Darkwood – recenzja

Po przeszło 4 latach prac, deweloperzy z warszawskiego studia Acid Wizard wypuścili na rynek ostateczną wersję swojego pierwszego komercyjnego tytułu – Darkwood. Trójka twórców zmierzyła się z gatunkiem survival horror w dość nietypowy sposób. Czy dwuwymiarowa, przedstawiona z lotu ptaka, stawiająca na mroczną atmosferę i stroniąca od jump scare’ów gra, może przestraszyć? Owszem, nawet wtedy, gdy za oknem radośnie świeci słońce.

Panom z Acid Wizard należą się gratulacje. O Darkwood można powiedzieć wiele, ale przede wszystkim należy podkreślić, że ma unikalny klimat. Ta produkcja epatuje grozą, niczym proza Lovecrafta i równie mocno wciąga odbiorcę w świat przedstawiony. Już na samym początku, podczas ekranu ładowania, dostajemy swego rodzaju ostrzeżenie – Grasz w trudną grę, która nie będzie trzymać Cię za rękę. Szanuj las. Bądź cierpliwy. Skup się. Ten, wydawałoby się, prosty komunikat sprawia, że już na starcie tracimy pewność siebie i podchodzimy do rozgrywki na poważnie.

Do wyboru mamy trzy poziomy trudności: normalny (wybaczający), w którym śmierć wiąże się jedynie ze stratą części ekwipunku; trudny (niewybaczający), dający graczowi ograniczoną liczbę żyć, których utrata kończy grę; koszmar – tylko jedno życie, śmierć zmusza do rozpoczęcia rozgrywki od nowa. Nawet jeśli czujecie się dobrze w podobnych gatunkowo produkcjach, sugeruję wybrać poziom normalny. Gwarantuje, że i tak będzie dla was niemałym wyzwaniem.

Grę rozpoczyna prolog, który nie wpływa bezpośrednio na późniejszą rozgrywkę i może zostać pominięty. Warto go jednak rozegrać, ponieważ zawiera istotne dla fabuły informacje i pozwala na zapoznanie się z podstawowymi mechanikami. Gdy już przejdziecie do właściwej części gry, na zastanawianie się nad sterowaniem nie będzie czasu. Szybko zauważycie, że to właśnie czas jest waszym największym wrogiem. Nie bez powodu pierwszym przedmiotem zakupionym przeze mnie u handlarza był zegarek. Pozwala on nieco oswoić niepokój związany z jego upływem i podejmować trafniejsze decyzje, od których będzie zależało wasze przetrwanie.

W Darkwood mamy do czynienia z cyklem następujących po sobie dni i nocy. Za dnia eksplorujemy wygenerowany na potrzeby konkretnej rozgrywki obszar, szukając sposobu na opuszczenie mrocznego lasu. Próbujemy też znaleźć jak najwięcej użytecznych przedmiotów, które zwiększą nasze szanse na przetrwanie (szczególnie pożądane są kanistry z benzyną, niezbędną do uruchomienia agregatora zapewniającego światło). Jeśli zdobyte dobra nam na to pozwalają, możemy wytworzyć dodatkowe przedmioty w warsztacie, wzmocnić swoją kryjówkę, barykadując drzwi i okna lub rozstawiając wnyki, a także skorzystać z pieca, przy którym przygotowuje się specjalne zastrzyki, z jednej strony zapewniające nam przydatne umiejętności, a z drugiej sprawiające, że świat wokół staje się jeszcze straszniejszy. Gdy zaczyna się ściemniać, rozpoczyna się szaleńczy wyścig z czasem, by zdążyć uruchomić oświetlenie i schować się w domu zanim zapadnie noc. Pamiętajcie, że nawet tam nie możecie czuć się stuprocentowo bezpieczni. Będziecie z wytęsknieniem wypatrywać blasku poranka zastanawiając się, co tym razem przyniesie noc.

Las kryje w sobie liczne niebezpieczeństwa, poczynając od trujących grzybów i agresywnych dzikich zwierząt, poprzez wynaturzonych szaleńców i przerażające monstra, a na czerwonej substancji, która dopada nas, gdy przebywamy nocą poza murami kryjówki kończąc. Dlaczego jednak potrafiło mnie przestraszyć klika wznoszących się w popłochu kruków? Umiejętnie dobrany zestaw elementów, które potęgują strach to jedna z największych zalet tytułu. Stożek pola widzenia, sprawiający, że nigdy nie możemy być pewni, czy poza zasięgiem wzroku naszej postaci nie kryją się wrogie istoty, obrazy i zdarzenia, które tak naprawdę okazują się jedynie halucynacjami głównego bohatera oraz nastrojowa oprawa audio, w której kilka razy zdarzyło mi się słyszeć coś, co przypominało motyw muzyczny z niesławnego Lavender Town (a może to tylko moja wyobraźnia) i przerażające szepty. Duże znaczenie ma też tajemnicza historia, której elementy odkrywamy powoli, rozmawiając z postaciami niezależnymi (ich projekty również przyprawiają o gęsią skórkę) i przeglądając znalezione przedmioty. Oczywiście znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że gra jest nudna i do nich nie trafia, ale śmiem przypuszczać, że będą to pojedyncze przypadki. Osobiście kończyłem rozgrywkę po około 2 lub 3-godzinnych sesjach, by na chwilę odpocząć od przytłaczającej atmosfery, jednak zawsze po jakimś czasie Darkwood wzywał mnie z powrotem.

Studio Acid Wizard zrobiło naprawdę kawał dobrej roboty. Ich produkcja jest dowodem na to, że czasem warto uwierzyć w twórców, wesprzeć ich i dać im czas na spokojne wykończenie projektu. Oceny krytyków i społeczności widniejące na metacriticu, wydają się potwierdzać moje słowa. Na kolejne gry warszawskich deweloperów będę czekał z niecierpliwością!

Darkwood możecie zakupić tutaj.

Dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie klucza recenzenckiego gry Darkwood.