CryoFall – nowy survival w Early Access

Survivali nigdy za mało – a tych osadzonych w futurystycznym świecie i na obcej planecie to już w ogóle. CryoFall, tytuł od AtomicTorc Studio, który całkiem niedawno wskoczył w Steamowy Early Access, dostarcza nam właśnie takiego survivalu. Jesteś jednym z wielu ocalałych z katastrofy statku kosmicznego, lądujesz w obcym świecie, a twoim jedynym zadaniem jest przeżycie. Twoim i dziesiątek innych graczy. Bo CryoFall to wieloosobowa zabawa w przetrwanie. Mieliśmy okazję wypróbować tę produkcję – jak nam się podobało?

CryoFall to klasyczny w swoich założeniach survival.

Startujemy od zera, jedynie z pochodnią w kieszeni. Zbieramy patyki i kamienie z których ulepić możemy pierwsze narzędzia. Nimi da się wydobyć bardziej skomplikowane zasoby, te z kolei pozwolą wytworzyć jeszcze lepsze narzędzia, zająć teren i wybudować bazę, w końcu rozpocząć przemysłową produkcję. Każda akcja podjęta w grze wytwarza punkty umiejętności, którymi odblokowuje się następne technologie. Do tej pory najklasyczniej jak się tylko da.

Ciekawiej jest po stronie fabularnej i prezentacji świata. Fabuła nie jest może jakoś wybitnie zarysowana (to wciąż early access, warto przypomnieć). Gracz jest jednym z wielu rozbitków, ma przeżyć i odkryć tajemnice świata, na którym wylądował; świata i cywilizacji, która kiedyś go zamieszkiwała. Ślady pozostawione przez tę kulturę rozsiane są po całej mapie (podzielonej dość zgrabnie na biomy, od tych tropikalnych, przez lasy liściaste, pustynie do tajgi). Planeta nie jest bezludna, jej fauna w większość jest graczowi nieprzyjazna.

CryoFall to gra wieloosobowa z domyślnym nastawieniem na PvP.

I to czuć od samego początku. Przygodę zaczęliśmy na serwerze europejskim (oficjalnych serwerów w grze jest kilka, podzielone są regionami; do tego dochodzą serwery postawione przez społeczność, tych już teraz są dziesiątki). Dość szybko ją na tym serwerze zakończyliśmy, ot nie zostaliśmy przywitani zbyt przyjaźnie, delikatnie rzecz ujmując. Przenieśliśmy się na serwer rosyjski, gdzie, o dziwo, sytuacja była zgoła odmienna. Tam spędziliśmy większość czasu w grze, łącznie kilkadziesiąt godzin.

CryoFall ma w sobie to coś – pierwsza moja sesja trwała do 3 nad ranem i kontynuowana była od razu następnego dnia. Trudno było się odkleić, cały czas było dużo do „roboty”, postęp był widoczny na pierwszy rzut oka. Tak naprawdę każdy rajd po zasoby kończył się stworzeniem i odkryciem czegoś nowego. Mieliśmy chyba też dużo szczęścia – pierwszych kilkanaście godzin gry bez śmierci spowodowanej przez innych graczy, pozwoliło rozwijać się w przyjemnym tempie.

Ale potem nastąpiła faza plateau.

Progres nie był już tak widoczny, każdy najprostszy nawet piec wymagał do postawienia setek kamieni, których zebranie to prawdziwy grind. Zbudowanie bazy to postawienie drewnianego muru wokół zajętego terenu – co oznacza konieczność ścięcia dziesiątek drzew. Po spędzonych w grze kilkudziesięciu godzinach nie osiągnąłem jeszcze trzeciego poziomu technologii (trzeciego z pięciu dostępnych w grze). CryoFall wymaga pod tym względem jeszcze jakiegoś balansu.

Od strony wizualnej i dźwiękowej gra prezentuje się dobrze. Postaci są ładne i komiksowe, rysowane bez większych szczegółów, mało różnorodne. Świat gry podobnie, ładny, stonowany, ale znów mało różnorodny. Interfejs odbija trochę od tego stylu, jest dużo bardziej „nowoczesny”. Niby początkowo nie pasuje i gryzie się z resztą – no ale pamiętać należy, że CryoFall to produkcja w świecie sci-fi, menusy w końcu zaczną pasować do świata gry.

Czy warto?

Jasne że tak! CryoFall to już dzisiaj wiele godzin świetnej zabawy, gra jest dopiero w early access, AtomicTorch Studio wciąż nad nią pracuje, będzie dodawać nowe elementy i balansować te istniejące. Na każdym z serwerów po uruchomieniu wczesnego dostępu grało równocześnie do 100 graczy. Dzisiaj te liczby są już mniejsze, ale wciąż spotkać równocześnie można kilkudziesięciu zawodników. W CryoFall i tak najlepiej gra się ze znajomymi, spróbujcie!