Call of Duty WWII – Resistance DLC – recenzja

Nadszedł ten dzień, kiedy gracze otrzymali pierwszy dodatek do ubiegłorocznej odsłony Call of Duty. Dzięki umowie z Sony, ten najpierw trafił do posiadaczy konsoli PS4, a od kilku dni jest już dostępny dla jedynej wartej zakupu platformy do gier Xbox One. DLC nosi nazwę The Resistance, i jak sama nazwa wskazuje – do boju wkraczają cywile. W ręce graczy została oddana nowa dywizja, nazwana „Ruchem oporu”, a w niej – m. in. Polskie podziemie. Tak! Dane nam jest zagrać polskim członkiem ruchu oporu z polską flagą i orzełkiem na ramieniu oraz biało-czerwonym hełmie na głowie.

Czym więc się specjalizuje nowa dywizja? Za pierwszy poziom postępów dostępny jest pistolet i nóż taktyczny. Za drugi poziom dostaniemy zdolność zakłócenia mini-mapy pobliskim wrogom. Trzeci poziom to kolejny dodatek do pistoletu i szybsza zmiana broni. Czwarty, ostatni poziom to mini-mapa pokazująca pobliskich wrogów. Umiejętności pchają gracza w stronę grania po cichu. Taktyczny nóż i krótka broń nakłania do skradania i zaskakiwania wrogów od tyłu. Z tego też powodu myślę, że nie będzie to klasa dla wszystkich. Podejrzewam, że jedynie bardziej doświadczeni gracze docenią zdolności nowej dywizji. Oczywiście ruch oporu to nie tylko Polska – można przywdziać mundur duńskiego lub włoskiego powstańca. Naturalnie zdolności zostają takie same, jest to zmiana czysto kosmetyczna.

DLC to również nowe mapy. Tym razem do trybu wieloosobowego dodano 3 lokacje. Anthropoid to Czechosłowacka Praga, a raczej jej wycinek – labirynt stworzony przez urokliwe i piękne kamienice, na których powiewają flagi czeskie na przemian z flagami 3 rzeszy. Ostrzelane i poobijane elewacje są również płótnem dla czeskich murali pokazujących bunt i dodających odwagi samym powstańcom. Mapa inspirowana jest operacją, w której próbowano przeprowadzić zamach na niemieckim oficerze podczas drugiej wojny światowej.

Occupation – druga mapa przenosi nas do Francji, na ulice Paryża. Co ciekawe jest to odświeżona mapa z CoDa MW3. Tu ponownie przyjdzie nam walczyć w miejskim labiryncie, choć Paryż jest ciut bardziej zniszczony niż Praga i niestety mniej urokliwy. Mapa ta nie wyróżnia się niczym specjalnym i nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak Anthropoid. Jest szaro, buro i przeciętnie. Brakuje urokliwych czeskich kamieniczek i swojskiego klimatu.

Valkyrie – jest to ciekawa mapa dzięki swojemu umiejscowieniu. Trafiamy do mazurskich lasów, gdzie mieści się słynny „Wilczy szaniec”! Wiem, że renoma i waga tego miejsca została nadszarpnięta przez pewne „produkcje” w growym świecie, ale Call of Duty nie ma się czego wstydzić. Jest tu ten ogromny, przygnębiający, szaro-bordowy moloch z siecią korytarzy i masywnych metalowych drzwi. Z terenem otoczonym siatką i wieżami strażniczymi w leśnym krajobrazie. Ta mapa ponownie nie robi aż tak wielkiego wrażenia, głównie dlatego, że te widoki są zbyt oczywiste i oklepane. W większości gier dziejących się podczas II wojny światowej widać podobne przybytki i ciężko jest nimi zaskoczyć gracza.

Jest też mapa do trybu wojny pt. „Operation Intercept”, gdzie ponownie trafiamy do Francji, tym razem jeszcze bardziej zniszczonej. Do wykonania są trzy zadania. Najpierw trzeba odbić uwięzionych członków ruchu oporu, a gdy tego dokonamy, należy zniszczyć niemiecki sprzęt komunikacyjny. Ostatnim krokiem jest eskorta czołgu, aby ten wykoleił i powstrzymał niemiecki pociąg przewożący amunicję. Ciekawy tryb i fajne urozmaicenie, choć ostatni etap z eskortą  czołgu jest już dość nużący.

Jest też kolejny rozdział historii o zombie. „Na brzegu mroku” bo tak nazywa się nowa mapa, w której nasza drużyna trafia na wyspę w pogoni za doktorem Straubem. Wyspa jest mroczna, zamglona i cała czerwona od krwi. Myślę, że mapa wypada nawet lepiej niż „Ostatnia Rzesza”. Panuje na niej ciężki klimat, a w wąskich korytarzach wydrążonych w skałach panuje zaszczucie i klaustrofobiczny strach przed nieumarłymi, którzy mogą być z każdej strony, a miejsca do ucieczki nie jest zbyt wiele.

DLC choć nie jest duże to cieszy. Nie jestem może zwolennikiem wydawania kolejnych dodatków w ramach Season Passa, ale skoro się to opłaca i gracze chętnie sięgają po portfele to nie można nic zarzucić twórcom. Najważniejsze, żeby za dopiskiem DLC kryła się prawdziwa zawartość. Tutaj są to cztery mapy i kampania zombie. Dywizja jest dostępna za darmo dla wszystkich. Sam dodatek jest kompetentny, ale czy warty swojej ceny? Tutaj nie ma jednej odpowiedzi. Zależy od zasobności portfela i miłości do marki. Osobiście poleciłbym z czystym sumieniem gdyby do tej zawartości doszła krótka kampania dla pojedynczego gracza. Wiem, że to nierealne, ale kupowanie dodatkowych map zaakceptowałem jedynie w serii Battlefield i póki co się to nie zmienia.