Bears Can't Drift!? logo

Bears Can’t Drift!? – Niedźwiedź nowym Mario?

Seria Mario Kart czy Sonic & Sega All-Stars Racing to tytuły, które potrafią niszczyć przyjaźnie w równym stopniu co Monopoly czy Uno. Do grona szalonych gier wyścigowych stara się dołączyć “Bears Can’t Drift!?” autorstwa Arrana Langmeada. Czy ma szansę zabrać kawałek tortu dla siebie?

Uwaga:
Gra jest w fazie wczesnego dostępu, a tekst jest oparty na wrażeniach z najnowszego patcha 2.95

W grze wcielamy się w niedźwiedzia, który ma do pokazania swoją wyższość na ponad 10 mapach i w 3 różnych trybach. Już na starcie Unreal Engine 4 daje o sobie poznać. Przedstawiony świat jest nasycony kolorami, modele spodobają się najmłodszym, a starsi zachwycą się oświetleniem. Interfejsu w grze nie uświadczymy. Świat to jeden wielki hub, a wybranie poziomu trudności czy mapy to kwestia podjechania gokartem w odpowiednie miejsce.

Co niedźwiedzie mogą wiedzieć o jeździe bokiem…

Rozgrywka toczy się na mapach w trzech światach: arktycznym, leśnym i orientalnym. Do tego mamy trzy tryby do wyboru: wyścigi, przejazd na czas i walka o jedzenie. Jazda na czas nie jest w żaden sposób innowacyjna, ale pozwala nam na zapoznanie się z mapą zanim podejmiemy się dwóch pozostałych, dużo ciekawszych, trybów. Wyścigi to nic innego jak walka z jedenastoma przeciwnikami sterowanymi przez komputer. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby dołączyło do nas do trzech znajomych w sesji lokalnej przy podzielonym ekranie. W trakcie jazdy napotykamy na naszej drodze cztery różne pick-upy które wpływają na nas, albo na naszych przeciwników. Natomiast walka o jedzenie to luźniejsza wariacja wyścigów. Jeździmy po mapie w dowolnym kierunku, a naszym celem jest zapełnienie żołądka niedźwiadka jedzeniem, które pojawia się na drodze.

Bears Can't Drift!? teren
Grafika sprawia wrażenie kreskówkowej, przez co zainteresuje również młodszych graczy

Nie możemy narzekać na powtarzalność pojedynków. Otwartość mapy i znikome niewidzialne ściany wręcz zachęcają do szukania tras, które zaoszczędzą nam cenne sekundy i dadzą dodatkową przewagę nad przeciwnikiem. Niestety ma to też swoje minusy: przez skakanie po mapie bardzo łatwo się zgubić i ominąć punkt kontrolny o czym gra nas nie poinformuje w sposób inny od przesunięcia nas w klasyfikacji. Przydałaby się minimapa, kierunkowskazy lub strzałka prowadząca do ominiętego punktu. Poniektóre trasy natomiast charakteryzują się licznymi ciasnymi fragmentami, które przy 12 graczach wprowadzają niepotrzebny chaos, zwłaszcza na najwyższym poziomie trudności, gdzie przeciwnicy komputerowi pokonują zakręty w sposób wręcz bezbłędny.

 

Bears Can't Drift!? splitscreen
Gra oferuje jedynie lokalny multiplayer na podzielnym ekranie dla maksymalnie 4 graczy

Audio w grze jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Muzyka jest bardzo przyjemna, sprawia wrażenie wręcz familijnej. Brakuje jednak najprostszych odgłosów postaci, które reagowałyby na to, co dzieje się na mapie.

Podczas jazdy natrafiamy na różnego rodzaju znajdźki, z pomocą których możemy zmieniać wygląd naszej postaci. Oprócz tego mamy osiągnięcia, a autor zapowiedział dodanie kart kolekcjonerskich na steam.

Czy warto zaufać niedźwiedziowi przed premierą?

Obecny w dyskusjach twórca gry udowadnia, że nie zamierza porzucić projektu, a częste poprawki i dodawanie nowych zawartości czyni grę lepszą z miesiąca na miesiąc. Dlatego uważam, że wydatek 13 euro na tytuł, który będzie odpalany tylko jako dodatek do spotkań ze znajomymi, zwróci się godzinami dobrej zabawy.

Po fragmenty rozgrywki zapraszam do poniższego materiału wideo:

[youtube https://youtu.be/rKA5oAoS758]