Mikropłatności, DLC i inne takie…

Kolejny wieczór przed monitorem. Wieczór, który okazał się kompletnym fiaskiem. Stracony czas, piwo i papierosy oraz pieniądze na kolejne, wątpliwej jakości, rozrywki.

Ciężki dzień w pracy.

Po trudnym dniu w pracy, przychodzi ten moment, gdy zasiadam na krześle niczym król i wiem będę grał w grę. Kot wygodnie układa się na mych kolanach, a ja po raz kolejny planuję ratowanie świata. Oczywiście nie obędzie się bez pomocy! Szybki rzut oka na półkę i jest! Piwo i fajki – zestaw prawdziwego mężczyzny, obrońcy wszechświatów i zbawiciela ludzkości. Jednego i jedynego najprawdziwszego człowieka, który może uratować Ciebie i Twoją rodzinę. Odpalam papierosa i przebiegam wzrokiem po pulpicie mojego monitora. Zaciągam się i już wiem że zapuszczę się, niczym Batman, w mroczne miasto, aby uratować je przed zbirami.

Odpalenie.

Zaciągam się papierosem po raz kolejny, a przed nosem lecą mi loga firm czy technologi związanych z tą grą. Czuję narastające podniecenie. Wiem, że ludzie ukrywający się w cieniu,  ulegną mej wirtualnej potędze. Gdy wreszcie gra się odpaliła, wiedziałem że to jest to i dzisiejszego wieczoru nikt się do mnie nie dodzwoni. Pierwsza cutscenka i „oh, co za wspaniała grafika, jakie cudowne audio”. Hola, hola! Jeśli chcę obejrzeć całą scenę muszę zapłacić 0.99$. Co?! Przecież zapłaciłem za grę 50$, a tu już dodatkowe wydatki? Jednak początek zapowiadał się miodnie i nie mogłem zmarnować okazji by stać się bohaterem, który ocali świat. Konto uszczupliło się o niecałego dolara, a ja po chwilowym wytrąceniu z równowagi, zanurzyłem się w tą, jak miałem nadzieję, wspaniałą historię.

mk_dlc

Już prawie zaczynamy!

Scenka się skończyła i przyszedł czas na wykreowania własnej postaci. Jak go nazwę? pomyślałem pociągając kolejny łyk złocistego trunku. Lazy – objawiło mi się imię superbohatera naszych czasów. Gdy próbowałem je wklepać, wyskoczyło kolejne powiadomienie: „Chcesz nadać imię bohaterowi inne niż standardowe? TO KOSZT ZALEDWIE 1.99$”. Zakląłem pod nosem, ale granie Stinkim nie pasowało do mojej koncpecji. Kolejne ubytki w dolarach i nadzieja, że już tylko wybór super stroju i koniec. Super strój kosztuje zaledwie 5.99$, a różowe startowe fatałaszki nie są za bardzo w stylu męskiego herosa…

W końcu!

Gra ruszyła, ależ grafika, ależ animacje, ależ przecudna gra… Przez pierwsze pięć minut. „Chcesz grać dalej? Zakup nasze DLC”, „Graj dalej za 20$!”. Co chwilę atakowało mnie coś takiego.

Kot uciekł mi z kolan. „Za wszystko trzeba płacić w tych cholerny grach” – mruknąłem pod nosem, zamykając grę. Resztki piwa wylałem do zlewu, a paląc kolejnego papierosa stwierdziłem, że to nie ma większego sensu.

pblauzs

Ale, ale …

Tekst ten ma wydźwięk humorystyczny i tylko tak powinien być traktowany. Przecież są różne gry i nie każda jest taka jak powyżej opisałem, ale niestety wszystko powoli zmierza w tym kierunku. Kiedyś kupowało się grę, instalowało i grało. Chciałeś przejść to przechodziłeś, bez potrzeby kupowania różnych dodatków czy też ulepszeń, wpływających niekorzystnie w moim mniemaniu na rozgrywkę. Co to za przyjemność posiadać najlepszą broń/auto/skafander już na początku gry i iść przed siebie nie bacząc na zdrowie, które w ekspresowym tempie się odnawia tak, że nasza postać po jednym poziomie wyglądałaby jak matelowy cyborg. Może to narzekanie starego pryka, ale mam wrażenie, że kiedyś gry były bardziej wymagające. Może to nostalgia, ale w dzisiejszych produkcjach nie ma już tej magii, która przed laty przyciągała nas przed ekrany na długie godziny.