Asemblance: Oversight – recenzja

Witaj w świecie firmy Asemblance – przedsięwzięcia stworzonego, by za pomocą futurystycznej technologii zbudować dokładną, syntetyczną kopię ludzkiego umysłu. Kopię w pełni funkcjonalną, mogącą myśleć, decydować o sobie, przechowującą i odtwarzającą wspomnienia. Wspomnienia, które teraz można odtwarzać za pomocą komory wspomnień – to do niej właśnie trafiasz. Współpracuj ze sztuczną inteligencją i odkryj prawdę.

Tak pokrótce wygląda wprowadzenie do Asemblance: Oversight, drugiego odcinka cyklu.

Mamy do czynienia tutaj bardziej z pierwszoosobowym doświadczeniem z pojedynczymi zagadkami niż grą samą w sobie. To symulator chodzenia, gdzie doświadczyć właśnie masz, jako gracz, świata wykreowanego przez twórców gry – Nilo Studios, dewelopera założonego przez byłego pracownika Bungie.

Jak to wygląda od strony rozgrywki?

Standardowo jak dla symulatorów chodzenia, nie ma tutaj większej mechaniki rozgrywki, ot przechodzenie z miejsca w miejsce, czytanie papierków na biurkach, przyglądanie się ekranom komputerów, plakatom na ścianach. Gra zachęca do interakcji z otoczeniem, podpowiada, że gracz powinien skupić się na danym obiekcie – ale, to nie oznacza wcale, że gra przechodzi się sama. Dalej musisz trochę pogłówkować, popróbować, czasem przejść ten sam fragment dwa razy, może i trzy. Jeśli chcesz odkryć całą prawdę – cóż, może nawet więcej?

Tak wygląda to w teorii i w zamierzeniach, w samej realizacji gra niestety jest frustrująca (choć trzeba przyznać, że mniej niż pierwsza część – nie mamy już tutaj acziwmentów, które wymagają od gracza wyczekania dokładnie 16 sekund wpatrywania się w jeden przedmiot itd.). Do dyspozycji mamy ledwie kilka lokacji (palce jednej dłoni wystarczą, by je policzyć), rozgrywka rozciągnięta jest na 40-60 minut (samo przejście gry to pewnie z 30 minut, drugie tyle, żeby zdobyć wszystkie osiągnięcia i odkryć wszystkie zakończenia).  Interakcja z otoczeniem ogranicza się do naciskania A na kontrolerze i przybliżania obiektów za pomocą prawego spustu. Historia, którą Nilo Studios chciało opowiedzieć jest niewątpliwie ciekawa, ale podana w sposób tak fragmentaryczny, że trudno jest się nią cieszyć.

Zamiarem twórców było zapewne, żeby to gracze dyskutowali o Asemblance jeszcze długo po wyłączeniu konsoli.

W jakimś stopniu się im to udało, jak widać to choćby po aktywności na subreddicie Asemblance. To, czego gra wymaga by ją przejść, to jedno – drugie jest tym, co gra podaje, sugeruje, a co gracz już musi wykorzystać by poza grą odkryć o co w tym tak naprawdę chodzi.

Graficznie Assemblance: Oversight prezentuje się dobrze, na pewno klimatycznie.

Lokacje nie są przesadnie szczegółowe, rozdzielczość obiektów nie powala (przybliżenie ujawnia kwadratowe, poszarpane krawędzie), ale mimo wszystko to jakoś gra i wygląda dobrze. Lokacja z lasem jest naprawdę ładna mimo kiepsko wykonanych drzew i roślinności. Twórcy gry nie utrudniali sobie zresztą zadania, w trakcie rozgrywki modele ludzi spotkasz ze dwa razy, przygotuj się więc na przemierzanie przestrzeni w kompletnej samotności – ale nie ciszy.

Dźwięki otoczenia dodają niesamowitego klimatu całości, są minimalistyczne, takich właśnie bym się tutaj spodziewał. Na pochwałę zasługują też aktorzy głosowi, którzy wykazać się mogli w paru miejscach gry. Różne akcenty języka angielskiego przeplatane są naprawdę dobrą grą i aranżacją. Całe szczęście, że w Oversight możemy w końcu włączyć napisy – nic nie powinno więc umknąć (w pierwszej części gry napisów nie było).

Czy warto?

Nie. Może nie „kategorycznie nie”, tak „raczej nie”. Jest dobrze, jest opowieść, są ładne wizualia, klimat. Jest 40-60 minut rozgrywki i 1000 punktów za osiągnięcia. Jest też o 35 złotych mniej w portfelu – a to już jest duży problem, jeśli płacimy tyle za niecałą godzinę rozgrywki. Cóż, pierwsza część często lądowała na wyprzedażach, z drugą na pewnie będzie tak samo – i wtedy zachęcam do spróbowania.