Children of Morta – pierwsze wrażenia

Dead Mage – niezależne studio, mające już na swoim koncie kilka tytułów, szlifuje właśnie prawdziwy diament, który zalśnić ma jeszcze w tym roku. Mowa oczywiście o Children of Morta, nietuzinkowym hack’n’slashu ukazującym prawdziwą moc więzi rodzinnych! Gra ukaże się dzięki wsparciu polskiego producenta i wydawcy 11 bit studios, znanego m.in. z This War of Mine!

Dla rodziny Bergsonów, żyjącej u podnóża góry Morta – symbolu oraz źródła sił życiowych i dobrobytu, nadeszły ciężkie czasy. Nieznana, nikczemna siła pojawiła się znienacka, siejąc wokół zamęt. Harmonia i ład zostały zburzone. Giną kolejne poczciwe zwierzęta, a w okolicy napotkać można plugawe stwory, niszczące wszystko, co znajdą na swojej drodze. Bergsonowie, od pokoleń pełniący funkcję strażników góry, nie mogą w takiej sytuacji siedzieć z założonymi rękami. Czas odkryć co jest przyczyną tego chaosu i przezwyciężyć panoszące się w okolicy zło!

Twórcy pozwalają nam wcielać się w poszczególnych członków rodziny Bergsonów, starających się przywrócić krainie spokój. Wkraczamy więc w ciemne jaskinie, pełne śmiertelnie niebezpiecznych potworów i pułapek, by tam szukać źródła ogarniającego krainę zepsucia. Nie jesteśmy jednak bezbronni. Bergsonowie świetnie radzą sobie w walce i potrafią dać prawdziwą nauczkę stworom stojącym im na drodze. Odmienne umiejętności członków rodziny sprawiają, że grę cechuje zróżnicowana rozgrywka i możliwość dobrania postaci do osobistych preferencji. Możemy klasycznie siekać przeciwników za pomocą miecza, szyć w ich kierunku z łuku czy miotać w nich ogniste kule, a to nie wszystkie warianty, bo do dyspozycji będziemy mieli ostatecznie aż 7 różniących się od siebie postaci!

Tytuł nie wyszedł jeszcze z fazy alfa, jednak moje prywatne wrażenia z rozgrywki i wczesne recenzje osób, które wsparły grę na Kickstarterze, jednoznacznie wskazują, że Children of Morta będzie prawdziwą perełką wśród tegorocznych indyków. Rozgrywka jest niebywale satysfakcjonująca. Eksplorujemy proceduralnie generowane poziomy, mierzymy się z hordami zaciekłych przeciwników, a każde niepowodzenie daje zarazem okazję do zebrania sił przed kolejną próbą zmierzenia się z niebezpieczeństwami. Gra jest oparta na systemie replay value, dlatego każdorazowo, gdy nasza postać zostanie pokonana, przenoszona jest do posiadłości Bergsonów, w obrębie której możemy rozdysponować zdobyte złoto i starożytne rdzenie. W ten sposób rozbudowujemy naszą siedzibę (np. o plac treningowy), poprawiamy sprawność naszych bohaterów i wyposażamy ich w przydatne mikstury. Dzięki takiemu rozwiązaniu, z rozgrywki na rozgrywkę wzrastają nie tylko nasze umiejętności (mam na myśli umiejętności gracza), ale i sterowane przez nas postaci radzą sobie lepiej, co pozwala zapuszczać się coraz głębiej i głębiej w czeluści góry Morta.

W żadnym szanującym się hack’n’slashu nie może zabraknąć przedmiotów i statystyk! Podczas każdej rozgrywki mamy szansę znaleźć runy, które na jakiś czas modyfikują nasze ataki, przedmioty zapewniające pasywne bonusy oraz takie, które po aktywowaniu wywołują specjalny efekt (np. zasysają przeciwników do jednego punktu, zamieniając ich w łatwe cele). Wydając pieniądze na placu treningowym, możemy zwiększyć życie, zadawane obrażenia, szansę na krytyczne obrażenia, mnożnik złota, odporność na spaczonych ciemnością przeciwników, mnożnik punktów doświadczenia, szansę na unik i skuteczność mikstur przywracających życie. Mamy również możliwość rozwijania umiejętności poszczególnych bohaterów, dzięki czemu jeszcze lepiej radzą sobie w walce. Całkiem sporo możliwości prawda? Nieco z innej beczki, warto wspomnieć, że Dead Mage zadbało również o możliwość wspólnej rozgrywki. W finalną wersję gry grać będziemy mogli wspólnie ze znajomymi, czy to na jednym ekranie w trybie lokalnej kooperacji, czy łącząc się za pośrednictwem Internetu.

Poza głównym trzonem fabularnym, który opisałem pokrótce na początku tego tekstu, gra raczy nas szeregiem mikroopowiesci. Jak to wygląda? Podam przykład. W jednej z odnóg jaskini znalazłem psiaka rozpaczliwie broniącego ciała swojej matki przed grupą potworów. Gdy już się z nimi rozprawiłem, kierowany przeze mnie bohater postanowił zaopiekować się rannym szczenięciem, wskutek czego piesek dołączył do rodziny Bergsonów. Uruchomiło to automatycznie zadanie, w którym musiałem znaleźć medykamenty niezbędne do wyleczenia pupila. Zdarza się również, że gdy wracamy do naszej siedziby, pojawia się krótka animacja, ukazująca co działo się z pozostałymi członkami rodziny pod naszą nieobecność. Te proste, wydawałoby się, rozwiązania sprawdzają się świetnie, dając chwilę oddechu od eliminowania zastępów wrogów i zwracając uwagę na więzi rodzinne, będące prawdziwą siłą Bergsonów.

Oprawa wizualna Children of Morta zapiera dech w piersiach. Cokolwiek myślicie o pixel-artowej grafice, zdecydowanie musicie zobaczyć to, co ekipa Dead Mage wyczarowała w swojej najnowszej produkcji. W grze znajdziemy znakomite tła, bogactwo kolorów i świetnie dopracowane animacje. Wszystko to wygląda naprawdę olśniewająco, a wrażenia dopełnia znakomita, klimatyczna ścieżka dźwiękowa. Cieszące ucho motywy muzyczne przeplatają się z szumem wiatru, świergotem ptaków, a w przypadku walki z brzękiem oręża i świstem pocisków. Oczywiście gra jest jeszcze udoskonalana, więc ciężko ją za cokolwiek karcić, ale szczerze mówiąc, nie ma nawet specjalnie za co. Już teraz bawiłem się przy niej świetnie, zupełnie zapominając o tym, że to dopiero jej wczesna wersja. Z niecierpliwością czekam na efekt końcowy!