Catastronauts – recenzja

Jako gracza wychowanego na kanapowym multiplayerze niezmiernie cieszą mnie obecne trendy i próby przywrócenia tejże właśnie rozrywki na salony. Kto bowiem nie tęskni za godzinami spędzonymi na graniu z kumplami w PESa, Fifę, gdzie sterowanie wtedy było proste jak but? Za przechodzeniem po raz pierwszy Halo w coop? Albo za chaotycznymi wyścigami w PGR? Nawet free roam w pierwszych grach z serii Tony Hawk był świetną rozgrywką, nie wspominając o jego licznych multiplayerowych trybach.

Catastronauts autorstwa Inertia Game Studios jest grą, która chce nawiązywać do tradycji kanapowych multiplayerów.

Chaotyczna współpraca jest główną cechą tego produktu. Gra przenosi nas na pokład stacji kosmicznej, gdzie za pomocą różnych statków musimy stawić czoła najeźdźcom. Rozgrywka przypomina FTL pomieszane z Overcooked, gdzie wróg atakuje losowe części naszego statku, a zadaniem naszym i naszych znajomych jest atakowanie jego statku, naprawianie części kadłuba i maszyn pokładowych, oraz gaszenie pożarów. Podobnie jak w wyżej wymienionym Overcooked, nasza interakcja sprowadza się do przenoszenia przedmiotów i używania obiektów. Z miejsca, gdzie pobieramy gaśnice i zestawy naprawcze gasimy nimi pożary oraz naprawiamy uszkodzone elementy statku. Statki wroga atakujemy używając działka laserowego, które przy okazji można ładować. Jeśli sami oberwiemy możemy uleczyć się w pomieszczeniu medycznym.

Rozgrywka jest wręcz banalna w założeniach, jednakże wraz z progresem poziom trudności wzrasta.

O ile pierwsze misje można przejść automatycznie, tak potem dochodzi coraz więcej problemów. Bardziej skomplikowany system korytarzy, wrogowie, którzy dają mniej czasu na podjęcie decyzji, czy awarie systemów otwierania drzwi na pokładzie, gdzie istnieje możliwość zamknięcia się na amen czy nawet odcięcia dostępu do gaśnicy czy zestawu naprawczego. Jeżeli akurat nie mamy możliwości grania z kimś w coopie, twórcy przewidzieli tryb dla pojedynczego gracza, gdzie przenosimy się z jednej postaci na drugą po prostu klikając przycisk RB. Jest to także dodatkowe wyzwanie, gdzie musimy reagować po prostu szybko i bardziej zdecydowanie, taktycznie na przykład rozmieszczając gaśnice czy zestawy naprawcze zanim będą one potrzebne, oraz skupiać się na kilku rzeczach na raz. Nie mamy niestety możliwości gry online – a szkoda, bo byłoby to optymalną opcją dla graczy nie posiadających drugiego kontrolera. Twórcy też nie przewidzieli możliwości grania na jednym kontrolerze, jak to ma miejsce choćby w Overcooked.

Technicznie gra jest zrobiona w bardzo przyjemnym dla oka rzucie izometrycznym. Nie ma się do czego doczepić, gra wygląda ładnie, posiada kilka smaczków graficznych. Uszkodzenia są nie tylko „na papierze”, ale widzimy jak na dłoni przez ładnie podkreślone detale, które pomieszczenie czy obiekt wymaga naszej uwagi. Gra działa płynnie i nie zauważyłem nawet przy wartkiej akcji spadku liczby klatek na sekundę.

Catastronatus jest bardzo przyjemną i ciekawą grą.

Wymusza szybkie decyzje i ich podejmowanie, gdzie słowo „współpraca” jest nie tylko zabiegiem marketingowym gry, jest jej motywem przewodnim. To od naszego zgrania i komunikacji zależy, jak powiedzie się nasza misja i jaki efekt w niej osiągniemy. Gra jest świetna i polecam każdemu, kto ma problem z wybraniem gry, którą odpalić gdy znajomi wpadną na piwko.