Amnesia: Collection trafiła Xbox One – jak się prezentuje?

Amnesia, sławny thriller z dawnych lat, w końcu trafia na Xbox One – od razu w kompletnej wersji – Amnesia: The Dark Descent wraz z dwoma dodatkami: Amnesia: Justice i Amnesia: A Machine for Pigs. Kilkanaście godzin rozgrywki, jak za dawnych lat.

Amnesia to chyba sztandarowy przykład gry przygodowej, która za cel bierze sobie wzbudzenie w graczu jak największego lęku.

To ciemny, niedoświetlony horror, pełen grozy i jump scare’ów. Te 8 lat temu odniósł spory sukces, cóż się dziwić więc, że pojawiały się dodatki, następne części, porty na wszystkie możliwe konsole, systemy. W Amnesia: The Dark Descent gracz wciela się w rolę Daniela, który, bez pamięci, budzi się w głębi zamku Brennenburg. Znajduje notatkę, którą sam do siebie wcześniej napisał, przed utratą wspomnień, tłumaczącą, dlaczego pozbawił się pamięci i jaki jest jego cel – a tym jest zamordowanie barona Aleksandra.

Amnesia: Justice to krótka historia kobiety, która, znów bez pamięci, budzi się w lochu – i znów dostaje wiadomość od siebie samej (tym razem w formie nagrania dźwiękowego); kobieta jest przedmiotem testu psychologicznego, celem jest wydostanie się z lochu, a dokonać tego można rozwiązując trzy zagadki.

Amnesia: A Machine for Pigs dzieje się kilkadziesiąt lat po wydarzeniach z części pierwszej (The Dark Descent), gracz wciela się w Oswalda Mandusa, który to, klasycznie, budzi się bez pamięci. Tym razem zadaniem jest rozwiązanie zagadki tytułowej Maszyny, po drodze chodzi też jeszcze o odnalezienie dzieci i uratowanie świata.

Wersje na konsole stacjonarne nie różnią się praktycznie niczym od oryginalnej edycji PC.

Mechaniki te same, gra skupia się na odkrywaniu świata, ciągłych wędrówkach, dbaniu o zdrowie fizyczne i psychiczne bohatera. Ważne jest też przeszukiwanie pomieszczeń (nota bene: do dzisiaj nie mieliśmy chyba lepszego symulatora otwierania mebli niż Amnesia. Otworzenie szafy czy szuflady to naciśnięcie przycisku i pociągnięcie gałki analogowej w odpowiednią stronę). Historia prezentowana jest nie tylko przez oskryptowane wydarzenia, ale też przez dziesiątki, jeśli nie setki, notatek poukrywanych to tu, to tam. To też ciągła walka z ciemnością i czającymi się w niej wrogami. Bardziej ucieczka, niż walka – w Amnesii nie da się aktywnie bronić przed niebezpieczeństwem.

Produkcja niewątpliwie trąci już myszką, pierwsza część ukazała się przecież w 2010 roku.

Pod względem graficznym nie została ulepszona by spełniała dzisiejsze standardy (zero dodatkowego wsparcia dla 4K czy HDR). To samo można powiedzieć o dodatkach, zawartych w kolekcji. Wyglądają byle jak, z natury samej gry, pomieszczenia są niedoświetlone, są mało szczegółowe, brzydkie. O warstwie dźwiękowej można powiedzieć tyle, że spełnia swoje zadanie. Jest strasznie, kiedy ma być strasznie, kiedy gracz ma się bać, to jest cicho, by potem było głośno, jak w tanich horrorach. Puls na pewno podniesie.

W Amnesię wciąż gra się dobrze, tak jak 8 lat temu.

Jeszcze lepiej się na nią patrzy z boku, tak jak 8 lat temu (to produkcja przemielona już przecież przez streamerów na wskroś). Gra nie traci, nie zyskuje niczego na Xbox One, wygląda i działa tak samo. Pozostawia za to niesmak kosztując 100 złotych w 2018 roku. Miło, że jest, szkoda, że tak późno, ale w sumie – po co?