Death Coming – recenzja. Oszukać mobilne przeznaczenie.

Steam co rusz jest zalewany setkami kolejnych produkcji. Małe, niezależnie studia prześcigają się w tworzeniu coraz to nowych tytułów z nadzieją na przebicie się przez falę konkurencji. Czy kosa w rękach ponurego żniwiarza jest wystarczającym narzędziem do tego celu? Na to pytanie odpowiemy sobie posługując się logiczną, pixel-artową grą NEXT-Studio, dla którego jest to debiut na platformie.

Sam developer jest związany bezpośrednio z chińskim gigantem elektronicznym, korporacją Tencent, mającą w swoich szeregach sporą część chińskiego rynku. NEXT-Studio ma doświadczenie tylko na platformach mobilnych, tworząc tam poprzednio kilka gier logicznych na chiński rynek.

Oszukać mobilne przeznaczenie

Postawili w swym debiucie na grę logiczną z elementami HOPA (Hidden Objects Puzzle Adventure) w klimatach serii filmów Oszukać Przeznaczenie, stawiąc na komiksową oprawę. Jako siła wyższa musimy doprowadzić do śmierci określonej liczby osób, włączając w to obowiązkowych do wyeliminowania osobników zaznaczonych na ekranie, w liczbie zależnej od mapy którą dostajemy w swoje ręce. Mechanika gry opiera się na szukaniu potencjalnie niebezpiecznych sytuacji i obiektów, które mogą bezpośrednio lub pośrednio przyczynić się śmierci bogu ducha winnych bohaterów. Po jednokrotnym kliknięciu myszą obiekt ten oznacza swoją przydatność na podświetlonym obszarze działania, po dwukrotnym je aktywuje. Całość sprowadza się więc do dostrzeżenia zagrożenia, oraz użycia go w odpowiednim momencie. Brzmi jak tytuł przeznaczony na ekrany dotykowe? I takie też sprawia wrażenie, gdy przyjrzymy się bliżej.

Śmierć nadejdzie szybko

Gra podzielona jest na 6 etapów tematycznych przedstawionych w rzucie izometrycznym, wypełnionych małym postaciami wyciągniętymi żywcem z Prison Architect, które krążąc po mapie napotkają zagrożenia, z których musimy skorzystać. Niestety, pomimo przedstawiania na kolejnych poziomach zupełnie różnych środowisk, takich jak miasto, fabryka czy muzeum, przedstawionych śmiertelnych sytuacji nie można nazwać pomysłowymi czy nieszablonowymi. Z kilkudziesięciu śmierci które w obowiązku mamy wywołać na każdym levelu, tylko kilka pozwoli się uśmiechnąć nad ich kreatywnością i komiksowością. W większości będą to porażenia prądem, otwarte studzienki kanalizacyjne czy spadające z wysokości przedmioty. Bardzo dużym zawodem jest również poziom złożoności – bardzo rzadko zdarza się, że śmierć bohaterów gry następuje po ciągu zdarzeń, który musieliśmy zaplanować. Większa część zgonów to po prostu wyczekiwanie na jak największe skupisko postaci, które ustawią się grzecznie w dogodnym dla nas miejscu upadku doniczek z parapetu czy betoniarki na placu budowy.

Sposób na długowieczność

W dalszej części gry twórcy oddają nam mechanikę aniołów, które chronią ludzi przed naszymi działaniami. Finalnie gra nie staje się przez to trudniejsza, lecz bardziej żmudna – nasze działanie zaczyna się sprowadzać nie tylko do wyczekiwania na odpowiedni ruch celu, ale również konkretną pozycję patrolujących okolicę wysłanników boskich. Nie uświadczymy tutaj rozbudowanych zasad dotyczących zachowania ofiar oraz ich strażników, a sama gra od początku do końca przedstawia nam swoje komórkowe korzenie. Są w niej momenty, gdy po niepoprawnym użyciu jednego z elementów otoczenia możemy doprowadzić do momentu, w którym zostaniemy zmuszeni do ponownego rozpoczęcia etapu. Wystarczy dodać możliwość wykupienia cofnięcia ostatniego ruchu, by w pełni odsłonić mobilne przeznaczenie pomysłu na produkt i wskazać bardzo dużą wadę – każdy z poziomów można ukończyć w czasie 15 do 20 minut, co daje nam finalnie 2 godziny rozgrywki. Dodając do tego błędne próby zmuszające do ponownego rozpoczynania etapu, czas z grą może potrwać godzinę dłużej. Gdy podejdziemy do gry z arcade’owym zacięciem, tabele wyników i gwiazdki za skończenie etapu mogą przedłużyć rozgrywkę.

Nie idź w stronę światła

Grafika w Death Coming w żaden sposób nie odbiega o standardów prezentowanych nam w większości pixel-artowych produkcji małych zespołów. Oprawa jest czytelna, lecz zbyt prosta na pomysł zaprezentowany przez NEXT-Studio. Pomimo chęci wypełnienia wszystkich map okazjami do wyeliminowania biednych ludzików, każda animacja śmierci kończy się tak samo – upadkiem modelu na boki i kałużą krwi – niezależnie od okoliczności. Daje to zdecydowanie zbyt małe poczucie mocy działań, by zachęcić do odkrywania kolejnych sposobów na rozwiązanie i przejście poziomu z wyższym wynikiem. Niestety interfejs również przywodzi na myśl sterowanie dotykowe przez zdecydowanie zbyt duże przyciski w stosunku do wielkości ekranu i obłe kształty. Z podobnych względów cierpi również oprawa audio, nie powodując żadnych emocji, prócz zastanowienia się w ilu produkcjach słyszeliśmy już te stockowe melodie i dźwięki.

 

Nie taka śmierć straszna

Mimo wielu wad, nie można zarzucić chińczykom braku pomysłu. Pasuje on na kilkominutowe, niezobowiązujące partyjki w przerwie od innych zajęć lub w zatłoczonym autobusie, jeśli jedziemy tylko kilka przystanków. Niestety, gracze siedzący przy biurku i kupujący produkt na Steamie oczekują więcej. Możemy mieć tylko nadzieję, że produkt zostanie znacząco rozbudowany, ponieważ ma ku temu podstawy. Nabierając doświadczenia, młody developer jest w stanie nas jeszcze zaskoczyć, a częste aktualizacje i aktywność twórców napawają optymizmem. Zobaczymy, co przyniesie czas i czy gra ma szansę oszukać przeznaczenie wielu indyków na steamowej scenie.