Exist Archive: The other Side of the Sky (PSV) – recenzja

Japońskie RPG to specyficzny gatunek gier. Charakteryzuje się ogromną ilością grindu i turowym systemem walki. Ich niestandardowa dla europejskiego gracza formuła rozgrywki czy korzystanie z ogromnej ilości statystyk, potrafi odrzucić nawet najbardziej zagorzałego fana gier tego typu powstałych na innych kontynentach. Czy kolejna gra z Japonii ponownie odepchnie od siebie laików gatunku?

JRPG dla każdego

Ano nie. To co najbardziej rzuca się w oczy w Exist Archive: The other Side of the Sky jest to, iż gra jest niezwykle przystępna! Owszem – znajdziemy tutaj ogrom statystyk czy typową turową walkę – ale wszystko to jest bardzo przyjazne dla gracza dopiero zaczynającego swoją przygodę w tego typu gatunku. Każda nowa funkcja jest wyczerpująco opisana, a mechaniki gry dochodzą powoli, nie rzucając nas od razu na głęboką wodę. Ponadto, w opisywanym tytule zastąpiono standardowe poruszanie się po otwartym terenie eksploracją widoczną z boku postaci – zupełnie jak w platformowych grach 2D. Zastanawia mnie, czy to przez przypadek gra jest zaprojektowana w bajecznie prosty sposób czy twórcy od początku postawili sobie za cel dotarcie do większej grupy graczy niż tylko Japończycy. W końcu produkcja jest oficjalnie wydawana w Europie więc można przypuszczać, że twórcy z premedytacją stworzyli produkt, który może zachęcić laików gatunku do sięgnięcia po następne – bardziej skomplikowane produkcje.

1

Fabuła

Grę rozpoczynamy od tajemniczego wypadku głównego bohatera. Gdy widzimy go umierającego w Tokio, nagle okazuje się, że trafił on… No właśnie, gdzie? Oś fabularna początkowo kręci się w okół odkrywania świata i poznawania jego zasad. Jest to pierwszy tytuł z tego uniwersum także od wszystko zaczynamy od początku i musimy nauczyć się panujących w nim zasad – co oczywiście sprzyja nowym graczom.  W trakcie swojej przygody spotykamy bohaterów, którzy również, jak my sami, nie wiedzą w jaki sposób znaleźli się w tymże świecie. Liczne łąki, góry, jaskinie, lasy – to wszystko czeka na naszą drużynę. Co dalej? Tę przyjemność zostawiam już Wam.

3

Mechanika

Jak już wspominałem – podróż po świecie odbywa niczym w platformerach. Nie jest jednak tak, że do końca misji prowadzi nas jedna droga. Lokacje mają liczne rozwidlenia i poukrywane przejścia – warto do nich wracać, ponieważ za ilość odkrytych lokacji i znalezionych artefaktów, otrzymujemy przedmioty, które potem możemy wykorzystywać w walce. Pierwsze przejście lokacji, kiedy myślimy, że odnaleźliśmy już wszystko, zazwyczaj kończy się wynikiem 50%~ odkrytych terenów.

4

W momencie gdy jednak na naszej drodze staje przeciwniki, gra przenosi nas już w typowo jrpg’owy system walki turowej. Do dyspozycji w „Fazie Ataku” mamy określoną liczbę punktów akcji, które możemy przeznaczyć na atakowanie ich odpowiednimi postaciami. Warto przemyśleć swoją strategię już na początku, ponieważ wpływ na walkę może mieć tu wszystko. Część przeciwników opłaca się zaatakować od razu, a część zostawić na później. Należy myśleć czy lepiej jest atakować najbliższego przeciwnika z największą ilością życia czy skupić się na wrogach z tyłu i rozbroić ich za pomocą pistoletów – część pocisków trafi wtedy postacie bliżej nas. Z czasem nauczymy się, że cześć wrogów jest odporna na ataki magiczne, a inna część nie robi sobie nic z ataków mieczem. W Exist Archive: The other Side of the Sky trzeba myśleć czy wskrzesić teraz poległego przeciwnika czy może jednak wolimy, aby ataki skupiły się na innych postaciach.

A propo samych postaci – przez każdym questem wybieramy drużynę składająca się z czterech osób. Nastąpienie, trzeba ustalić w jakiej pozycji maja znajdować się oni podczas walki. Osoby najbliżej wrogów zyskają punkty do ataku, a te najdalej – punkty do obrony.

2

 

Gdy „Faza Ataku” dobiegnie końca następuje, oczywiście – „Faza Obrony”. Decydujemy tutaj czy dany bohater powinien zacząć się bronić czy może zaryzykować otrzymaniem obrażeń, ale za to zaoszczędzić punkty akcji, które przejdą następnie do „Fazy Ataku”. Decyzje, decyzje. Piękno Exist Archive: The other Side of the Sky w najczystszej postaci.

Po każdej walce otrzymujemy przedmioty i punkty umiejętności, które rozkładamy na naszych postaciach. A każda z nich dostaje ich swoją własną wartość, więc nie trzeba się martwić czy każdy „dostanie po równo”.

Coś co może być męczące dla części nowych graczy w Exist Archive: The other Side of the Sky, to ilość czasu potrzebnego na grind. Początkowo wystarczy walczyć ze wszystkimi przeciwnikami w głównych misjach, aby bez problemu przechodzić do następnych zadań, lecz z czasem zostaniemy zmuszeni do powtarzania w kółko ukończonych już lokacji. Gra robi co może prostą budową i ukrytymi lokacjami, jednakże to może dla części graczy nie wystarczyć. Szczególnie, że średni czas na ukończenie produkcji to 36~ godzin.

Grafika

Produkcja ukazała się na PlayStation 4 oraz PlayStation Vita. Opisywana przez nas wersja jest opcją na przenośną konsolkę od Sony. Oczywiście, widać różnice w stosunku do „dużego brata”, ale grafika i tak robi spore wrażenie. Efekty ataków czy zasięg rysowania jest imponujący. Do tego cienie nie kłujące zbytnio w oczy swoimi krawędziami oraz niesamowita mapa świata. Szczerze, byłem trochę w szoku, że ten mały sprzęt może uciągnąć coś tak efektownego.

Muzyka

Exist Archive: The other Side of the Sky zdecydowanie robi dobrą robotę jeśli chodzi o stronę audiowizualną. Klimatyczne utwory wpadają w ucho na tyle, że z cichą nadzieją liczę na udostępnienie ścieżki dźwiękowej w jednym z serwisów streamingowych muzyki. Wszystkie dialogi są również nagrane, a angielskie głosy nie straszą. Do wyboru mamy również japoński dubbing.

Archiwum Istnienia

Czy Exist Archive: The other Side of the Sky zawiera elementy, które spodobają się starym wyjadaczom? Jak najbardziej. Czy istnieje gra z przyjaźniejszym wykonaniem niż recenzowana produkcja? Nie wydaje mi się. Pytanie więc czy warto wybrać Exist Archive: The other Side of the Sky jako swojego pierwszego jrpga, wydaje się mieć oczywistą odpowiedź. To od tej produkcji powinno się zacząć, jednakże lepiej poczekać na promocję, gdyż widmo grindu jest dość spore, a 200 zł za tę produkcję może okazać się lekko bolesne, gdy powtarzanie lokacji nas pokona.