Assassin’s Creed Rouge Remastered – recenzja (PS4)

Assassin’s Creed Rouge było jedyną częścią z sagi Ubisoftu, której nie ograłem. Co prawda zakupiłem wersję na PC, ale moje konsolowe dłonie drętwiały od klawiatury, a sama gra delikatnie trąciła myszką. Myślałem, że z remasterem będzie podobnie, lecz okazało się, że te kilka poprawek wystarczyło, aby gra sporo zyskała na jakości. Dodano tutaj kilka drobnostek, których brakowało mi przy remasterze Burnouta Paradise, dzięki czemu nawet pomimo trochę drewnianej mechaniki (w porównaniu do Origins) bawiłem się naprawdę nieźle i nie odczuwałem, aż tak mocno wieku gry.

W Assassin’s Creed Rouge Remastered chciałem zagrać najbardziej ze względu na to, że jest to łącznik fabularny aż trzech odsłon serii. Historia z Rouge opowiada historię Asasyna, który przeszedł na stronę Templariuszy. Chyba pierwszy raz w serii poznajemy tak rozbudowane postaci. Odejście od tradycyjnej fabuły skupiającej się na zabijaniu przeciwników o zbliżonym charakterze jest dość sporym powiewem świeżości. W innych odsłonach miałem czasem ochotę wbić ukryte ostrze w wroga nie przywiązując większej uwagi do tego co mówi, ponieważ i tak każdy z nich powtarzał to samo. Tutaj jest zupełnie inaczej, a dialogi między poszczególnymi bohaterami są ciekawe dzięki zmienionej formule. Zatem, spięcie wydarzeń z Assassin’s Creed III, Black Flag oraz Unity wypada w porządku i uzupełnia drobne luki fabularne.

Na pierwszy rzut oka zmiany w oprawie graficznej są znikome. Podniesiona rozdzielczość oraz brak 60 klatek na sekundę nie brzmią jak idealne odświeżenie. Coś jednak nie dawało mi spokoju, ponieważ gra wydawała mi się wyjątkowo ładna. Po głębszej analizie odkryłem mnóstwo pomniejszych zmian, które sprawiają, że tytuł wygląda względnie świeżo. Autorzy poprawili jakość cieniowania, dzięki czemu prezentują one dzisiejszy konsolowy poziom. Zmiana zaszła także w delikatnie ostrzejszych teksturach. Podniesienie ich jakości nawet o te kilka procent sprawia, że patrząc z bliska na modele postaci czy krajobrazu nie zgrzytamy zębami. Poprawiono, a właściwie to dodano również wiele efektów w postaci wszelkich dymów czy przygotowanych od początku wybuchów. W porządku wypada również zasięg rysowania obiektów.

Gra w zestawie zawiera wszelkie wydane do tej pory rozszerzenia oraz udostępnia strój bohatera Assassin’s Creed: Origins. Małe dodatki nie wypływają jednak jakoś mocno na ogólny odbiór gry. Ot, po prostu są. Pytanie, które sobie zadawałem przed grą dotyczyło tego, czy w Assassin’s Creed Rouge Remastered będzie się dało przyjemnie grać po „innym” Origins. Cóż, powrót do starych metod prowadzenia walki czy ogólnych założeń rozgrywki nie wypada aż tak źle jak myślałem. Wszystko zależy tutaj od tego jak szybko się przyzwyczaimy. Wbrew pozorom stare sterowanie nie jest złe, chociaż czuć, że wypada delikatnie gorzej w porównaniu do tego z Egiptu. Zauważalna jest jednak różnica dotycząca tego jak nasz bohater reaguje na nasze ruchy. W Rouge nie złapiemy się każdej krawędzi, więc zamiast wspinać się po skałach musimy szukać drogi na około. Czasem zaskoczy nas, że dane miejsce jest niedostępne jednak te występują rzadko.

W ostatecznym rozrachunku Assassin’s Creed Rouge wypada nawet dobrze. Po Origins chciałoby się lepszego doświadczenia, jednak sama historia opowiadana w tej odsłonie mocno nadrabia wszelkie niedociągnięcia. Cena odnowionej wersji również pozytywnie wpływa na końcową ocenę. Jeśli ktoś ma ochotę na ciekawą historię w świecie Assassin’s Creed to jest to jedna z lepszych tego typu propozycji.