Beta For Honor – podsumowanie

Od 26 do 30 stycznia niektórzy z nas mieli okazję zagrać w betę For Honor. Każdy, kto wyraził chęć wcielenia się w rycerza, wikinga bądź samuraja, musiał jedynie zapisać się na stronie Ubisoft. Oczywiście nie każdy dostał zaproszenie, ale zdecydowana większość.

Przez te 4 dni testowaliśmy 3 tryby multiplayer – Pojedynek (1vs1), Potyczkę (2vs2) oraz Dominację (4vs4). Producenci promowali wersję beta gry poprzez chwytliwe hasło „Wojny Frakcji”. Po pierwszym włączeniu For Honor musieliśmy wybrać frakcję, do której chcemy przynależeć. Do dyspozycji byli Rycerze, Wikingowie oraz Samuraje. Żeby wygrać „wojnę”, gracze musieli rozmieścić zasoby wojenne zdobyte dzięki wygranej lub porażce po każdej rozgrywce, więc albo broniliśmy naszych granic, albo atakowaliśmy wrogie terytoria.

Mogliśmy przetestować wszystkie z 9 dostępnych postaci, bez względu na wybraną przez nas frakcję. Każda postać była przeznaczona do konkretnego sposobu walki oraz miała inny zestaw ataków. Niektóre z nich były zwinne i szybkie, inne silne i tym samym ociężałe w ruchach, a jeszcze inne przeznaczone były do walki na dystans.

Jak każdy z nas wie, wersja beta służy do przetestowania oraz wyhaczenia przez gracza ewentualnych błędów i zgłoszenia ich. Nie obyło się bez nich i tutaj. Najczęstszym i chyba najbardziej dokuczliwym, były duże spadki klatek (trwające nawet kilkanaście sekund, co potrafiło poważnie zaszkodzić rozgrywce), które całe szczęście zdarzały się jedynie w Dominacji. Innym problemem były błędy wyskakujące podczas meczu, które skutkowały wyrzuceniem nas z gry. Często też trzeba było resetować grę, aby dołączyć do znajomego. Miejmy nadzieję, że 2 tygodnie wystarczą twórcom na naprawienie tych błędów. Pomimo tych niedociągnięć,  beta zachęciła mnie do zagrania w pełną wersję gry i mam nadzieję, że będę miała sposobność ogrania For Honor.