Apocalipsis – recenzja

Co jesteś w stanie zrobić dla swojej miłości? Jeśli nie zejdziesz do piekła, to nawet nie porównuj się do Harry’ego, protagonisty Apocalipsis, który wyruszy na wyprawę do samej otchłani, żeby odzyskać ukochaną. Puch Punk Games przygotował dla nas mroczną przygodówkę stylizowaną na średniowieczne ryciny. Mroczna muzyka dodaje klimatu, a narratorem jest wokalista zespołu Behemoth — Adam Darski, nie ma szansy, żeby gra nie wciągała.

Historia

Początkowo fabuła jest szczątkowa, wiemy, że straciliśmy miłość naszego życia, a jako bohater romantyczny oddamy wszystko by znów była z nami. Wyruszając w podróż, jako gracze, nie wiemy dokąd zmierzamy. Z czasem i kolejnymi cut scenami wszystko powoli układa nam się w całość. Wiele zdarzeń w grze ma charakter dualistyczny, więc nigdy w grze nie mamy jasnego wyjaśnienia danej sceny. W produkcji przewija się masa motywów znanych ze średniowiecza. Jeśli ktoś zna twórczość Albrechta Dürera albo Hansa Holbeina dostrzeże wiele nawiązań, jak znany pewnie wszystkim danse macabre.

Z fabuły dużo zdradzić nie można, ponieważ tak jak napisałem, autorzy nie podają nam niczego na talerzu. Wszystko serwowane jest w dużą porcją dystansu oraz dodatkiem tajemnicy.

Ratując ukochaną

Rozgrywka jest całkiem prosta, poziomy nie są rozległe, więc nie ma mowy o tachaniu tysięcy przedmiotów, łączeniu ich i kombinowaniu. Ekwipunek oczywiście występuje, ale zwykle jest to kilka przedmiotów i nie ma problemu z dopasowaniem ich. Z czasem przyjdzie nam zmierzyć się z zagadkami logicznymi, z początku proste przekładanie trybów, by wysuszyć fosę, zmieni się w ustawianie kursu statku na podstawie gwiazd. Wszystkie łamigłówki świetnie wpisują się w klimat gry i nie odczułem, żeby wsadzono je na siłę.

Poziomy podzielone są tematycznie. Zaczynając w mieście, przechodzimy na pustynię, skąd trafiamy właśnie do piekła albo podobnie mrocznego miejsca.

Patrząc w otchłań

Grafika jak widać jest bardzo oryginalna. Całość wygląda jak wydarta ze średniowiecznych manuskryptów i rycin. W połączeniu z nawiązaniami do np. Apokalipsy Św. Jana sprawia wrażenie, jakbyśmy faktycznie czytali stare foliały. Przemierzając kolejne komnaty czy podziemia widzieć będziemy także różne postacie, każda z nich wygląda świetnie i osobliwie – martwy król, kat czy postać przypominająca Charona.

Kolorystyka – ciężko o niej mówić, kiedy wszystko jest bure i potęguje przygnębienie, co wcale nie znaczy, że jest to złe. Kształty zaznaczone są jedynie przez kontury, więc nie ma mowy o wielu szczegółach. Czasem tylko patrząc na chód Harry’ego, odnosiłem wrażenie, jakby jeździł na łyżwach. Muzyka? Genialna. Ponure, ambientowe utwory, nieco straszne i niepokojące. To coś, co kocham. Łącząc szatę graficzną i muzykę wychodzi coś pięknego. Narrator oczywiście to także ważna kwestia, w jego rolę wcielił się Adam „Nergal” Darski. Choć nie ma dużo kwestii, z ręką na sercu stwierdzam, że jego głos pasuje tu jak pentagram do okręgu.

Całą grę odebrałem mocno przyjemnie. Przygoda nie jest wyzwaniem dla gracza a raczej historią z łamigłówkami, którą oglądamy i staramy się rozwiązać. Całość ukończymy w kilka dni ale gwarantuje, że jeśli od gry wymagamy ciekawego pomysłu na historię to tutaj nie zawiedziemy się.