Adr1ft (PS4) – recenzja

Zmarnowany potencjał. Chyba w ten sposób najłatwiej jest określić to, co zaoferowało nam studio Three One Zero. Produkcja domyślnie tworzona pod VR, z możliwością „tradycyjnego” grania, zawitała również na konsole Sony… wraz z informacją, że nie będzie wspierać nadchodzącego PSVR. Osobiście zrozumiałem to jako informację, że najwyraźniej gra jest tak dobra, że nie potrzebuje hełmów wirtualnej rzeczywistości. Ale nie jest… Chociaż nie do końca… Bo Adr1ft to gra bardzo specyficzna.


Budzimy się w przestrzeni kosmicznej. Growy odpowiednik Międzynardowej Stacji Kosmicznej jest całkowicie zniszczony. „Oh, co za potencjał” pomyślicie. Będziemy odkrywać, co się stało, dlaczego, czy ktoś przeżył oraz szukać sposobu na powrót do domu. No po części tak właśnie będzie, ale wszystko to jest wykonane po łebkach. Twórcy, już na samym początku, marnują sens szukania odpowiedzi na postawione pytania, ponieważ dowiadujemy się, że reszta załogi nie żyje, a sposób na powrót jest nam podany na tacy. Teraz musimy tylko przynieść, wynieść, pozamiatać. W trakcie rozgrywki, ciagle chodziła mi po głowie jedna myśl. Skoro jesteśmy świadomi tego, że nikt nie przeżył to naszym PRIORYTETEM, w takim miejscu i w takiej sytuacji, powinno być przeżycie i dotarcie na Ziemie. Po co więc zbierać znajdźki, opowiadające wyrywki z życia załogi, skoro w każdej chwili możemy zginąć i my? A znajdżki nieraz znajdują się tak bardzo oddalone od naszych celów, że naprawdę tylko głupiec starałby się w takiej sytuacji wystalkować, co tam działo się u jego martwych towarzyszy 2 lata temu.

Naprawdę, można było inaczej przedstawić historię tych ludzi, niż w sposób, który jest zupełnie pozbawiony logiki i sensu. Jeszcze żeby fragmenty historii, które zbieramy, układały się w coś większego, ale tak naprawdę jest to rozsypanka puzzli, która i tak nie układa się w nic super interesujacego. Często, podczas grania przychodziła mi na myśl SOMA i to, jak twórcy tamtego arcydzieła przedstawiali świat, jak nadali sens szukaniu znajdziek, a tutaj? Robi się przykro.

Niestety, również sama rozgrywka opiera się na tym samym. Dowiadujemy się, że coś nie działa – znajdujemy potrzebne części – umieszczamy je na miejscu, wracamy do punktu wyjścia i… tak cztery razy.

Zwiastuny Adr1ft wyglądały nieziemsko. Skala zniszczeń robiła wrażenie i w grze również robi, ale przez pierwsze kilkadziesiąt minut. Później, przyzwyczajamy się do lokacji, która staje się nudna i powtarzalna. Można przymknąć oko na za wolno doczytujące się odłamki, ale perfidne pojawianie się kilka metrów od nas ogromnej części statku lub uruchomienie skryptu, który np. trafia nas elementami stacji na naszych oczach nie powoduje, że potrafimy wtopić się w ten świat. Nie wiem czy to wina Unreal Engine 4, mocy PS4, czy może braku umiejętności/niedopatrzenia ze strony studia odpowiedzialnego za tę produkcję. Do tego dochodzą przydługie loadingi oraz za mały font. Jeżeli nie potraficie na tyle dobrze posługiwać się językiem angielskim, aby ze słuchu rozumieć każde zdanie i potrzebne Wam będę napisy – lepiej siądźcie blisko telewizora. Nie wiem jak można było przeoczyć taką rzecz przy konwersji na konsole.

W kosmosie nikt nie usłyszy Twojego krzyku. No chyba, że jesteś grą – to w takim wypadku, można przymknąć oko na takie rzeczy, ponieważ znacznie pogarszało by to odbiór produkcji. Twórcy, w bardzo fajny sposób, przerwyają ciszę kilkoma melodiami, a brawa należą się za pomysł z puszczaniem muzyki klasycznej, którą możemy znaleźć w kilku audiologach. Idelanie wpasowuje się ona w klimat „rozróby w kosmosie”. Eksploracja (jaka by ona nie była) staje się wtedy o wiele przyjemniejsza.

A mimo tego całego mojego narzekania – jest to ciekawe doświadczenie. Interesujące, ale bolesne, bo widać, że pomimo tylu niedoróbek i miernych pomysłów – sam podstawowy szkielet – daje rade. Szkoda, że gra nie będzie wspierać hełmu od Sony, ponieważ zyskałaby dzięki temu jeszcze więcej i podstawowa cena 84 z,ł byłaby duzo bardziej atrakcyjna. Teraz jest to słabo wykonana gra z ciekawym podstawowym zamysłem. Jeśli brać – to tylko w promocji.