SONY DSC

Cracow Game Days 2018 – relacja

Cracow Game Days — druga edycja Krakowskich targów gier odbyła się w ostatni weekend. Na wstępie mogę powiedzieć jedno – było znacznie lepiej niż rok temu.

Po przyjściu zauważyłem większą ilość stoisk z różnymi tytułami niż w zeszłym roku. Oczywiście standardowo były stanowiska z popularnymi grami jak CS: GO czy League of Legends. Jednak oprócz tego mogliśmy przetestować kilka tytułów przedpremierowo m.in. God’s Trigger, Szczur: Esencja, Ignis. Ponadto pierwszy raz w Europie mogliśmy zagrać w demo Soul Calibour VI wraz z grywalnym Geraltem z Rivii.

Do dyspozycji odwiedzających oddano także strefę retro (tym razem zdecydowanie większa, bo licząca około 30 konsol). Choć gry nie były pierwszej świeżości, warto było sobie przypomnieć na czym grano kilkanaście lat temu. Mogliśmy odświeżyć pamięć do startych combosów w Mortal Kombat czy pierwszym Tekkenie. Mogliśmy ścigać się w Mario Cart’s, przemierzać klaustrofobiczne korytarze w Doom’ie i Quake’u. Ja najchętniej zasiadłem do starej polskiej gry — Franko.

Jeśli nacieszyliśmy się już wirtualnym światem, mogliśmy pójść do wydzielonej strefy bractwa rycerskiego. Słusznej postury panowie szybko pokazywali nam, na czym polegała prawdziwa szermierka. Mogliśmy tam zmierzyć się z nimi na piankowe miecze. Od czasu do czasu instruktorzy ubierali pełne zbroje i sami walczyli tępymi replikami mieczy.

Były także obiecane konkursy – standardowo turniej CS: GO i Ligi Legend nikogo nie zaskoczył, ale mieliśmy także możliwość poobserwowania zmagań w Rocket League, Hearthstone oraz Fortnite. Odbył się także konkurs cosplay, a na samym środku hali co pełną godzinę zespół TVGry organizował małe felietony i ubogacał całość, dając wytchnienie wystawcom.

Strefa gier planszowych także wyglądała okazalej niż rok temu – kilkanaście różnych tytułów, które można było wypożyczyć i pograć przy stolikach.

Do Krakowa przyjechałem z lekkimi obawami, jednak w sobotę praktycznie cały dzień miałem co robić. Od jednego stanowiska do drugiego i w zasadzie sobota zleciała nie wiadomo kiedy. W niedziele już było trochę mniej do roboty, w końcu wszystkich wystawców zaatakowałem dzień wcześniej. Jednak ogólnie z Cracow Game Days wyszedłem zadowolony i pomimo kilku niedociągnięć liczę, że za rok targi odbędą się znowu i będzie jeszcze ciekawiej.