Erica – historia do której się wraca (PS4)

Kiedy na Netflixie nie ma już nic nowego do oglądania, to czas na kinową grę od studia Flavourworks – Erica. Może sam tytuł nie brzmi mocno intrygująco, ale uwierzcie, że jest to świetna przygoda, nie tylko na  jeden wieczór!

Erica nie jest typową grą przygodową. To interaktywny thriller, który w krótkim czasie potrafi chwycić za serce jak i wyprowadzić z równowagi. To od nas zależy, jak potoczy się dalsza część poczynań tytułowej bohaterki.

Czas na seans!  

Kiedy już usiedliśmy wygodnie na kanapie, to przyszedł czas na pobranie aplikacji. Do interakcji z grą potrzebujemy ekranu naszego smartphona bądź panelu dotykowego kontrolera. Ja dla lepszych kinowych doznań zdecydowałam się na ekran mojego telefonu komórkowego. Jest to wygodne i bardzo intuicyjnie. Nie trzeba na niego zerkać w celu wykonania wyboru, bo podpowiedź do wykonania ruchu jest zaznaczona delikatną łuną w samej grze.

Komu ufać?

Nasza główna bohaterka, Erica, nie miała łatwego dzieciństwa. Wydarzenia związane z morderstwem jej ojca trapią ją bezustannie, lecz wspomnienia mogą być kluczem do rozwiązania zagadki. Oczywiście nic nie jest tak proste, jak może się wydawać, bo stajemy przed pytaniem “komu ufać?”. Dodatkowo w fabułę zostały wplecione elementy chorób psychicznych jak i kultów, które gwarantują dreszczyk emocji i chwile zakłopotania. Nasze wybory wpływają na rozwój fabuły, co oznacza, że możemy otrzymać kilka różnych zakończeń.

Jeżeli chodzi o samą mechanikę, to rozgrywka jest ograniczona do minimum.

Skupiamy się na całkiem szybkim wybieraniu kwestii dialogowych, które wpływają na dalszy ciąg fabuły. Możemy wykonywać proste czynności takie jak przecierania lustra, przekręcania klucza czy opuszczanie igły na płytę winylową – wszystko to dzieję się po przesunięciu palcem po ekranie telefonu.

Małym problemem w podejmowaniu wyborów może być opóźnienie aplikacji łączącej się z grą.

Kilka razy zdarzyło mi się nie zdążyć wybrać odpowiedniej kwestii, właśnie z powodu aplikacji, która nie zadziałała odpowiednio szybko. Jest to dość denerwujące, ale do przeżycia, jeżeli nie zamierzamy skończyć gry po jednej rozgrywce.

Świetnym zabiegiem jest całkowity brak przerw w rozgrywce.

To, połączone z szybkim i intuicyjnym dokonywaniem wyborów daje nam wrażenia bardziej oglądania filmu niżeli grania w grę. Dużym plusem jest podsumowanie trofeów po ukończeniu gry – nic nie odwraca uwagi i możemy się spokojnie skupić na przedstawionej historii.

Nie tylko na jedno posiedzenie

Oczywiście nie jest to gra na jeden raz! Jako, że jest to historia nieliniowa mamy wiele różnych zakończeń. Po pierwszej grze wpadło tylko 13% trofeów, więc odkrywanie całego scenariusza może jeszcze chwilę zająć.

Gra aktorska jest naprawdę na wysokim poziomie, nie mówiąc tutaj o Erice, w którą wciela się tajemnicza Holly Earl. Ciarki na plecach dopełnia ścieżka dźwiękowa autorstwa Austina Wintory’ego, którego kompozycje znalazły się też między innymi w grze Journey. Myślę, że dzięki atrakcyjnej cenie i możliwości wcielenia się w Ericę, nikogo nie trzeba będzie namawiać na wejście w ten mroczny świat pełen zagadek.