnie, kto będzie naszym wrogiem. W tym momencie od razu nasunęło mi się pytanie „a skąd ja mam to wiedzieć?! Nawet nie znam ich historii, ani tradycji, ani bohaterów…”. Niestety jedyne, co może nam pomóc w dokonaniu wyboru, to 2 zdania opisujące każdą z frakcji, które i tak nam nic nie ułatwiają (jak sami możecie zobaczyć). Osobiście przyszło mi na myśl jedno rozwiązanie. Fabuła składa się z 3 rozdziałów, każda o jednej frakcji. Czy naprawdę tak trudno jest włączyć możliwość przełożenia tego wyboru dopóki nie poznamy historii Rycerzy, Wikingów i Samurajów? Za zmianę frakcji podczas trwania rundy nie dostaniemy nagrody po rundzie, a za zmianę frakcji po 1 rundzie nie dostaniemy nagrody za cały sezon, czyli 2,5 miesiąca grania.

Fabuła

For Honor jest kolejną grą, w której fabułę traktuję jako dodatek do całości. W tym przypadku jest to zdecydowanie bardzo miły dodatek. Poznanie historii każdej z postaci jest przyjemnym dopełnieniem całości. Dzięki przejściu fabuły zyskujemy skrzynki, stal i elementy służące do edycji wyglądu zbroi i emblematów.
Pierwszy rozdział dotyczy Rycerzy, drugi Wikingów, a trzeci Samurajów. Całość trzyma się kupy zdecydowanie lepiej niż się tego spodziewałam. Poza tym same misje są idealnie długie, tak żeby nie nudziły, a żeby zaciekawiły. Co ciekawe, historie Rycerzy, Wikingów i Samurajów bezpośrednio się łączą, a to z kolei daje duży plus dla całości rozgrywki.

Walka

Gra została stworzona na podstawie schematu „kamień, papier, nożyce”. Oznacza to, że każdą postać można pokonać, ale nie zawsze jedną i tą samą. Każda frakcja ma 4 postacie i po jednej postaci z konkretnej grupy. Możemy zagrać 3 różnymi weteranami, kolosami, skrytobójcami i hybrydami. Każdy bohater ma inne ataki, kombosy itp. Wszystkie podstawowe ataki możemy znaleźć klikając OPTIONS i wchodząc w „Zestaw ruchów”. Jednak żeby opanować i wymasterować jakąś postać nie wystarczą tylko te podstawowe ataki. Zaskoczyć przeciwnika możemy jedynie poprzez robienie kombosów, czyli łączenie podstawowych ataków w jeden długi łańcuch ataków. Żeby wymasterować  jedną postać potrzebne są co najmniej 15h, niekiedy nawet 20h. Poprzez wymasterowanie mam na myśli zrozumienie poruszania się swojej postaci, dopasowanie stylu walki do stworzonego przez siebie ekwipunku i swobodne granie tą postacią.
Podczas grania często możemy doświadczyć na własnej skórze ZEMSTY –  najdziwniejszej rzeczy w całej grze. Służy ona głównie do zbilansowania całej rozgrywki. Odpalając zemstę mamy znacznie zwiększony atak, staminę bez limitu i większą wytrwałość na obrażenia. Nigdy nie przyglądałam się bardzo szczegółowo paskowi zemsty, ale jedno jest pewne. Grając 1vs1 są bardzo nikłe szanse, że komuś uda się zapełnić cały pasek zemsty i wejść w godmode. Za to atakując kogoś w 2 osoby, można komuś naładować zemstę w zaledwie kilka sekund. Czasami potrafi to być bardzo frustrujące, innym razem bardzo pomocne.

Tryby gry

Zacznę może od najogólniejszego podzielenia rozgrywki. W każdym z trybów możemy stoczyć walkę z innymi graczami lub sztuczną inteligencją (SI).
Dostępne są 3 poziomy botów (1 poziom to te najłatwiejsze, a 3 poziom to najtrudniejsze). Grając przeciwko 3 poziomowi zawsze mam wrażenie jakbym grała z jakimś tworem idealnym, zbyt idealnym. Blokują one ataki, które NIKT żywy nie byłby w stanie zablokować. Mogłabym powiedzieć, że mają info od Boga 😀 Gdyby nie rozkazy, które każą nam zabić 50 przeciwników w rozgrywkach eliminacji lub ukończyć 2 potyczki, to nigdy bym nie włączyła gry z botami (chyba, że w celach treningu). Są jednak osoby, które boostują sobie postacie, poprzez wchodzenie do jednej gry przeciwko SI i blokowanie drążków. W ten sposób mogą zdobyć bardzo dużo expa i przez to szybciej zyskać lepszy ekwipunek.


Co do gry z innymi graczami, to nie ma co się rozpisywać. Czasami zdarzają się błędy, które skutkują wyrzuceniem z rozgrywki, ale dzieje się to o wiele rzadziej niż tydzień po premierze gry lub podczas testów beta. Innym razem zdarzy się przeciwnik z Syberii, który uwielbia się teleportować, ale to i tak ekstremalne przypadki. W końcu kto mieszka na Syberii i gra w For Honor?
Kolejnym rozdzieleniem trybów gry jest gra skillowa i napierdalanie wszystkiego co się rusza bez ładu i składu. Do pierwszej grupy zalicza się Pojedynek (1vs1) i Potyczka (2vs2). W tych trybach musisz grać rozważnie i z głową, używając wszystkiego, czego do tej pory się nauczyłeś.
Do drugiej grupy zalicza się Dominacja (4vs4 z minionkami) i Bitwa (4vs4 z o wiele mniejszą ilością minionków). W tych trybach często zdarzy się, że walczysz w pojedynkę przeciwko 2 albo 3 przeciwnikom albo to ty będziesz w tej grupce 3 atakujących jednego gracza, który często ma większe szanse niż my ze względu na zemstę.
Jest jeszcze jeden tryb, który trudno jest przydzielić do którejś z grup. Eliminacja (4vs4 bez minionków) jest trybem który najbardziej lubię i w który najczęściej gram. Rozpoczyna się on odradzając nas w określonym miejscu na mapie stawiając naprzeciw przeciwnika. O ile twój przeciwnik nie stchórzy i nie ucieknie, jest to jeden wielki pojedynek, który może przerodzić się w Bitwę.

Ekwipunek i jego wpływ na rozgrywkę

Do czasu wbicia 1 reputacji jedyne co może nam wydropić po meczu lub ze skrzynki są szare przedmioty, które nie mają praktycznie żadnego wpływu na rozgrywkę. Po przekroczeniu 20 poziomu, czyli dojściu do 1 poziomu reputacji jesteśmy w stanie stworzyć ekwipunek złożony z niebieskich przedmiotów, które są o niebo lepsze, jednak raczej nieopłacalne jest otwieranie skrzynek na tym etapie. Fioletowe przedmioty, czyli w tym momencie najlepsze, wypadają dopiero przy 3 reputacji i wyżej. W trybach Pojedynku i Potyczki ekwipunek nie wpływa w żaden sposób na rozgrywkę, ale w pozostałych robi naprawdę ogromną różnicę. Dlatego też tak dużo osób boostuje sobie postać poprzez granie, a raczej włączenie gry, przeciwko SI.
Ubisoft zaznaczało, że nie ma jednego konkretnego sposobu na granie jakąś postacią. Jest wiele możliwości w zbudowaniu sobie ekwipunku. Możemy pójść w stronę ataku lub obrony, szybkości wskrzeszania lub szybkości poruszania, regeneracji wytrzymałości lub regeneracji zdrowia po egzekucji. To gracz powinien stworzyć swoją postać, tak aby jemu było dobrze grać.

Efekty wizualne i dźwiękowe

Grafika w tej grze, chociaż nie powinna stanowić bardzo ważnego elementu, jest naprawdę imponująca. Zróżnicowane klimaty dają nam zróżnicowane lokalizacje, piękne widoki. Zdarzało się również, że przez zagapienie się na coś, nie zauważyłam zbliżającego się wroga i nie kończyło się to dobrze. Efekty wizualne jednak nie kończą się na ładnych widoczkach. Oczywistym jest to, że grając w grę tego typu możemy się spodziewać widocznych uszkodzeń zbroi i obrażeń na swoim ciele. Ubisoft tutaj też nas nie zawiodło, bo każdy cios jest perfekcyjnie ukazany w postaci krwi lub wgięciach na zbroi.
Ku mojemu zaskoczeniu w ostatnim update 1.03 twórcy dodali inną muzykę w trakcie dołączania do rozgrywki, która jest nawet lepsza niż była i jeszcze lepiej wprowadza nas w klimat For Honor. Co więcej po 2 tygodniach grania zauważyłam, że w miejscach małych i zamkniętych jest efekt echa, który robi dobre wrażenie.

For Honor wbrew temu, co inni mówią, jest bardzo dobrze zbalansowany. Oczywiście nie jest to gra idealna, ale każde odcięcie głowy przynosi ogromną radość.
Z For Honor jest jak z operą – albo go pokochasz, albo znienawidzisz.